Rozdział 5
Chłopak spojarzał na moje usta i przygryzł swoje, co było to naprawdę seksowne.
Kookie*
Dziewczyna przewróciła się na mnie. Była tak blisko, że czułem zapach jej pięknych perfum, oddech i ciepło bijące od jej ciała. Cała drżała, a ja nie mogłem się powstrzymać tak jej pragnąłem, chciałem zasmakować jej ust. Dziewczyna spodobała mi się już pierwszego dnia i nie mogłem się opszeć. Moje ręce trafiły na jej talie. Poczułem jak dreszcz przeszedł po jej ciele. Pocałowałem ją, a gdy moje usta dotknęły jej usłyszałem cichy jęk. Na ten dźwięk uśmiechnąłem się poprzez pocałunek. Byliśmy tak blisko że mogłem poczuć jak jej serce przyśpieszyło rytm.
Lisa*
Wiedziałam co zaraz zrobi nie byłam pewna czy tego chce, nigdy wcześniej tego nie robiłam. Jak już wspominałam płeć przeciwna bardzo mnie zawstydzała, ale kiedy jego mokre, czerwone wargi złączyły się z miomi poczułam motyle w brzuchu. Nasz pocałunek był piękny, taki delikatny. Szczerze bardzo mi się to spodobało, nie chciałam kończyć naszego pocałunku. Gdy już oderwaliśmy się od siebie, wstaliśmy z tej ziemi i otrzepaliśmy się z piasku, spojrzeliśmy na siebie nawzajem i zaczęliśmy chichotać.
Nagle zaczął padać deszcz, usłyszałam grzmot na ten dźwięk moje kolana mimowolnie ugięły się i po chwili kucałam na ziemi, a spod moich powiek zaczęły wypływać ciepłe łzy. Rękoma ze strachu zasłoniłam twarz.
W dzieciństwie pewnego popołudnia poszłam z ojcem na spacer nad mały staw pogoda była naprawdę piękna jednak po paru minutach kolosalnie zaczęła się zmieniać niebo stało się ciemne a zimny wiatr zaczął łuskać moje małe ciało już po chwili zaczął padać deszcz na początku powoli lecz co sekundę zaczął przyspieszać. Można było usłyszeć grzmoty i dostrzec przebłyski piorunów. Jeden z nich trafił w mojego tatę. Zmarł na miejscu, miałam wtedy sześć lat nie wiedziałam co mam robić byłam roztrzęsiona więc siedziałam w wysokiej trawie i płakałam całą noc, aż jakiś przechodzień mnie nie znalazł. Od tamtego czasu panicznie boje się burzy.
Kookie*
Nagle Lisa ukucnęła trzęsąc się i zaczęła płakać. Od razu ukucnąłem przy niej i przytuliłem ją do siebie, lecz ona nie mogła się uspokoić.
- Nie bój się jestem przy tobie - powiedziałem aby dziewczyna uspokoiła się lecz to nie pomogło. Cały czas się trzęsła i nie mogła się uspokoić.
Postanowiłem że odprowadzę ją do domu tam na pewno poczuje się bezpieczniej. Pomogłem jej wstać, cały czas była wtulona we mnie była roztrzęsiona i nie mogłem tak iść więc wziąłem ją na ręce, a gdy to zrobiłem ona na chwile otworzyła swoje piękne oczy i spojrzała prosto w moje. Jednak po chwili znowu je zamknęła gdy rozległ się kolejny grzmot.
Z parku nie było daleko do jej domu wiec szybko doszliśmy na miejsce. Postawiłem Lise na ziemie. Dziewczyna wyjęła z kieszeni klucz lecz tak się trzęsła że nie mogła włożyć go do zamka, więc zabrałem jej klucz i otworzyłem drzwi. Dziewczyna pożegnała się ze mną a ja ruszyłem do domu. Idąc rozmyślałem o tym co się stało. Czułem się taki szczęśliwy że ją wtedy pocałowałem. Nie znam jej długo ale od samego początku mi się spodobała.
Lisa*
Weszłam do domu. Burza cały czas nie ustawała, bardzo się bałam, a mojej mamy jeszcze nie było w domu. Postanowiłam że zrobię sobie ciepłe kakao z bitą śmietaną tak jak to zawsze robi moja rodzicielka. Po wykonaniu tej czynności usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje. Nie skupiłam się na filmie lecz rozmyślałam nad tym co niedawno się wydarzyło. Kookie mnie pocałował, nie mam pojęcia co zrobić, bardzo mi się to podobało ale nie umiem określić moich uczuć. Sama nie wiem czy go kocham myślałam raczej że jesteśmy przyjaciółmi lecz pocałunek był nieziemski i tak strasznie zamieszał mi w głowie.
*************
- Wstawaj ,Lisa - usłyszałam głos mamy
- jeszcze 5 minutek - powiedziałam zaspana, po chwili gdy mój mózg zaczął kontaktować zauważyłam że leże na kanapie. Szybko spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, za pół godziny muszę wychodzić z domu, dlaczego zawsze śpię tak długo a później muszę latać jak wyścigówka. Od razu się podniosłam i obiegłam do łazienki wyszykowałam się do wyjścia założyłam czarne leginsy i różową pastelową bluzę z czarnym napisem ' Love ' ostatnio za często na moich ubraniach pojawia się motyw miłości, może to jakiś znak, po moich przemyśleniach zachichotałam pod nosem.
Zeszłam na dół do mojej mamy, która przygotowała dla nie naleśnika z czekoladą. Mniam jak ja uwielbiam takie słodkości, zjadłam go w biegu, dosłownie wybiegałam z domu trzymając go w ręku.
Kiedy byłam pod szkołom usłyszałam dzwonek wydobywający się z budynku, wtedy znów włączyłam turbo bieg. Leciałam korytarzem prosto do sali biologicznej, jednak ktoś mnie zatrzymał a może to ja kogoś zatrzymałam. Po prostu znowu na nic nie zwracam uwagi i wpadłam tym razem na Jacksona.
- Uważaj jak idziesz - powiedział zły nie patrząc na mnie - a to ty, sorka ale myślałem ze to znowu laska która ciągle za mną Łazi i chce się ze mną spotkać - wytłumaczył się.
- spoko nie przepraszaj to ja na ciebie wbiegłam- uśmiechnęłam się - dobra muszę lecieć - powiedziałam odchodząc od chłopaka
Biologia szybko mi minęła, jak ostatnio większość lekcji. Na przerwie poszłam do sklepiku aby kupić sobie kawę, na miejscu spotkałam Jennie, która kupowała to samo co ja. Poszłyśmy razem pod sale gimnastyczna gdzie obie miałyśmy mieć zajęcia WF.
Zagadałam się z dziewczyną przez co niechcący wpadłam na kogoś i oblałam kawą. Mam jakiegoś pecha z tym wpadaniem na ludzi. Podniosłam wzrok zobaczyłam tą królową wiedźm.
- Co ty zrobiłaś , MOJA NOWA BLUZKA! wiesz ile ona kosztowała ?!!- wydarła się Momo, a wszyscy którzy byli na korytarzu zaczęli się na nas patrzeć.
- Należało ci się - odpowiedziała za mnie Jennie, uśmiechnęłam się i poszłyśmy na wf.
Momo*
- HANI ! - krzyknęłam -masz nożyczki ? - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Co planujesz zrobić? - zapytała Yeri.
- Pójdziemy do szatni i ładnie przerobimy ciuszki tej głupiej niezdary - powiedziałam śmiejąc się złowieszczo.
- To my ją lubimy? Czemu mamy ulepszać jej ubrania ? - zapytała Hani.
- Ale ty jesteś tępa - powiedziała Yeri wzdychając.
- Potniemy jej te łachmany - wytłumaczyłam tej idiotce.
Kiedy było już po dzwonku rozejrzałyśmy się w okół, czy przypadkiem ktoś nas nie przyłapie jednak korytarz był pusty mogłyśmy ruszyć do akcji. Drzwi od szatani nie były zamknięte, więc łatwo było wejść. Hani stała na czatach a ja i Yeri weszłyśmy do środka.
- Momo ile tu ciuchów, które są jej? - zapytała Yeri.
- Taka różowa bluzka. Założę się że jest na niej wielki napis Love - Powiedziałam
Po chwili znalazłam te ubrania. Wzięłam jej spodnie i z wielkim uśmiechem zaczęłam je rozcinać to samo po chwili zrobiła Yeri. Po cichu wyszłyśmy z szatni i we trzy czekałyśmy za rogiem aż Lisa i inne dziewczyny z jej klasy wejdą do środka. Gdy weszły podeszłyśmy do drzwi lekko je uchyliłyśmy i zaczęłam nagrywać reakcje blondyny.
Lisa*
O nieeeeee ! Co stało się z moimi ubraniami?- wykrzyczałam tupiąc nogami jak mała dziewczynka. Byłam naprawdę zła bardzo lubiłam tą bluzę.
Po moich krzykach nagle zauważyłam telefon wystający zza drzwi. No tak to te żmije, super im jeszcze pokaże, kiedy stąd wyjdę.
Moje ciuchy na zajęcia wf były okropne, czarne dresy i granatowa bluzka na krotki rękaw nie miałam wyjścia i musiałam w tym wyjść. Akurat dziś było strasznie zimno a ja nie miałam nic na długi rękaw. Wyszłam z szatni kierując się naprawdę szybkim krokiem pod sale gdzie miała odbyć się moja następna lekcja. Próbowałam przejść niezauważalnie jednak nie udało mi się to, zauważyłam jak Jimin kierował się w moją stronę widząc to przyśpieszyłam, zachowując się jak małe dziecko. Jednak chłopak był naprawdę przystojny i nie chciałam pokazywać mu się w takich ubraniach. Rudowłosy dogonił mnie i złapał za nadgarstek abym w końcu się zatrzymała.
- Uciekasz przede mną ? - zapytał, uśmiechając się.
- Nie no coś ty - odwróciłam głowę aby nie patrzeć na twarz chłopaka, ponieważ to że był tak przystojny krępowało mnie.
- Mhmm powiedzmy że ci wierze, nie jest ci zimno ? - zapytał widząc jak jestem ubrana.
- Nie, nie jest - odpowiedzialam wciąż na niego nie patrząc.
- No przecież widzę jak się trzęsiesz z zimna - powiedział, przelotnie spojrzałam na niego, miał jedną brew podniesioną ku górze. Czy naprawdę widać było jak się trzęsę?
Rudowłosy zaczął ściągać swoją bluzę. Pod spodem miał czarną obcisłą bluzkę na ramiączka, która lekko się podwinęła przez co było widać jego umięśniony brzuch. Chłopak zabrał mi torebkę z książkami po czym założył na mnie swoją bluzę przez przypadek dotykając swoimi gorącymi dłońmi moją talie, jego dotyk wywołał w moim ciele lekkie ciarki, a na twarzy pojawił się rumieniec. Bluza wyglądała na mnie troszkę jak sukienka ale nie przeszkadzało mi to.
- lubię gdy czerwienisz się przy mnie - uśmiechnął się.
Spojrzałam na niego niewinnie z dołu i zobaczyłam jak seksownie przygryza wargę patrząc na mnie.
Jackson*
Patrzyłem na tego dupka i myślałem jak by tu się na nim odegrać za wczoraj.
- Co on ci zrobił gapisz, się a niego jak byś chciał go zabić - powiedział Mark.
- Bo może chce - burknąłem pod nosem.
- A co on ci takiego zrobił? - zapytał ponownie chłopak.
- A no wczoraj powiedział takiej lasce, że ja tylko wykorzystuje i rzucam, a ona powiedziała to wszystkim swoim koleżankom i żadna nie chcę się ze mną umówić.
- No ale on prawdę powiedział, ciągle jakieś laseczki zaliczasz i rzucasz więc nie wkurwiaj się tak - powiedział spokojnym tonem.
Nie odpowiedziałem mu tylko dalej patrzałem na Jimina, aż nagle wpadłem na świetny pomysł.
******************
Przepraszam ze tak długo nie dodawałam rozdziału.
Ale już jest <3
I jak podoba wam się, jestem ciekawa waszych opinii ? <3
Do następnego xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro