1
*polecam notkę pod rozdziałem!!*
-Jak... Jak to uciekł? Przecież to nie jest możliwe.. -zapytał Remus drżącym głosem. Po chwili przypomniał sobie słowa Syriusza ze snu
"wszystko jest możliwe, jeżeli w gre wchodzi potęga miłości".
Chłopak potrząsnął głową starając się odpędzić natarczywe myśli.
-Dumbledore dopiero dochodzi do tego, jak to mogło się stać -odpowiedział Severus zmęczonym głosem. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na Remusa.
-Na pewno wiesz co to oznacza Lupin.
-Chyba nie sądzisz, że ja mam coś z tym wspólnego hm?
-Pomyśl logicznie. Uciekł z Azkabanu po 12 latach. Rodzina sie od niego odwróciła jeszcze za czasów Hogwartu. James i Lily nie żyją. Peter nie żyje. Kto jest jego jedynym jeszcze żywym przyjacielem?
-Nie jestem już jego przyjacielem...
-Może i tak, ale jesteś jedyną osobą do której może zwrócić sie o pomoc. Musimy też uważać na Harrego.. Prawdopodobnie będzie chciał sie z nim zobaczyć.
-Co mam zrobić jeżeli się ze mną skontaktuje? Przecież go nie zabije..
-To on zabił Petera i niewinnych mugoli.. On jest mordercą..
- Był też moim przyjacielem przez ponad 8 lat!
- Przyjacielem? Czy osobą, która czerpała korzyści ze wspólnego sypiania? - słowa Severusa dotknęły Lupina bardziej niż zwykle, fale wspomnień zaczęły zalewać jego umysł.
-Przestań udawać, że te sytuacje nie miały miejsca! Wykorzystał cię i zostawił samego. W dosłownym tego słowa znaczeniu, zabił twoich przyjaciół do cholery! Zabił Lily!
- Z.. Zamknij się błagam.. - Remus zacisnął pięści. Wiedział, że wszystko co mówi Snape może być prawdą, ale nie chciał do siebie tego dopuścić.
-Przypomnij sobie o tym wszystkim jak już go spotkasz. - mruknął widocznie zmęczony rozmową Severus.
-Taa, jesteśmy w kontakcie. - Brunet spojrzał na niego po raz ostatni po czym przeszedł kominkiem do swojego własnego pokoju.
Nigdy w życiu nie czuł aż takiego natłoku myśli. Nie wiedział komu ufać, przestał rozróżniać prawdę od fikcji. Nie był w stanie tego wszystkiego uporządkować. Chłopak bał się, że znowu nawiedzą go sny z Syriuszem w roli głównej. Jak tylko zamykał oczy, widział dziwne wizje, którego go przerażały. Czuł jak z minuty na minutę popada w paranoje. Zacisnął dłonie na kocu na którym leżał. Wcisnął twarz w poduszkę i poczuł nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Wszystko zaczęło na niego spływać. Poczuł pierwsze łzy na policzkach. Nie mógł ich powstrzymać. Po chwili jego cichy płacz zamienił się w głośne jęki. Przeniósł się na podłogę. Usiadł na beżowym dywanie i zacisnął swoje chłodne palce na włosach. Łzy nieprzestawały lecieć. Czuł jak natłok uczuć rozrywa go od środka.
Otworzył swoje opuchnięte oczy. Do jego pokoju wdzierały się promienie słoneczne, które delikatnie oświetlały jego twarz. Nie ruszył się. Nadal leżąc, zwinięty na dywanie, przełknął ślinę. Ta noc dała mu do myślenia. Czuł się jakby przebiegło po nim stado słoni. Jakby dementor wyssał z niego nie tylko szczęście ale i każde inne możliwe uczucia. Pierwszy raz od dzieciństwa poczuł się jak ostatni śmieć. To przyjaciele pomogli mu docenić własną wartość. To dzięki nim nie pogrążył się w wiecznym smutku. To dzięki temu miejscu ich poznał. Tylko dlaczego to aż tak strasznie boli? Dlaczego..
Powoli podniósł się do pozycji siedzącej. Bolała go głowa gorzej niż po przemianach w wilkołaka.
Płakałeś jakbyś miał znowu 15 lat.. Co z tobą chłopie..
Przeczesał palcami swoje złote włosy i przetarł zmęczone powieki, kiedy usłyszał pukanie w szybę. Podszedł do okna i zobaczył.. sowę. Tak mu się przynajmniej wydawało, bo cała była brudna i w zadrapaniach. Wpuścił biedaczkę do pokoju i przygotował jej odrobinę wody i jakieś przypadkowe ziarenka, którymi karmił swoje towarzyszki w wolnym czasie. Odwiązał od jej łapki bardzo zmięty kawałek pergaminu. Delikatnie go rozwinął. Nagle jego twarz pobladła a oczy ponownie się zaszkliły. Znał to pismo.
List wyleciał mu z dłoni, a on sam pobiegł do toalety zwracając całą zawartość swojego żołądka.
Drogi L,
polana w zakazanym lesie, o północy, sam.
x Ł.
***
HEJ KOCHANI!!
kto by sie spodziewal, ze wroce po tak dlugiej nieobecnosci? a jednak! wrocilam i jestem 828283 razy bardziej zmotywowana aby pociagnac to opowiadanie! przepraszam wszystkich, ktorych zdenerwowalam t a k dluga nieobecnoscia, nie mam usprawiedliwienia - po prostu zapomnialam i mialam blokade:--)
chcialabym tez z calego serduszka podziekowac tym ktorzy tutaj zostali i dostalam duzo wiadomosci o tym czy powroce i no - WROCILAM
polecam przeczytac wszystko od poczatku lacznie z library i poczuc na nowo magie wolfstar, kocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro