Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI

Tak więc oto, gdy Polska powoli traciła nadzieję, Adaś szedł pełen nadziei na drinka z Dexterem.
Kto wie, może Kwiatkowski odebrał Polsce nadzieję, przyswajając całe jej złoża dla siebie?
Bo z ekscytacji aż drżał.

W jakim celu zaprosił go Dexter? For apologise.
Tak, na pewno. Adaś wiedział swoje. Spodobał się Dexterowi. Inaczej Brown by go nie zapraszał.

- You see, Dexter is weird. - stwierdził kolega z lotniska, Hector. Ostatnio z Adasiem więcej czasu spędzał. Był bardzo miły, zresztą jak większość pilotów. Byli też tacy, co uważali Adama za gorszego, ale kij z nimi, prawda?
Adaś wiedział, że jest najlepszy.

- Yes, yes. Very, very. - odparł Kwaitkowski rozmarzonym tonem, sądząc że "weird" oznacza przystojny.

Hector tylko wzruszył ramionami, odprowadzając kolegę  (z dużymi szansami na stopień przyjaciela) po bar.

- Don't drink too much. - poradził mu.
No, halo! Dlaczego wszyscy mu to mówią?! I on i Stella.
To tak jakby miał jakikolwiek problemy z alkoholem.
A nie miał.
Żadnych.
Ani trochę.

Nigdy nie się upił, a przynajmniej tego nie pamiętał.
Chociaż może nie pamiętał właśnie dlatego, że się upił?

Adam stwierdził, że nie będzie się nad tym głowił bo to głupie.
Pogładził ulizane włosy - mam równy przedziałek? - zapytał nic nie rozumiejącego kolegę.

- You look like...nerd? Pupil...or a Young profesor!

"Nie pytałem Cię o zdanie mała kupo gówna". - pomyślał Adaś. - Dobra, pieprzyć. Wchodzę.

I wszedł.

Bo obiecałam rozdział.
Wiem, że to jest tak cholernie krótkie i nie zasługuje na miano rozdziału, ale łykajcie i się cieszcie.

Jak?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro