Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29 (+18)

  Odwzajemnił gest, kładąc swoje dłonie na moich pośladkach. Ścisnął je, przez co jęknąłem mu w usta. Całowaliśmy się brutalnie co chwilę ocierając się o nasze krocza. Starszy podniósł mnie a ja oplotłem nogi wokół jego pasa nie przerywając całowania. Poszedł do sypialni, kładąc mnie delikatnie na łóżku zwisając nade mną. Z pocałunkami zszedł do mojej szyi, zaczynając ją całować i gryźć. Przyssał się do niej zostawiając malinkę a później ją pocałował. Wrócił do moich ust. Zaczął powoli ściągać moją koszulkę a chwilę później już jej na sobie nie miałem. Zaczął jeździć językiem po moim torsie, tworząc tym mokre ścieżki. Dojechał do mojego podbrzusza. Zaczynając go całować i zostawiać malinki a mnie robiło się jeszcze bardziej gorąco.  Wziął się za zdejmowanie moich spodni. Kiedy się uporał z zamkiem zerwał je ze mnie wraz z bokserkami. Teraz leżałem pod nim całkiem nagi. Nie chcąc być w tyle, również zacząłem go rozbierać. Koszulkę sam zdjął, więc zacząłem odpinać mu pasek. Trochę się to dłużyło, ale jakoś poszło. Zdjął je wraz z bokserkami. Nasze członki stały na baczność przez to czułem jak jego kolega ociera się o mojego. Dlatego z moich ust wychodziły pojedyncze jęki. Chłopak zaprzestał całowania mojego ciała i przybliżył do moich ust swoje palce. 

-Ssij- rozkazał. Posłusznie wziąłem je do buzi zaczynając je namaczać śliną. Kiedy rudowłosy uznał, że są wystarczające mokre wyjął je z mojej jamy i nakierował na moją dziurkę. Włożył jeden palec a ja wydałem krótki jęk.  Dołożył drugiego i zaczął nimi poruszać. Wierciłem się poruszając biodrami. Wtedy dołożył trzeciego a mój jęk stał się dłuższy. Odczekał chwilę a święcie przekonany, że już pora wyjął palce zastępując je swoim członkiem. 

-Gotowy?- spojrzał na mnie z uśmiechem 

-Tak- wysapałem- Ale czekaj-zatrzymałem go zanim we mnie wszedł. Pociągnąłem go do siebie. Złączyłem swoje palce za jego karkiem a on oparł swoje dłonie po obu stronach mojej głowy. Połączyłem nasze usta w czułym pocałunku.

-Będę delikatny- szepnął mniędzy pocałunkami. Wtedy zaczął powoli we mnie wchodzić. Zacisnąłem mocno oczy nadal nie puszczając Parka. Kilka łez spłynęło na pościel. Jimin to zauważył i zlizał ścieżki od łez na policzkach.

-Spokojnie, kochanie- szepnął mi do ucha przegryzając jego płatek. Był już we wewnątrz mnie całością.- Wszystko będzie dobrze- mówił seksownym głosem. Poczekał chwilę i zaczął robić powolne ruchy. Z moich ust wydobyły się pierwsze jęki. Najpierw bólu a później zmieniły się one w przyjemność, które zostały uciszone pocałunkiem. Ruchy bioder stawały się szybsze, a kiedy trafił w mój czuły punkt wygiąłem się w łuk krzycząc. 

-J-jimin tam!- wysapałem. Chłopak zaczął przyśpieszać i uderzać w ten punkt. 

Japierdole zaraz oszaleje!!

-Nie krępuj się króliczku- zaśmiał się. Czy ja to powiedziałem na głos? Zdecydowanie. Starszy wziął do ręki mojego członka zaczynając poruszać dłonią w rytm uderzeń swoich bioder. Nie no teraz na pewno zwariuje. Czułem, że dłużej nie wytrzymam. Jeszcze tylko trochę. I tak się stało. Doszedłem na nasze brzuchy a kilka sekund później poczułem ciepło wewnątrz mnie.

-Było cudownie, jak zawszę-wysapał zmęczony 

-Teraz było o niebo lepiej.-zagryzłem wargę patrząc na niego z uśmiechem. 

-Cieszę się, ale teraz idziemy się kąpać- klepną mnie w udo przez to syknąłem i wyszedł ze mnie. 

-Jimin...- powiedziałem niepewnie patrząc na chłopaka, który miał zamiar iść do łazienki.

-Tak, Króliczku?- zatrzymał się i spojrzał się na mnie zza ramienia. 

-No, bo ja... - zacząłem spuszczając głowę.- Nie mogę chodzić- powiedziałem półszeptem.

-Ah, święta racja- zaśmiał się. Podszedł do mnie i w stylu ślubnym wziął mnie na ręce zmierzając do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Odstawił mnie w wannie i odkręcił kurek, z którego zaczęła lecieć ciepła woda. Starszy usiadł za mną i trzymając za biodra, przyciągnął mnie bliżej przez co czułem jego członka na swoich plecach. Sięgnął po gąbkę i po jakiś płyn a później zaczął myć mi plecy. Odchyliłem głowę do tyłu, czując jakie to przyjemne, jakby masaż. Zaczął jeździć po całym moim ciele. A ja czułem się odprężony. Oparłem się plecami o tors starszego przymykając oczy. Było mi wygodnie i to bardzo, przez co odpłynąłem do krainy snów. 

Poczułem, że ktoś mnie podnosi. Uchyliłem lekko oczy napotykając twarz starszego. Wycierał delikatnie moje ciało ręcznikiem próbując mnie nie obudzić. 

-Śpi, kochanie- szepnął, kiedy zauważył, że się na niego patrzę z półprzytomnym wzrokiem. Posłuchałem i z powrotem zamknąłem oczy. Kilka minut później poczułem, że ląduje na czymś miękkim a starszy się do mnie wtula. 

***

Kolejny dzień. Jutro do szkoły a mi się nie chciało iść. Uchyliłem oczy i przetarłem je piąstkami. Pokiwałem głową na różne strony, aby zorientować się gdzie się znajduje. A no tak, w hotelu. Miałem zamiar wstać lecz poczułem uścisk w pasie. Spojrzałem w bok i ujrzałem najsłodszą istotę na ziemi. Rude kosmyki były w nieładzie i opadały mu na oczy. Uśmiechnąłem się na ten widok i ogarnąłem mu delikatnie włosy z oczu tak aby go nie obudzić. Uwolniłem się z jego uścisku, chcąc wstać, ale zanim zrobiłem choć krok to już leżałem na ziemi robiąc przy tym duży huk.

-Aish- syknąłem, kiedy poczułem ból w dolnych partiach ciała. 

-Jungkook?- usłyszałem ospały głos starszego- Nic ci nie jest?-podszedł do mnie, kiedy zauważył, że leże na ziemi. Podniósł mnie i położył z powrotem na łóżku.- Poczekaj tu.- poprosił i wyszedł z pokoju. 

Czas mijał i mijał a on nie wracał. Padłem na poduszkę i spojrzałem na sufit, który okazał się interesujący. Westchnąłem, a gdy usłyszałem zamykające się drzwi spojrzałem w tamtą stronę. Był to starszy, który trzymał w ręce saszetkę z tabletkami. Usiadł na krańcu łóżka i podał mi je a ja spojrzałem na niego jak na idiote.

-Niby czym mam to popić?-spytałem

-Boże jaki ja głupi- zaśmiał się przybijając piątke z czołem i wyszedł ponownie z pokoju, ale tym razem wyszedł z tacką, na której było pełno jedzenia.

-Teraz masz czym, ale lepiej będzie jak najpierw coś zjesz.-poprosił.

-Niech ci będzie.- westchnąłem i wziąłem do ręki tosta. Rudowłosy przyglądał mi się jakbym był w tej chwili interesujący.- Co?- spytałem z pełną buzią.

-Nic. Po prostu lubie patrzeć jak jesz.- odpowiedział z uśmiechem a ja spaliłem buraka.

-A ty nie jesz?- zmiana tematu

-Zjem na mieście.- kiwnąłem sprzecznie głową. Sięgnąłem po kolejną porcję tosta i przysunąłem mu do ust. Sprzeciwiał się, ale nie się nie poddałem. W końcu starszy uległ i grzecznie zjadł.

-Da się? Da.- powiedziałem przekonany.

Skończyliśmy śniadanie, przebraliśmy się i wyszliśmy z pokoju. Po leku, który dostałem od starszego, pomógł mi zwalczyć ból, więc teraz bez problemów mogłem chodzić, ale kto wie na jak długo. 

Wymeldowaliśmy się z hotelu a później wyszliśmy z budynku. Szliśmy chodnikiem w ciszy. Nikt się nie odzywał. Postanowiłem przerwać to.

-Hyung- zacząłem patrząc w beton.

-Słucham.

-Obiecasz mi coś?- stanąłem w miejscu patrząc na niego. Przystanął kilka kroków przede mną, odwracając się w moją stronę.

-Co takiego?

-Że...- przedłużyłem, ponieważ nie wiadomo jak na to zareaguje.

-Że?- podszedł do mnie patrząc mi w oczy.

-Że nie opuścisz drużyny-szepnąłem, ponownie spuszczając wzrok.

-Ooo~~ Kookie.- zaśmiał się a ja nie rozumiałem, co tu jest do śmiechu?
Położył dwa palce na mojej brodzie zmuszając tym do spojrzenia mu w oczy.
- Muszę cię zasmucić- zaczął- Ja już ją dawno opuściłem- dodał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro