Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

57

Kiedy dojechałem do domu Jacksona chwile stałem na dole zastanawiając się co ja mu powiem, myślę że chłopak może się obawiać tego, że jednak wybiorę Momo.

 Jednak nie jest to prawda nigdy nie wrócił bym do niej, bawiła się mną jak jakąś zabawką nawet nie mogę powiedzieć, że mnie kochała ponieważ myślę, że cały czas czuje coś do mojego przyjaciela Jimina a tamten jej nie chce to wzięła sobie mnie.

Po długich przemyśleniach postanowiłem w końcu pójść do Jacksona. 

Gdy zapukałem do drzwi od razu usłyszałem kroki zbliżające się do drzwi jednak nikt ich nie otworzył. Miałem tylko nadzieję że chłopak nie jest na mnie zły przecież chyba wie że mi na nim zależy, a przynajmniej powinien się domyślać po tym co się miedzy nami działo.

W końcu po jakichś pięciu minutach drzwi się otworzyły, ujrzałem zmartwioną twarz Jacksona. Czy on naprawdę tak przejął się tą sytuacją? 

Zawsze gdy tylko się przyjaźniliśmy myślałem że jest jedynie zimnym dupkiem który rozkochuje niewinne dziewczyny i bierze je sobie na jedną noc po czym zostawia bez wyjaśnienia... 

Jednak gdy to ja się do niego zbliżyłem wyszło że jest ciepłym kochanym chłopakiem. Nie wiem jak to działa jednak całe życie czułem się raczej jak jakaś pizda jednak przy nim staję się przeciwieństwem starego Marka czuje się naprawdę męski i to ja tu dominuje chociaż zanim zacząłem kręcić z chłopakiem myślałem że będziemy kłócić się o dominacje. 

- wchodzisz ? - zapytał dosyć cicho brunet 

Bez odpowiedzi wszedłem szybko kierując się do salonu, cicho usiadłem na kanapie czekając na chłopaka który szedł dosyć wolno, nie rozumiem dlaczego tak się tym przejął... 

-musimy pogadać Jackson 

- o czym chcesz gadać ? - zapytał siadając obok mnie 

- no a jak myślisz ? oczywiste chyba że chodzi mi o tą sytuacje z Momo - odpowiedziałem kładąc delikatnie lewą dłoń na jego udzie.

- długo cię nie było wiesz ? co robiliście ? - zapytał lekko podejrzliwym tonem głosu. 

- no jak to co, gadaliśmy o wszystkim, o naszym związku i takie tam rozumiesz ? 

- o waszym związku tak ? 

- nie martw się Jackson gadałem z nią o tym że już nie chce z nią być a rozmowa o naszym związku polegała tylko na tym że wyjaśniłem jej dlaczego to już koniec, nie zależy mi na niej ani trochę, od dłuższego czasu zależy mi na kimś innym, na kimś o wiele lepszym niż pusta laleczka - mówiłem patrząc w jego ciemne maślane oczka głaszcząc przy tym jego udo. 

Widać było że chłopak zrozumiał o co chodzi i chyba nawet trochę się zawstydził, to było takie urocze. 

Powoli przysunąłem się do bruneta jak najbardziej tylko mogłem po czym złapałem jego szczękę chłopak wyglądał na takiego bezbronnego że jeszcze bardziej mnie to podniecało.

 Szybko złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. 

- kocham cię - chłopak powiedział pomiędzy pocałunkami na co ja odpowiedziałem wbijając się w jego usteczka jeszcze namiętniej niż dotychczas. 

- musisz już iść - Jackson powiedział przerywając nasz cudowny pocałunek - zaraz będą tu moi rodzice, sam rozumiesz poza tym jestem już trochę zmęczony. 

- no jasne, uciekam -  wstałem z kanapy kierując się do wyjścia - do jutra - powiedziałem przechodząc przez próg drzwi. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro