Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Utrata miłości

Przyjaźń moja i Lily kwitła w najlepsze jednak w siódmej klasie znalazła sobie chłopaka...

Jamesa Pottera.

Tego zarozumiałego idiotę.

Nadal ją kochałem, ale ona wolała Gryfona.

Nauczyciel eliksirów się na mnie uwziął. Zadał nam pytanie. Tylko ja podniosłem rękę. Widział to, ale mnie nie spytał. Wściekły odpowiedziałem. Dzięki temu Slytherin stracił 20 punktów.

20...

Zanotowałem kolejną recepturę w mojej książce.

Książę Półkrwi.

Moje zaklęcia robiły się popularne. I wykorzystywane przeciwko mnie. James trochę się ogarnął dzięki Lily. W jej obecności nie zwracał na mnie uwagi. Ale, gdy nie było jej w pobliżu...

Koszmar.

Miałem nadzieję, że niedługo ze sobą zerwą. Lily zasługuje na kogoś lepszego. Potter nigdy mi nie dorówna.

Mijały dni, miesiące, lata...

James i Lily pobrali się i zamieszkali razem.

Niedługo potem rudowłosa urodziła syna. Harry'ego.

Zająłem w Hogwarcie posadę nauczyciela eliksirów. Zawsze byłem z tego przedmiotu najlepszy. Wolałbym obronę przed czarną magią, ale ze względu na moją umowę z Dumbledorem...

Ciekawe czy Harry będzie podobny do Lily, czy może do Jamesa?

Voldemort...

Nastały mroczne czasy, ktoś zdradził kryjówkę Potterów. Gdy się o tym dowiedziałem od razu tam ruszyłem. Zastałem Jamesa martwego. Miałem się cieszyć? Nie. W następnym pokoju było gorzej... Lily... Leżała na podłodze... Mały Harry płakał...

Koszmar.

- Lily! - krzyknąłem i podbiegłem do mojej miłości.

Wziąłem ją na ręce.

Była zimna i blada... Martwa.

Pękło mi serce. Łzy rozpoczynające swoją podróż w moich oczach, spływały po polikach i kapały na bezwładną Lily. Niemożliwe...

Ona nie mogła, po prostu nie mogła...

A jednak.

Dumbledore miał ją chronić! To jego wina! Zostałem śmierciożercą, żeby Lily była bezpieczna.

Nie wiedziałem na kogo miałem być zły...

Na Jamesa,

Dumbledore'a,

Czy na mnie...

Może powinienem sam ją chronić? Za późno...

Ale jej syn przeżył. Musi przeżyć, postaram się o to.

Minęło tyle lat... A jakby nigdy nic Harry Potter zaszczycił Hogwart.

- Gryffindor! - tiara krzyknęła na jego głowie.

Wiedziałem.

Gdy usiadł przy stole Gryfonów zacząłem go obserwować. Od razu rozpoznałem te oczy... Zielone, Lily...

Za to resztą wyglądu przypominał nie kogo innego jak Jamesa...

Będzie tak samo zarozumiały?

Pierwsza lekcja eliksirów. Zobaczymy czy nasza nowa gwiazda wie cokolwiek.

Nie.

Tak myślałem.

Kolejne pytanie.

Nie wie.

Znowu.

Ręka Granger wystrzeliwała w górę. Myślała, że ją spytam.

Nie.

Kolejne lekcje eliksirów zdawały się nie mieć końca. Zarozumiały Harry. Musiałem odjąć kilka punktów Gryfonom.

On tak bardzo przypominał Jamesa... Gdyby nie te oczy, Gryffindor miałby o wiele więcej minusowych punktów.

Bo mogę.

Niech poczuje jak to jest. Być poniżanym... Musiałem to znosić cały czas od Jamesa i jego przyjaciół.

Te oczy...

Kiedy nasze spojrzenia się spotykały nie myślałem o nikim innym niż o Lily.

Nasze zabawy,

Rozmowy...

Ona na moich rękach... Moje łzy na jej twarzy... Spojrzenie Harry'ego wywoływało we mnie smutek, rozpacz, a także złość, że to syn Jamesa, a nie mój... On nie zasługiwał na Lily.

Nie.

Ona powinna być ze mną... Ja ją kochałem. Nie prześladowałem innych... W czym James był ode mnie lepszy?

W czarach?

Nie.

W przyjaźni?

Hmm... Nie.

W miłości?

Ooo nie!

W kłopotach?

Tak...

To lubiła w nim Lily? Może... Ja nie miałem problemów... Szlabanów. Potter przeciwnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro