Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIII

Tak więc zamówili drinki, jak zwykli znajomi z szansą na zostanie kumplami po tym wieczorku.
Adam tworzył w głowie niespełnione nigdy scenariusze. W swej nieśmiałości i samotności mógł tylko marzyć o czymś więcej niż piciu drinka.
Może nawet złapałby go za rękę?
Lub na pożegnanie pocałował w policzek, jak to robią angielskie damy?
Ale nie tak jak ciotki całują swoich bratanków, szorstko i obrzydliwie, czego Kwiatkowski stanowczo nienawidził.

Tak delikatnie i przyjemnie, może nawet z pewną dozą nieśmiałości i czułości.

Ale to był Dexter. W stu procentach pewny siebie, jak każdy szanujący się gentelman po prostu miał swoich buddies. Najpewniej otaczał się też damami, no i ta cała "Katie".

Dziewczyna nie ściana, da się przesunąć.  - szepnął głos Stasi w jego głowie - tak aby Dexter mógł Cię "posunąć".

Fuj, Stanisławo, wstydź się.

Adam odkrywał w Anglii nieznane sobie wcześniej oblicza. Oprócz tego, że miał wrażenie że Polsce wcale tu nie pomaga, bo Anglicy jakoś nieszczególnie kwapili się aby ratować Polaków przed Hitlerem...
W każdym razie odkrył w sobie niepohamowane pokłady sadyzmu, wściekłości i chęci mordu.

I proszę, co ten Dexter z nim robi. Przecież kiedyś Adaś był takim grzecznym chłopcem! A teraz proszę wymyślał scenariusze jak pozbyć się Kate. Bo jeśli ona zniknie to może heteroseksualizm Dextera też zniknie?

Przesunąć...usunąć...ściana...okno...

- Tak! Trzeba ją wyrzucić przez okno! - wykrzyczał Adam, gwałtownie wstając.

Wszystkie oczy zwróciły się na niego i po raz pierwszy od pobytu w Anglii cieszył się, że te snoby nie umieją mówić po polsku. Wcześniej narzekał, że nie uczyli się języków... ale teraz to nawet lepiej.

- Everything is fine? Maybe we should go home? - Z rozmyślań nagle wyrwał go głos Dextera.

- Yes. - odparł Adam, bo zauważył że to bardzo uniwersalna, dobra odpowiedź. Miał nadzieję, że Brown nie obraził właśnie jego matki a on nie przyznał mu racji.

Jakże wielkie było zdziwienie, gdy mężczyzna złapał go za ramiona i troskliwie pomógł wyjść z lokalu. Oj, chyba pomyślał że jest mu słabo.
Oj, rzeczywiście było.
Oj.

- Better is już me. - powiedział mu Adaś, nie chcąc żeby zbyt się wysilał, niańcząc go.

- I think you don't look very good. It would be best if we will go to my house and you will rest.

"Tak, tak bo rozumiem cokolwiek" - sarknął w myślach Adam, ale gdy się skupił zrozumiał, że ten krytykuje jego wygląd i chce zabrać go do siebie.

Chwila, co?!

- My hair and my face are my! And you...is not your. Is mine. - syknął na niego. Jak śmie mówić mu, że źle wygląda?! Może ta cała Katie-Śmiejti wygląda lepiej? Nie ma mowy.

- Do you have fever? Oh, yes. Your head is hot. Come. - ciągnął to stanowczo za sobą do domu, ale gdy Adam stawiał opór, po prostu wziął go na ręce. Często zanosił pijanych kumpli do domu. Żołnierzyki.

- You are hot too. - wyszeptał Adaś w niknącym promyczku świadomości. Bo czymże jest kropla samokontroli w morzu niepohamowania jeszcze podgrzanego przez gorączkę? Było nie myć samolotów zimną wodą, gdy słońce już zaszło.
Świadomość zawiodła, stracił ją gdy zrobiło się jakoś tak ciemno pod oczami.

Witam wszystkich, którzy czekali. Postanowiłam, że wena najdzie mnie podczas pisania i tak też się stało. Zapraszam do innych moich książek, bo niektóre są mi jeszcze bliższe niż ta a nie cieszą się popularnością np "Nad wszystko uśmiech Twój". A tu macie konta z gejowymi fanfikami akumulator_zycia i Yoi_sensem_zycia

Dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro