^40^
Jimin POV
Wychodziłem już z samochodu, kiedy jakaś babcia zwróciła mi uwagę, że tutaj się nie parkuje. Szybko wszedłem z powrotem do pojazdu i natychmiast pojechałem w stronę parkingu. Wjechałem na pierwsze lepsze wolne miejsce, wyszedłem z auta, zamknąłem je i pobiegłem na plażę.
- Dlaczego ten parking musi być tak daleko? - wykrzyknąłem po prawie pięciu minutach biegu.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
- Yoongi! Yoongi? - wołałem, gdy znalazłem się w końcu na miejscu.
Nigdzie nie widziałem mężczyzny. Przez chwilę rozglądałem się wokoło, ale gdy i wtedy go nie ujrzałem, zrezygnowany usiadłem na ławce. Zacząłem kopać piasek, kiedy ktoś szturchnął mnie. Nawet się nie odwróciłem; odsunąłem się jedynie bardziej na brzeg ławki.
- Co jest, Jimin? - spytał ten ktoś, a ja zdziwiony podniosłem na niego wzrok.
- Jin? A co ty tu robisz, hyung?
- Jestem na spacerze z Kookiem, tylko że on gdzieś zniknął. - odpowiedział i liznął loda. Po chwili podał mi drugiego, który pewnie miał należeć do Jungkooka.
- I nie przejmujesz się tym? - zapytałem z uniesioną brwią.
- Przecież jest dorosły - powiedział i gałka z jego loda spadła mu na koszulkę.
- Widzisz, jak szybko wraca karma? - zaśmiałem się, upuszczając swojego loda na piasek.
- Właśnie widzę - odpowiedział z uśmiechem, a ja schyliłem się, żeby podnieść smakołyk z piasku i wrzucić go do kosza, stojącego obok ławki. Kiedy z powrotem odwróciłem się twarzą do Jina, ten siedział pozbawiony koszulki.
- Ty głupi jesteś - mruknąłem.
- Czemu? - spytał i się uśmiechnął, widząc, jak grupka śmiejących się, szczupłych i ubranych w bikini dziewczyn spogląda w jego stronę.
- I tak obaj wiemy, że ja mam lepiej zbudowane ciało - stwierdziłem ze zwycięskim uśmiechem.
- Co z tego? I tak nie zdejmiesz koszulki - mówił, puszczając oczka do dziewczyn.
- Bo nie muszę się popisywać przed GRUPĄ ROZCHICHOTANYCH NASTOLATEK - wypowiedziałem ostatnie trzy słowa wystarczająco głośno, żeby dziewczyny mnie usłyszały. One się jednak tym nie przejęły, ale wręcz przeciwnie - zaczęły jeszcze częściej zerkać na Jina.
- No dawaj, młody. Raz się żyje - zachęcał mnie w dalszym ciągu.
- Hyung, ale ja...
- Nie masz się czego wstydzić - przerwał mi. - Sam powiedziałeś, że masz lepiej zbudowane ciało od mojego, więc zaprezentuj - dodał z uśmiechem.
- Co za to dostanę?
- Materialista - westchnął i oparł się plecami o oparcie. - Będę nam gotować.
- I tak to robisz - zauważyłem.
- No proszę, Jiminnie - prosił, nie zwracając na chwilę uwagi na dziewczyny.
- Ehh... Niech ci będzie - pokręciłem oczami i powoli zdjąłem swoją koszulkę.
- Chodziłeś ostatnio jeszcze trochę na siłownię? - zapytał, przypatrując się moim mięśniom brzucha.
- Może - powiedziałem wymijająco, zerkając na dziewczyny. Zauważyłem, że jedna z nich zemdlała. Uśmiechnąłem się.
- Widzisz, jak na nie działasz? Wystarczyła chwila, a jedna z nich już leży - zaśmiał się.
- Gdybyś nie był starszy, to bym ci teraz przywalił w głowę - oznajmiłem z uśmiechem na ustach. - A w tym wypadku zrobię tylko tak - powiedziałem i uderzyłem z pięści w ramię Jina.
- Wyjątkowo ci wybaczę - rzekł. - A teraz chodźmy - rozkazał i pociągnął mnie w stronę dziewczyn.
- Dobrze wiesz, że jestem homo - mruknąłem wściekły.
- Wiem. I dlatego wiem, że się też nie zakochasz - odpowiedział mi również szeptem, po czym zagadał do dziewczyn. Kilka minut później graliśmy już w siatkówkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro