Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Droga ciągnęła się w nieskończoność. Jazda samochodem trwała dopiero dziesięć minut, a ja miałam już wyjść i rozpłakać się.

Nie wiem co sobie myślałam; to było pewne, że na urodzinach okazywali litość, a tu mają mnie już dość. Do tego stopnia, że tą niezręczność czuć w powietrzu.

Nie zwracając uwagi na nikogo, włożylam słuchawki do uszu i włączyłam odtwarzacz, aby się od wszystkiego odciąć. Stukając palcami o kolano, zamknęłam oczy i przysnęłam.

Moja drzemka nie trwała dłużej niż trzydzieści minut. Męczący mnie od dzieciństwa sen, powrócił. Przerażona rozejrzałam się po pojeździe, ale widocznie nie zrobiłam nic, co zwróciłoby uwagę pozostałych.

Odetchnęłam z ulgą i opadłam z powrotem na fotel. Mój internetowy kolega spał, a ja nie miałam co robić. Kurcze super.

Obróciłam głowę w stronę okna i wbiłam wzrok w krajobraz po mojej prawej stronie.

Ciemny las, który aż prosi się o wejście; słońce znikające w gąszczu drzew świeci na tyle mocno, że powoduje męczącą duchotę w samochodzie. Droga wiodącą przez środek puszczy jest pusta, przez co bez żadnych problemów można się po niej poruszać.

Kiedy wyjechaliśmy z lasu i znaleźliśmy się w jakimś mieście z powrotem ułożyłam się w wygodnej pozycji i zamknęłam oczy. Wsłuchiwając się w dźwięki muzyki, myślałam o tym co będzie jak wyjadę na studia. Czy będę w stanie zostawić wszystko i wszystkich tu w Los Angeles? Czy będę w stanie zrezygnować z marzeń, tylko dlatego żeby spełnić obietnice złożoną wiele lat temu?

Gdy poczułam rękę ściskającą mój nadgarstek, otworzyłam oczy i popatrzyłam w tym kierunku. Na twarz wkradł mi się rumieniec i starając się go ukryć jak najszybciej, usłyszałam cichy chitot.

Cholera. Dlaczego nie znikasz?

u g h

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro