Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

Aktywne komentowanie mile widziane!
Zastanawiam się też nad zmianą okładki tak, aby pasowała do mojego profilu. Ktoś chętny do pomocy?

PS macie pasożyty

Płakanie nad pierogami zrobionymi przez Stellę nie było najlepszym pomysłem.
Przez to były niedobre i słone.

Ale jak się jest Adasiem to wszystko można. I się drugą porcję pierogów, tak na pocieszenie jeszcze dostanie.
Drugi września, cisza ze strony Anglików. Koledzy z lotniska nie mieli nic do roboty, więc przyszli do Kwiatkowskiego wiedząc jak trudny jest to dla niego czas.

- Pierogi. - powtórzył ze zniecierpliwieniem Adam, próbując nauczyć tych Angoli chociaż jeden przydatnej umiejętności.
Mówienia ważnych rzeczy po polsku.

- Perogi. - powtórzył William, barczysty podporucznik o rudych włosach.

- Kurna, no! Nie. Nie perogi, tylko pierogi.

- Kurna! - zaśmiali się mężczyźni, powtarzając po nim.
Pierwsze czego nauczył ich Adaś, to przeklinać.

- Przeklinać umiecie, wiem. Teraz jeszcze nauczcie się mówić pięknie. Beautiful. - przewrócił oczami.

- Beautiful, kurna! - William, jak to William wszystko rozumiał pokracznie i na opak.
Pewnie teraz, gdy będzie chciał powiedzieć dziewczynie, że jest piękna powie jej "kurna".

Polak parsknął i ma chwilę zapomniał o całym stresie i smutku. Doceniał, że angielscy piloci przyszli go pocieszyć.
Szkoda tylko, że wśród nich nie było jednego.

Najważniejszego...

***

Adam był na lotnisku trzeciego września, gdy w radiu podano pewną informację.

England and France officialy cause war of the Hitler.

Adaś tak się cieszył! Gdyby akurat nie był na służbie to zacząłby tańczyć.
Chciał wytarmosić Katy (swoją suczkę) za uszami.
No, ale skrzydła same się nie umyją.
Szorował jak najlepiej mógł, samolot będzie się świecił, gdy Anglia przybędzie Polsce na ratunek.

Zostawił wiadro z wodą obok samolotów i szybko podszedł do pilota, który go zawołał.
Ta chwila uwagi zupełnie wystarczyła pewnej osobie, która się na niego zaczaiła.

***

- Do kurwy nędzy! - mokry od stóp do głów  (a raczej jednej, wyjątkowo blond i wyjątkowo w pomyjach głowy) - ogarnij swoją dziewczynę! - wycelował w Dextera, uderzając go w tors. - Wylała na mnie wodę, jest dziwna!

Okej, teraz prosta lekcja.
Zanim zaczniecie mówić "Ale Adaś ty wylałeś na nią herbatę i grochówkę" to musicie wiedzieć, że Adaś może wylewać rzeczy na innych ludzi, z prostego powodu. Jest Adasiem.
Ale inni już nie mogą mu tego robić. Bo nie są Adasiem.

- Sorry, I don't und...

- Don't understand, don't understand. Przestań udawać, że mnie nie rozumiesz! - krzyknął na niego, a grzywką przykleiła mu się do czoła. - Stop it! - przypomniał sobie pomocny zwrot.

- But...stop what?

Kwiatkowski zacisnął palce na mundurze kolegi, mimo że było to lekką zniewagą.
Poszukał w myślach odpowiedniego zwrotu.

- Your girlfriend  hlap hlap water na mnie. - warknął wściekły.
W ogóle jakim prawem ta Karen czy inna Kasia łaziła po lotnisku? To miejsce działań wojennych jest, no!
Zwłaszcza, że Anglia teraz będzie walczyć z Niemcami a wraz z Anglią Adaś.
Bo on nienawidził Hitlera.

Dexter roześmiał się wdzięcznie.
Jego śmiech był jak tysiące perełek, maluch gwiazdek spadajacych wprost do uszu Adama.
Jak pierwszy śnieg przed Bożym Narodzeniem.
Był piękny.

"Przepadłem" - pomyślał Adaś.

***

Gdy wrócił do domu, Stelli jeszcze nie było.
W ramach przeprosin Brown zaprosił go na drinka.
Do baru.
Adaś sądził, że skoro jest wojna to wszyscy będą myśleć o walce i żaden bar nie będzie otwarty, ale cóż.
Anglicy chyba jakoś inaczej to wszystko odbierali.

Odchrząknął, próbując zrobić z siebie bóstwo.
Niestety nie umiał używać kosmetyków Stanisławy.
Puder pociemnił mu twarz zamiast pojaśnić.
Zmył to z twarzy, wpadając na lepszy pomysł.

Pokaże Dexterowi jaki jest męski i jak bardzo go nie potrzebuje.

- Pipendo! - zawołał swojego maltańczyka. Suczka z kokardką na obroży przybiegła do pańcia, licząc na jakiś smakowity kąsek - chodź do tatusia, Piposławo. Masz pilnować domostwa, gdy tatusia nie będzie. - wziął ją na ręce i zaczął głaskać i całować po pyszczku.

- To co robisz jest obrzydliwe. - usłyszał pogardliwy głos Stelli, dobiegający z przedpokoju.
Aha, czyli wróciła z pracy.

- Oh, kogo my tu mamy? Oto niszczycielka dobrej zabawy, Pipendo. Broń tatusia! - blondyn puścił psa. - tak się składa, że nie mam dla Ciebie czasu dziś wieczorem, bo idę na randkę. - odrzekł z dumą.

- Ah, tak? Z Dexterem?

- Z dziewczyną, jakbyś chciała wiedzieć. - Syknął Kwiatkowski.
Stella o mało się nie roześmiała. - Co Cię tak bawi?

- Nic, nic. Może przyżeluj włosy? Zrobię ci przedziałek, jeśli chcesz. - zaoferowała.

- Tak, upiększ mnie, Stasiu! - podekscytowany Adaś wstał z fotela, zrzucając biednego psa z kolan.

Bo duch nadziei trzyma się zakochanych.
I tylko wiara, miłość i nadzieja mogą połamać nienawiści kark.

Witam Was serdecznie!
Dzisiaj trzeci września. W 1939 roku tego dnia Anglia i Francja wywołały Hitlerowi wojnę. Zaczęła się tak zwana dziwna wojna, oznacza to, że tak naprawdę oba kraje nie prowadziły żadnych działań aby pomóc Polsce czy zaatakować Niemcy.
Trzeciego września został również zatopiony angielski statek przed Niemców.

I trzeciego września Adaś poszedł na nie-randkę z Dexterem. ;)

Rozdział wleciał, aby umilić Wam rozpoczynają się katorgę, zwaną szkołą.
A ja pomogę w historii :)

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro