Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

Pierwsze co uderzyło to ból głowy i pragnienie.
Drugie to ręka Stasi.

- Jak można się tak upić?

- Można, Stasiu, można.

- Przynosisz mi wstyd.

- I całej Polsce, wiem, już wiem. A teraz może besztać mnie ciszej? Najlepiej szeptem? - Adaś nawet nie otworzył oczu. Totalnie nie pamiętał co działo się kilkanaście godzin temu. Ciemna pustka i tylko zapach mocnej wody kolońskiej Dextera.

- Jak po Ciebie przyjechałam to wisiałeś na nim i całowałeś jego żuchwę.

- Ah, to możliwe. Wyżej nie sięgam. - Kwiatkowski wyprostował nogi i przekręcił się na bok. - A on całował mnie?

- Nie! Niby czemu miałby... - wiedziała czemu. - On ma dziewczynę, Adam!

- Tak, zauważyłem.

- Nie jest...

- Każdy jest. A teraz... czy możesz szeptać? - położył poduszkę na swoich uszach.
Żadnych dźwięków do końca dnia. Stella jeszcze otworzyła usta, żeby go dalej krytować, ale po chwili zdecydowała że nie ma co.

- Wymiotując mu do doniczki na kwiaty na pewno nie sprawisz, że Cię pokocha. - rzuciła tylko na wychodne.

I wtedy Adasiowi nagle wróciła pamięć - O kur...

Zabijcie mnie.

Całą sobotę i niedzielę spędził trzeźwiejąc, odkacowywując i rozpaczając.
Zbłaźnił się zupełnie przed potencjalną miłością życia, która ma dziewczynę.
To wszystko wina Kate?

- Cipendo! - postanowił zmienić imię swojej suczki - kto kocha pana? Kto najbardziej kocha Adasia? - piesek wskoczył na łóżko i zaczął lizać go po szyi z ogromnym zapałem - tak, twoja miłość jest szczera i prawdziwa i nic nas nie rozdzieli, Cipendo. - szlochał w jej białe futerko.

- Jesteś chory na łeb. - usłyszał głos Stelli z kuchni.
Parszywa kobieta.

-  w ogóle mnie nie wspierasz! - poskarżył się głośno, zawijając w kocyk.
Niby śmiesznie wszystko i w ogóle, ale był na skraju załamania.

Usłyszał westchnięcie i zaraz w jego pokoju pojawiła się Stasia.
Usiadła obok niego na łóżku.

- Bo ty się źle za to wszystko zabierasz, Adam. Po prostu źle to robisz. Nie tak podrywa się facetów. - zaczęła.

- A co ty niby możesz wiedzie-...- no tak! Stanisława była przecież kobietą i to całkiem popularną. Wiedziała jak działają chłopcy!

Padł do jej stóp - ucz mnie, mistrzu. - powiedział nabożnie.

Stasia przewróciła oczami z lekkim uśmiechem.

- Więc po pierwsze...

Ciekawe co mu laska powie.
Pewnie to co ja będę musiała wymyślić, co?
Trochę mnie tu nie było, co?
Miałam wstret do tej historii.
Nadal mam. I słowo jeża daję.
Nie będzie kolejnego rozdziału, jak pod moją książką "Nad wszystko uśmiech twój" "Jesienny deszcz" lub "Chłopiec mego życia" nie pojawią się chociaż trzy nowe osoby z gwiazdką i komentarzem TO KOLEJNYCH ROZDZIAŁÓW NIE BĘDZIE SŁOWO DAJĘ.

NAWET MAMA POZWOLIŁA MI UŻYĆ TAKIEGO SZANTAŻU.
.
BO TO JEST SZANTAŻ.
W każdym razie jak się podobał rozdział, cukierczki moje pudrowe? Jak mija kwarantanna? Kichacie na babcię czy nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro