6. Na koszt tego leszcza
Marianna
Spoceni do granic możliwości wróciliśmy na kanapę. Wcześniej zahaczyliśmy o bar, aby zamówić kolejne napoje. Kiedy z pełnymi rękami w końcu usiedliśmy, Krystiana i Leny nadal nie było. Pia za to szybko wypiła pół szklanki i odpaliła następnego papierosa.
Chciałam ją zapytać, czy wszystko było w porządku, ale przecież gołym okiem było widać, że nie. Piotrek patrzył na nią nieco zaniepokojonym wzrokiem, który zwrócił szybko na mnie.
— Telefon ci chyba dzwoni — powiedział, wskazując na przebijające się światło ekranu przez przednią kieszeń moich spodni. Nawet nie czułam wibracji przez te mocne basy.
Wyciągnęłam komórkę i rzuciłam okiem na wyświetlacz. Antek.
Czego on chce o tej porze? Przecież dochodzi już północ...
— Pójdę odebrać na zewnątrz, bo tutaj nic nie słychać — rzuciłam na odchodne i wstałam.
Jakimś cudem udało mi się przecisnąć przez tłum bawiących się ludzi, zanim połączenie się zakończyło. Jednak to, co zobaczyłam we wnęce przy wyjściu, wbiło mnie w ziemię. Wibrujący telefon jakby przestał istnieć, a ja zaczynałam gorzko żałować mojego przeczucia co do ludzi.
Krystian i Lena, nie zważając na nikogo dookoła, ani na to, że kilka metrów dalej siedzi Pia, obściskiwali się w najlepsze. Widok z boku dla niektórych mógłby być komiczny, bo praktycznie pożerali się nawzajem, jednak ja czułam gorzki niesmak w ustach i odruch wymiotny.
Choć Pii nie znałam długo, zdążyłam zapałać do niej sympatią. Lubiłam jej cięty język i wrodzoną ikrę. Tym bardziej w tamtym momencie znienawidziłam chamskiego blondaska, który właśnie zdradzał tak świetną osobę. I to z jej przyjaciółką. Nie zamierzałam jej mówić o tym, co zobaczyłam. Nie chciałam, żeby kojarzyła mnie z bólem rozstania, ale również postanowiłam oszczędzić jej cierpienia na ten wieczór. Być może zachowywałam się nieodpowiedzialnie, ale czułam całą sobą, że nie powinnam się wtrącać.
Muszę się napić.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam szybko do Pii i Piotrka. Prowadzili jakąś luźną pogawędkę na temat, nieznanej mi, wspólnej znajomej.
— Piotrek, mogę kluczyki do samochodu? Skończyły mi się pieniądze, które miałam przy sobie, a resztę zostawiłam w worku u ciebie. — Wyrzucałam słowa z prędkością światła, nie przejmując się tym, że ewidentnie było widać po mnie, że coś się stało.
Moi nowi znajomi spojrzeli po sobie, ale nie skomentowali mojego dziwnego zachowania.
— Jasne, przejdziemy się z tobą, okej? — Popatrzył pytająco na mnie i Pię.
— Jestem za — powiedziała dziewczyna ku mojemu utrapieniu.
Zagryzłam nerwowo wnętrze policzka. Zaczęłam się gorączkowo zastanawiać, czy jest jakieś inne wyjście z lokalu, ale po chwili opamiętałam się. Przecież mogli uznać to za podejrzane, że nie chcę iść głównymi drzwiami. Pozostało mi mieć nadzieję, że Krystian z kochanką znaleźli sobie już ustronniejsze miejsce.
— Okej, chodźmy. — Zawyrokowałam.
Wraz z Pią byłyśmy w miarę trzeźwe, to znaczy jeszcze orientowałyśmy się w zdarzeniach. Choć umysł spowijała mi lekka mgiełka, to nie można było o mnie powiedzieć, że jestem kompletnie pijana.
Moi współtowarzysze wstali z miękkiej kanapy, dopili to, co mieli w szklankach i, zabierając telefony ze stolika, ruszyli za mną do wyjścia.
Boże, jeśli istniejesz, spraw, żeby ich tam nie było…
Nie to, żebym była jakoś przesadnie wierząca, ale miałam szczerą nadzieję, że Najwyższy wysłucha moich próśb. Nie chciałam, żeby Pia cierpiała. Jeszcze przez kogoś takiego jak oni. Nigdy mnie chyba nie przestanie dziwić, jak bardzo ludzie potrafią być fałszywi. A tym bardziej, jak można nie trzymać na wodzy swoich zdradzieckich instynktów, kiedy praktycznie w tym samym pomieszczeniu przebywała dziewczyna Krystiana.
Starałam się iść najwolniej, jak się dało i zrzucić to na tłok, ale jak na złość parkiet prawie opustoszał. Widocznie wszystkich zaczęło już suszyć po energicznym i wyczerpującym tańcu. Ku mojemu utrapieniu, zdrajcy nadal byli pochłonięci sobą we wnęce i nawet sobie nie zdawali sprawy, że stoimy niemal obok nich.
Spojrzałam się za siebie i zauważyłam, że Pia z Piotrkiem stoją jak wryci w ziemię. Wymieniłam spojrzenie z chłopakiem, przy czym moją twarz oszpecił paskudny grymas. Dziewczyna nie reagowała. Nie krzyczała. Po prostu patrzyła, jak jej partner, z którym łączył ją ponad roczny związek, zdradza ją na jej oczach z najlepszą przyjaciółką.
Nie minęła sekunda, a Pia szybko się zreflektowała. Żwawym krokiem podeszła do blondyna, nadal zajętego Leną. Odciągnęła go od dziewczyny i wymierzyła w prezencie siarczystego policzka.
— Za co? — zapytał głupio, trzymając się za prawą stronę twarzy.
Nie zdążył się obejrzeć, a Pia już zamachnęła się ręką z drugiej strony. Cios nie był mocny, ale donośne plaśnięcie świadczyło o tym, że celnie siadł.
Lena ośmieliła się cicho pisnąć, wciąż poprawiając pomiętą sukienkę i rozczochrane włosy. Zdradzona dziewczyna zgromiła ją spojrzeniem i nie odezwała się ani słowem.
— Stary, pójdziesz mi po drinka? Najmocniejszego jakiego tu mają i najdroższego. Na koszt tego leszcza — powiedziała Pia do Piotrka, odwracając się tyłem do zdrajcy i podchodząc do nas, a ja popatrzyłam na Krystiana z nienawiścią wymalowaną na twarzy. Kpiąco się uśmiechnęłam i już miałam ruszyć ze znajomymi, kiedy ten postanowił się odezwać.
— A ty, kablu, następnym razem zainwestuj w lepszą tapetę, bo z tą szramą na ryju żaden cię nie zechce — wysyczał wrednym tonem.
Trafił w czuły punkt, jednak nie chciałam dać po sobie tego poznać. To nie był czas na wycieczki emocjonalne przy nowo poznanych. Postanowiłam nie dawać tej satysfakcji blondynowi, ale i nie prowokować go do dalszych zaczepek. Po prostu ruszyłam przed siebie i, nie zważając na niezbyt przychylne komentarze dotyczące mojej figury z ust byłego chłopaka Pii, jawnie go ignorowałam.
— Zapomniałam, miałam iść po portfel... — Zorientowałam się dopiero przy barze.
— Spokojnie, zapłacimy za ciebie, a ty nam oddasz w aucie, jak będziemy wracać. — Piotrek uśmiechnął się do mnie serdecznie, ukazując małą szparkę między dwoma jedynkami.
Chwilę później usiedliśmy, tym razem przy barze, i racząc się trunkami, a kierowca sokiem, zaczęliśmy rozmawiać, sprytnie omijając drażliwe tematy. Do chwili, kiedy Pia nie wypiła wystarczająco dużo, aby odważyć się zadać mi pytanie.
— O co chodzi z tą blizną? — zapytała niewyraźnie. — Nie, nie widać aż tak bardzo, dobrze zatuszowałaś — dodała, kiedy zauważyła, że nerwowo zaczęłam pocierać ręką szramę, próbując chociaż trochę zakryć ją przed jej spojrzeniem.
Nie byłam gotowa na wspominanie wypadku przy osobach, których do końca nie znałam. Nawet wypity alkohol nie dodawał mi odwagi na tyle, aby o tym opowiedzieć.
— To nic takiego, miałam drobny wypadek w młodości, no i został ślad — odpowiedziałam dziwnie pewnym głosem, jednak widziałam po ich oczach, że tego nie kupili. W duchu podziękowałam, że nie drążyli tematu.
Później rozmowa zeszła na nieco luźniejsze tematy, takie jak nasze pasje i zainteresowania. Nie zdziwiło mnie wcale, kiedy dowiedziałam się, że Pia hobbystycznie zajmuje się wykonywaniem tortów urodzinowych i carvingiem*. Wyglądała na osobę z duszą artysty i naprawdę przyjemnie mi się z nią gadało, chociaż mówiła troszkę niewyraźnie. Momentami przez jej zamglony wzrok przebijał się smutek, który szybko tłumiła kolejnymi łykami drinków, polewanych przez uroczego barmana. Chłopak dał nam niezły pokaz swoich umiejętności i chyba starał się nieco popisać przed Pią. Kiedy zobaczył, że Piotrek opiekuńczo obejmuje ją ramieniem, nie zniechęcił się i nadal próbował. Widocznie wiedział, że łączą ich tylko koleżeńskie stosunki, inaczej nie zachowywałby się tak luźno i pewnie.
W końcu, kiedy znowu wyruszyliśmy na parkiet, by po kilku kawałkach z niego wrócić, stwierdziliśmy, że pora się zbierać. Piotrek bezpiecznie odwiózł nas do domów, ale przed tym wymieniliśmy się jeszcze numerami, na wszelki wypadek.
Położyłam się spać z pijackim uśmiechem na ustach. Pomyślałam, że może to właśnie ci ludzie będą moją bezpieczną przystanią po wyjeździe rodziców.
***
*Carving — sztuka rzeźbienia w owocach i warzywach wywodząca się z Dalekiego Wschodu.
Źródło:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Carving_(sztuka)
***
Rozdział sprawdzony przez Arikage ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro