Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Stałem przed drzwiami przyjaciela. Nim zdążyłem zrobić jakikolwiek ruch drzwi się otworzyły a w nich stał uśmiechnięty szeroko Tae. 

-Cześć Jimin,wejdź.- zrobił mi miejsce abym mógł wejść.

-Cześć Tae, mam pytanie...- nie dokończyłem, bo przerwał mi kosmita. 

- Jasne! Pytaj o co tylko chcesz!-chyba cieszył się bardziej z mojej wizyty niż ja. Również się cieszyłem, ale nie za bardzo, bo jak się widzi go codziennie w szkole to aż tak bardzo się nie tęskni. 

-Czy mógłbym przenocować u ciebie dopóki czegoś nie znajdę?- jego oczy zrobiły się większe niż spodki latające 

-Oczywiście!- skakał w miejscu jak dziecko- Chodź, pokaże ci nawet gdzie będziesz spał.- złapał mnie za rękę idąc na górę. Przez jego sprint prawie się wywaliłem na schodach, ale przeżyłem! 

Weszliśmy do jego pokoju wiedziałem, bo nieraz byłem u niego. 

U niego w pokoju dominował kolor czarny, czerwony i biały. Na środku stało ogromne łóżko a na przeciwko niego wielka plazma. W kącie stała garderoba o kolorze ciemnym brązie. 

Chłopak zabrał ode mnie moją torbę kładąc ją na łóżku. 

-Będziesz spał tutaj a ja na dole, na kanapie.- oznajmił 

-Nie, nie Tae. Ja będę spał na kanapie a ty na swoim- zabrałem torbę chcąc idąc na dół do salonu lecz uniemożliwiła mi to ręka bruneta na nadgarstku. 

-To śpijmy razem- uśmiechnął się- kanapa i tak jest niewygodna a ja i tak nie lubić sam spać dlatego mam pluszaki, widzisz?-wskazał ręką na stos zabawek na łóżku. Czemu ja ich wcześniej nie zauważyłem?  Ten człowiek mnie zaskakuje.- To jak? Wybierasz tą twardą kanapę, czy to miękkie, cieplutkie łóżeczko?- zaczął macać pościel. On lubił się ze mną droczyć choć ja tego nie lubiłem tak, więc podjąłem decyzję. 

-No dobra, niech ci będzie-westchnąłem 

-Ty teraz tak na serio?- nie wierzy mi? a no tak...czasami lubiłem zażartować sobie i to całkiem nieźle. Skinąłem głową.- To super!- krzyknął uradowany.

-Ale pod jednym warunkiem- pogroziłem mu palcem. Spojrzał na mnie wyczekująco.- Żadnego macania mnie w środku nocy a wiem, że robiłeś to nieraz.- zrobiłem poważną, a zarazem śmieszną minę.

-Obiecuje- uśmiechnął się.

-Mam nadzieję- odłożyłem torbę z powrotem. Dobrze wiedziałem, że Tae się we mnie kocha, ale nie mogę dać mu jakiejkolwiek nadziei, że coś z tego wyjdzie. 

Po załatwieniu kto? gdzie? śpi zeszliśmy do kuchni.

-To może powiesz mi jaki masz powód aby tu zostać?- zapytał zalewając herbatę.

-Szkoda gadać- odpowiedziałem nie mając ochoty tego mu opowiadać. Chłopak podał szklanki z gorącą cieczą a później podpierając się o piąstki czekając. Westchnąłem ulegając jego uroczej buźk, opowiedziałem mu całą tą pojebaną historię. Z każdym moim wypowiedzianym słowem jego mina coraz bardziej przypominała wyraz twarz co mówi "masz chorą rodzinę". 

-To czysta patologia.- oznajmił po krótkim szoku. 

-Wiem, ale nie wrócę do domu.

-Możesz tu zostać ile tylko chcesz. -położył mi swoją rękę na ramieniu. 

-Dzięki- wymusiłem uśmiech 

-A mecz? Chyba go nie opuścisz? 

-Nie no co ty?- zaśmiałem się- Nie dam im do zrozumienia, że wygrali. 

*************************************

Sorki, że długo nie było, ale nie chciało mi się przepisywać z zeszytu, heh 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro