Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Jechaliśmy w ciszy, co mnie denerwowało plus stress, który zrzerał mnie od środka. Nie wiem co się dzieje z moim króliczkiem, jak się czuje i czy jest cały i zdrowy. Moje rozmyślenia przerwał głos chłopaka.

-Jimin- zaczął skupiając się jedynie tylko drodze. Spojrzałem na niego wyczekująco.- O co tak na prawdę pokłóciliście się z Jungkook'iem, że musiał uciekać?- zerknął na mnie. Nie odpowiedziałem.

-To...nic ważnego- skłamałem, ale we wnątrz mnie, moja dusza płakała przez mój głupi błąd- Po prostu powiedziałem za dużo.- spojrzałem za szybe.

-To módl się abyśmy go znaleźli- westchnął.

Oby- pomyślałem

Przez resztę drogi nie zamieniliśmy już ze sobą ani słowa.

Po kilku minutach dojechaliśmy na jakieś miejsce. Był to las. Dlaczego przyjechaliśmy właśnie tutaj?

-Co my tu robimy?- zapytałem odpinając pasy

-Jungkook zawsze tutaj przychodził, kiedy miewał trudne dni, kiedyś sam pokazał mi to miejsce, ale jeśli go tam nie będzie to...nie mam pomysłu gdzie może być.

-To chodźmy.

Wyszliśmy z auta i weszliśmy w głąb lasu. Szliśmy kilka minut, dopóki nie doszliśmy nad jakiś mały strumyk, gdzie było dużo kamieni. Nad nami był wielki most a wokół nas zarośnięta zieleń. Było tu całkiem ładnie.

-Jungkook!!- krzyknął. Odpowiedziało mu tylko echo. Powtórzył tak jeszcze kilka razy, ale zawsze było tak samo.

-Jedną mamy pewność, nie ma go tutaj.

-To gdzie on jest?- jęknął załamany całkowicie

-Dzwoń do swoich rodziców.- zarządziłem- Powiedz im, że widzimy się na komisariacie.- skinął głową, wyciągając z kieszeni telefon.

*kilkanaście minut później*

Z całą rodziną Jungkook'a pojechaliśmy na policje. Matka młodszego zapewniała, że sam się znajdzie, ale nie można siedzić i nic nie robić.

-To na pewnio dobry pomysł?- spytała

-Najlepszy- odpowiedziałem
Zapukałem do jednych z wielu drzwi i wszedłem do środka. Zastaliśmy tam starszego mężczyznę, który był trochę utuczony. Dodatkowo był łysy i niskiego wzrostu.

-Dzień dobry- ukłoniliśmy się.

-Witam w czym mogę pomóc?- wstał z fotela

-Chcielibyśmy zgłosić zaginięcie- odpowiedział jego brat.

-W takim razie proszę uściąść- wskazał na dwa wolne miejsca przed biurkiem, na którym usiedli państwo Jeon.

Jungkook POV.

Przetarłem piąstką oczy a następnie je uchyliłem. Był dzień. Kolejny dzień, w którym nie mam kontaktu z rodziną i z przyjaciółmi. Westchnąłem rozglądając się po pomieszczeniu. Pusto. Z resztą czego się spodziewałem? Wielkiej orkiestry? Nie...

-Witaj Jungkook- do pokoju wszedł uśmiechnięty czarnowłosy.

-Cześć Jin- odpowiedziałem z obojętnym wyrazem twarzy.

-Coś....nie tak?- usiadł na krzesełku

-Wszystko dobrze- zapewniłem uśmiechając się- Um... przyszedłeś w jakiś sprawie?- zapytałem niepewnie

-A co? Nie mogę cię po prostu odwiedzić?

-Możesz- zaśmiałem się od razu żałując, bo poczułem ból w klatce. A no...żebra.

-Słuchaj, a może żeby wynagrodzić ci to- pokazał dłonią na moje ciało- Zawioze cię do domu?

-No nie wiem....

-Nie przyjmuje odmowy. Kiedy wychodzisz?

-Pani doktor powiedziała, że za kilka dni, chyba że wszystko będzie dobrze to może i wcześniej.

-To dobrze.....

(aut: Przestakujemy trochę)

Jimin POV.

Minęły trzy dni odkąd pokłóciłem się z Jungkook'iem i odkąd zaginął. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Policja również nie ma pojęcia. Byłem załamany. Traciłem z każdym dniem cząstkę nadzieji, że się znajdzie.
Siedziałem w pokoju na łóżku, gapiąc się bezczynnie na swój telefon, mając nadzieję, że ktoś zadzwoni w sprawie mojego króliczka albo nawet sam on.

Minuty mijały, a na ekranie nic się nie pojawiało. Nagle szybka się zaświeciała a na wyświetlaczu widniał zastrzeżony numer. Z lekkim wachaniem przyłożyłem telefon do ucha.

J:H-halo?

Pan Park Jimin?

J:Tak, to ja

Mówi aspirant Lee. Chciałem poinformować, że wpadliśmy na trop pana Jeon'a

Na słowa policjanta zerwałem się z miejsca. Serce biło tysiąc razy szybciej niż przedtem, a oddech przyśpieszył.

Chciałbym, aby pan przyszedł razem z jego rodziną na komisariat

J: Dobrze, dziękuje

Wydukałem ostatnie zdanie i po rozłączeniu się, z prędkością światła wybiegłem z pomieszczenia kierując się na korytarz a potem, zakładając buty wyszedłem z domu. Pobiegłem do domu młodszego.
Stając przed drzwiami, próbowałem unormować oddech. Kiedy to mi się udało zapukałem. Otworzył mi jego brat.

-Jimin? Coś się stało?

-Są rodzice?

-No tak, ale...

-Szykujcie się. Jedziemy na komisariat- rzuciłem. Chłopak o nic więcej nie pytał. Skinął głową i wszedł w głąb mieszkania.
Kilka minut później byliśmy w drodze do naszego jedynego miejsca, skąd możemy się  dowiedzieć gdzie jest Kook.

-Jimin, do jasnej cholery powiesz nam o co chodzi?- warknął zniecierpliwiony brat mojego króliczka, który tym razem nie prowadził a siedział obok mnie na tylnich siedzeniach.

-Dzwonili do mnie z policji i powiedzieli, że wpadli na trop gdzie może się pdziewać.- samochód gwałtownie się zatrzymał. Spojrzałem przestraszony na kierowce, czyli ojca Jungkook'a.

-Czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?- spojrzał na mnie w lusterku

-J-ja przepraszam- ukłoniłem się- Ale sądziłem, że nie ma czasu na wyjaśniania.

-Dobrze już- uspokoiła pani Jeon swojego męża, kładąc rękę na jego ramieniu.
Mężczyzna westchnął.

-Przepraszam- powiedział i ruszyliśmy dalej.

*na miejscu*

-Znaleźliście go?- wparowaliśmy bez pukania do tego samego biura

-Dzień dobry, tak.- sięgnął po jakiś zwinięty papier, a następnie go rozwinął na stole. Okazało się, że to mapa miasta.- Namierzyliśmy jego telefon o tu- wskazał na miejsce.- Sprawdziliśmy to i niestety, ale znaleźliśmy tylko to- położył woreczek z kawałkami urządzenia.

-No, ale....gdzie on jest?- spytała roztrzęsiona matka

-Tego jeszcze nie wiem- westchnął- Ale dowiedziałem się, że kilka dni temu, w tym samym miejscu, odbył się wypadek....

-Co?!- krzyknąłem z niedowierzaniem. Matka młodszego zaczęła płakać ojciec i syn próbowali ją pocieszyć.

-Prosze się uspokoić- poprosił- Jeszcze nie wiem czy to był właśnie państwa syn, sprawdzamy to.

-Jak mam się uspokoić?- załkała pani Jeon- To może być mój syn! Nie wiadomo co z nim jest, a pan karze mi się uspokoić?!

-Rozumiem panią, dlatego to sprawdzamy

-To proszę postarać się lepiej- wyszła zapłakana, a za nią jej mężczyźni. Zostałam tylko ja z policjantem.

-Proszę pana, czy ....

-Nie mamy pewności, czy to on.- skinąłem głową

-Sprawdzaliście szpitale?- zapytałem

-Wiele w tym mieście szpitali, trudno go będzie znaleźć, ale robimy co w naszej mocy

-Dziękujemy- powiedziałem, czując jak do oczu pchają mi się łzy. Wyszedłem z pokoju i oparłem się o ściane chowając twarz w dłonie.

-Jungkook- szepnąłem sam do siebie- Proszę, nie rób mi tego- rozkleiłem się.

-Jimin- usłyszałem. Uniosłem głowę.- Musimy już jechać- oznajmił brat młodszego
Zrozumiałem i wytarłem mokre policzki rękawem od bluzy. Wyszliśmy z komendy.

*****************
Pada pada deszcz i oglądam kubusia puchatka na TV6, kto ze mną?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro