^25^
Yoongi POV
- Poczekaj na mnie! - krzyczałem w stronę Hobiego, który chcąc zrobić mi na złość, zaczął szybciej biec.
- Dawaj, dawaj, nie przestawaj! - odpowiedział mi, odwracając się do mnie, uderzył plecami w słup i upadł. Po prawie dwudziestu sekundach znalazłem się obok niego. Nie zatrzymałem się.
- Wstawaj, wstawaj, nie przestawaj! - zaśmiałem się, przebiegając obok przyjaciela.
- Zaczekaj na mnie! - zawołał. - Ja mam pieniądze! - dodał po chwili.
- Przekonałeś mnie - powiedziałem i się zatrzymałem.
Jimin POV
- Wstawaj, Jiminnie - rozkazał mi Jin. - Za chwilę powinni podejść.
- Kto? - spytałem, podnosząc się z chodnika.
- Nie mam pojęcia. Wiem jedynie tyle, że nam pomogą.
- I dobrze - rzekł Kook. - Odzyskuję chyba wiarę w ludzkość.
- A kiedy ją straciłeś? - zapytałem.
- Pamiętasz ten dzień, w którym spadłem z twoich schodów, a ty zamiast mi pomóc, zacząłeś się śmiać? - przytaknąłem. - Wtedy straciłem wiarę w ludzkość.
- Wtedy, czy ogólnie kiedy poznałeś Jimina? - dopytał Jin.
- W sumie... To masz rację, hyung.
- Bardzo mi miło to słyszeć - powiedziałem kąśliwie.
- Ucichnijcie już. To oni - rozkazał Jin i wskazał palcem na biegnących w naszą stronę dwójkę mężczyzn.
- Prze... Przepraszamy za to, że... Że dopiero teraz... Teraz jesteśmy - z trudem mówił jeden z nich.
- Mój ojciec już jedzie - widać było, że drugi mężczyzna był bardziej wysportowany, dzięki czemu szybciej odzyskał równy oddech.
- Dobra. To może ja, yyy... - zacząłem mówić, ale Kook dokończył za mnie:
- Może powiedzmy sobie, jak mamy się do siebie zwracać. -wszyscy się zgodzili. - To ja zacznę, mówcie mi Jungkook, Jeongguk lub Kook.
- Jin jestem.
- Jimin - wyciągnąłem rękę w stronę miętowowłosego. Kogoś mi przypominał.
- Do niego mówcie Suga, a do mnie Hoseok albo Hobi - powiedział czerwonowłosy.
- No dobra, skoro już przynajmniej wiemy, jak możemy na siebie mówić, to... - zaczął Jin, ale Hobi mu przerwał.
- Mój ojciec! - krzyknął i podszedł bliżej asfaltu. Następnie machał rękami, aby zwrócić na siebie uwagę ojca. Już po niecałej minucie tata Hoseoka zajmował się przebitą oponą.
- Ile trzeba będzie za to zapłacić? - spytałem.
- Dziewięć tysięcy won.
- Od ręki czy później? - dopytywałem.
- Po naprawie - oznajmił i się podniósł z asfaltu. - Na razie samochód będzie musiał tutaj stać. Tu masz mój numer telefonu - powiedział i dał mi wizytówkę. - Zadzwoń do mnie jutro koło godziny piętnastej.
- Dobrze i dziękuję.
- Taka moja praca. Więc ja już będę jechał, żeby jak najszybciej ją wymienić. Do zobaczenia - pożegnał nas, zabrał wcześniej odkręconą oponę i poszedł do swojego pojazdu.
- To my może... Yyyy... Może już pójdziemy - mówił Suga.
- A ja mam inną propozycję. - zaczął mówić Kook. - Może postawimy wam lody albo coś do picia? W zamian za tę pomoc. - zaproponował.
- Czemu nie. Możemy pójść - zgodził się czerwonowłosy.
- To do SooYu? - spytał Jin.
- Tak - odpowiedzieli jednocześnie Hobi i Suga.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro