Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

^38^

Jimin POV

- Ktoś w końcu widział te klucze? - spytałem, wchodząc do pokoju, w którym siedziała reszta chłopaków.

- Żadnych wieści - odparł ze smutkiem Jin. Na jego słowa Kook westchnął.

- Mam nadzieję, że ktoś je znajdzie. Mam dosyć chodzenia wszędzie piechotą lub płacenia za autobus - marudził Jungkook.

- Ja też - zgodził się z nim Jin. W tej samej chwili mój telefon zawibrował.

x$ugarx: Zgubiłeś klucze?

Na jego wiadomość mocno się zdziwiłem i odpisałem:

Wiecznecierpienie: Tak... Skąd wiesz?

x$ugarx zmienił Twój nick na Jiminnie

Ustawiono nick x$ugarx na Yoonnie

Yoonnie: Bo znalazłem jakieś

I są podpisane "Jiminnie"

Więc pomyślałem sobie, że są twoje

Jiminnie: To świetna wiadomość!

Spotkajmy się w tej lodziarni obok szpitala

Yoonnie: Obok szpitala? Czemu tam?

Jiminnie: Wyjaśnię ci później

Za pół godziny w umówionym miejscu

Jiminnie jest offline

- Chłopaki! Klucze się znalazły! Muszę już iść, bo nie zdążę na spotkanie - krzyknąłem szczęśliwy i pobiegłem zakładać buty.

- Gdzie mamy cię szukać w razie gdyby nie wracałbyś za długo? - spytał Kook nadzwyczaj poważnym tonem.

- Nieważne - zawołałem i wybiegłem z mieszkania. Szybko, ale równie ostrożnie, zbiegłem po schodach i zacząłem biec w stronę szpitala. Po około dwóch minutach wpadłem na jakiegoś mężczyznę, przez co obaj się przewróciliśmy.

- Bardzo, bardzo przepraszam - powiedziałem lekko zawstydzony.

- Nic się nie stało - odparł blondwłosy.

- Spieszę się na spotkanie, więc proszę mnie zrozumieć. W końcu znalazły się moje klucze do samochodu, a ze znalazcą, z którym umówiłem się na ich odebranie, widzę się...

- Teraz - przerwał mi mężczyzna i wyciągnął mały przedmiot z kieszeni. Podając mi klucze, lekko się uśmiechnął, ale jego oczy śmiały się bardziej, niż ukazywał to mały uśmiech na ustach.

- Dziękuję - podziękowałem nieśmiało.

- Nie ma sprawy, Jiminnie - odparł, a ja opuściłem głowę, żeby włosy przykryły moją twarz, bo poczułem, jak moje policzki robią się gorące, gdy mężczyzna zdrobnił moje imię. - Miałeś mi powiedzieć, czemu chciałeś spotkać się niedaleko szpitala - dodał po chwili milczenia.

- Na szpitalnym parkingu mam samochód - wyjaśniłem szeptem.

- To chodźmy tam. Po drodze mi wszystko opowiesz - zdecydował Yoongi, zdecydowanym ruchem chwycił moją dłoń w swoją i pociągnął mnie w odpowiednim kierunku.

- Zaczęło się od tego, że wychodziłem gdzieś z przyjaciółmi. Jeden z nich tak bardzo się napalił, że za szybko zbiegł po schodach i spadł z nich. Oprócz złamanego nadgarstka nic poważnego mu się nie stało. Pojechaliśmy do szpitala, tam założyli mu gips i... - nagłe pociągnięcie w tył zaskoczyło mnie, przez co na chwilę przerwałem swoją opowieść, ale kiedy zobaczyłem, że to zrobił Yoongi, żebym nie wszedł na pasy na czerwonym świetle, kontynuowałem - ... wyszliśmy. Przy samochodzie zorientowałem się, że nie mam kluczy w kieszeni. Reszta też ich nie posiadała. Zawróciliśmy więc i poszliśmy swoimi krokami. Niestety, ale nie znaleźliśmy ich. Poszliśmy piechotą do mieszkania, zachodząc na komisariat policji, żeby to zgłosić. I tak przez kilka dni czekaliśmy aż ktoś je znajdzie.

- A tym kimś okazałem się być ja - odparł Yoongi, uśmiechnął się szeroko i... wszedł do mojego pojazdu.

- O co ci chodzi? - spytałem, siadając na miejscu kierowcy.

- No, oczekuję teraz jakiejś nagrody. Ale nie mam ochoty na lody. Może jakieś kino lub spacer po plaży? - zaproponował.

- To drugie. Kupię nam tam jeszcze gofry. - postanowiłem.

- I tak mogę żyć - mruknął, kiedy odpaliłem silnik.










No to jeszcze tylko 57 rozdziałów
O ile potrafię odejmować

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro