^17^
Yoongi POV
- To co dzisiaj robimy? - spytałem Hobiego, który siedział obok mnie i gapił się w ekran telewizora.
- Wszystko, byleby nie wymagało ode mnie wysiłku fizycznego. - odpowiedział, przełączając program.
- Zamieniasz się we mnie. - zaśmiałem się. Po jednym morderczym spojrzeniu, stwierdziłem: - Czyli na kręgle nie idziemy. To może kino?
- Czemu nie - zgodził się. - Ale jest jeden warunek - zrobił krótką przerwę - to nie może być komedia ani żadna bajka. Tylko horror.
- Mi to tam pasuje - powiedziałem i sięgnąłem po telefon. - Najbliższy jest o dwudziestej drugiej trzydzieści.
- Zarezerwuj bilety.
- Nie interesuje cię tytuł ani o czym będzie ten film? - spytałem z niespotykanym u mnie często zaciekawieniem.
- Jeśli uważasz, że ten horror będzie wystarczająco straszny, żebyś musiał mnie przytulać w nocy, to nie - odpowiedział, z małym uśmiechem.
Zacząłem czytać opis. Zaciekawił mnie, ponieważ opowiadał o porwaniach, czyli czymś, co mi się podobało.
- Ty płacisz za popcorn i colę, a ja za bilety.
- Okej - powiedział, wciąż patrząc jak zahipnotyzowany w telewizor. Chyba nawet nie wie, na co się właśnie zgodził. Cóż, jego strata. On będzie musiał zapłacić więcej.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
- Chyba sobie ze mnie kpisz. - zaśmiał się szyderczo, kiedy byliśmy na miejscu.
- Sam się zgodziłeś. W domu. Wtedy wgapiałeś się w ekran telewizora.
- I to wykorzystałeś! To nie fair.
- Trudno - powiedziałem, śmiejąc się. Hoseok, gdy się denerwował, wyglądał naprawdę słodko. - Trzeba było uważać na słowa. - puściłem mu oko.
- Niech ci już będzie - zgodził się w końcu i zdenerwowany poszedł stanąć w kolejce. Ja tymczasem poszedłem po bilety.
Jimin POV
- Idziesz już? Przez ciebie nie zdążymy kupić popcornu. - pytałem Kooka, stojąc w butach przy drzwiach wejściowych i czekając, aż łaskawie wyjdzie z toalety, w której siedział już prawie pół godziny. - Ty czasami gorzej niż baba się zachowujesz. - stwierdziłem, gdy już wyszedł. On tylko na to mruknął coś pod nosem i zabrał się za sznurowanie butów.
- Możemy iść - powiedział i sięgnął po klucze. Uprzedziłem go jednak i wziąłem je do ręki, po czym wyprowadziłem młodszego za drzwi. Następnie je zakluczyłem i poszedłem do przyjaciela.
- To kto prowadzi? - spytał.
- Hmm... - udawałem, że się zastanawiam, choć odpowiedź była oczywista. - Dobra, siadaj - wziąłem głębszy oddech - na miejscu pasażera.
Zobaczyłem, jak zrobił się smutny. Było mi go żal. Po chwili jednak zmieniłem swoją decyzję, czego nie żałowałem. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Dziękuję, hyung.
- Dobra, a teraz już jedziemy, bo się jeszcze spóźnimy na seans. - odparłem i usiadłem na miejscu pasażera.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro