Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Mogę przegrać bitwę, ale nie przegram wojny

Yoongi rzucił puste opakowanie po chipsach na trawę. Wytarł ręce w spodnie i zwiesił się głową w dół na drabinkach. Obserwował nudne, szare otoczenie, myśląc o tak samo nudnych i szarych sprawach.

– Same... nudy... – rozłożył ręce w powietrzu. Hoseok grzebał patykiem w piasku, jakby udawał, że coś jeszcze prócz kapsla może tam znaleźć.

Wtem jego wzrok przykuła pewna osoba, a w zasadzie dwie. Dziewczyna w chustce na głowie, która, zdaniem Hoseoka, nazywała się Jimina, szła właśnie z jakimś wysokim młodzieńcem we wzorzystej, pomarańczowej koszuli. Cały czas się uśmiechali. On śmiał ją nawet dotknąć ZA ŁOKIEĆ.

Yoongi zeskoczył z drabinek, prawie wpadając na kumpla.

– Widzisz to? Czy ty ICH widzisz?!

– Ślepy nie jestem.

– Kto to jest? To jej chłopak?

– Yoongi, czy ty tu mieszkasz od wczoraj?

– Mów, a nie gadaj! – uderzył go w ramię. Hoseok oddał mu dwa razy i zaczęli się przepychać.

– Tak, to jest Kim Taehyung, jej przyszły MĄŻ.

– Nawet tak nie mów, ty urwi-klapku!

– A co? Zakochałeś się? – na jego końskiej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Min Yoongi się zako-

– Cicho bądź! – zakrył dłonią jego usta i przewalił na ziemię. Hoseok pociągnął go za sobą, przez co skończyli razem w dziwnej pozycji. Metalowe zapięcie łańcuszka Hoseoka wplątało się we włosy Yoongiego, a ten za nic nie mógł go wyciągnąć.

A na domiar złego akurat Taehyung i Jimina szli w ich stronę.

– Taehyunnie, to jest właśnie ten łobuz, który się tak na mnie uwziął! – powiedziała z wyrzutem. Yoongi usiadł na piasku, próbując wyszarpać swoje włosy z łańcuszka, ale Hoseok mu tego nie ułatwiał.

– Nie przejmuj się nim, moja luba. Wystarczy na niego spojrzeć. Od razu widać, że nie jest warty twojej uwagi – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem. Na oczach Yoongiego objął Jiminę i przyciągnął do siebie, jakby już była jego. – Pewnie nie byłoby go stać nawet na drewnianą szopę na wsi!

Odeszli w innym kierunku, a Yoongi patrzył na ich plecy, wstrzymując oddech. Na dłoń Taehyunga, która śmiała objąć tę piękną dziewczynę w talii.

– Mówiłem ci, że tak będzie – skomentował Hoseok, przesuwając się na bok. Wyciągnął z zapięcia kilka włosów, które przypadkiem wyrwał Yoongiemu.

– To przez ciebie! I przez te twoje łańcuszki z bazaru!

Zabrał potłuczone okulary z piasku i zdenerwowany poszedł do domu.

🥟

Yoongi od kilku godzin siedział sam w zamkniętym pokoju i słuchał Paktofoniki. Nie miał najmniejszej ochoty wychodzić na dwór, chociaż letnia pogoda dopisywała i między kolejnymi piosenkami z kasety słyszał okrzyki znajomych, którzy właśnie odkryli jakąś nową formę "zabawy".

Ktoś od dłuższej chwili walił w drzwi. Za żółtą szybą widział rozmazane kontury czerwonej plamy. Wiedział, że to Hoseok. Położył się na podłodze i zaczekał, aż jego ulubiona piosenka się skończy. Wbrew pozorom wcale nie czuł się dzięki temu lepiej.

– No, czego tu chcesz, urwi-klapku? – mruknął, patrząc na jego twarz zbitego psa.

– Daj spokój z tym klapkiem, przecież ci go skleiłem!

– W moim domu wszystko jest klejone – westchnął, spoglądając kątem oka na swój dobytek. Yoongiego zawsze było wszędzie pełno, ciągle wspinał się tam gdzie nie ma i spadał. Kopał albo stawał na wszystko, na co nie powinien, a potem dostawał trzepaczką od ojca, że marnuje jego pieniądze.

– Jak twoje serce, złamane przez Park Jiminę! – powiedział dramatycznie, rzucając się na jego łóżko.

– Wcale jej nie lubię! – burknął.

– Jasne! Na pewno chciałbyś ją zobaczyć bez tej chustki!

– Nie prawda! Jak chcę popatrzeć na dziewczyny, to kupuję świerszczyki – odwrócił się do niego tyłem. Udawał, że patrzy na obdrapany plakat, który przyczepił do ściany niczym innym, jak taśmą szarą.

– Dobra, przekonałeś mnie, pomogę ci – krzyknął, podnosząc się z łóżka.

– Niby w czym? – uniósł brew, zdziwiony.

– Zdobyć Park Jiminę – stanął za jego plecami i zniżył głos do konspiracyjnego szeptu. – Ale potrzebujemy dużo taśmy i plastiku.

Yoongi uśmiechnął się. Spojrzał na swoje zabałaganione biurko i wszystko, co potencjalnie może się przydać.

– Wiesz co, masz rację. Może i przegrałem bitwę, ale nie przegram wojny z tym wazeliniarzem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro