12. Pod żółtą parasolką [END]
Jimina całą noc spędziła poza domem. Nie bała się, bo był z nią Yoongi.
Trzymali się za ręce.
Cały czas się uśmiechali.
Aż do chwili, kiedy około piątej nad ranem znalazł ich Namjoon.
Był wściekły i miał przy sobie kij od miotły. Oboje spodziewali się, co zaraz się wydarzy, więc nie uciekali. To już bez znaczenia.
Jimina stanęła przed Yoongim. Była gotowa, żeby go ochronić, tak jak kiedyś chroniła Taehyunga.
Była zaskoczona, że Min nie postanowił zwiać, a raczej wyprostował się i stanął na przedzie.
– Jak pan chce, to niech mnie pan bije, ale nie może pan zakazać Jiminie robić tego co chce! – krzyknął. – Nie może jej pan zmusić do ślubu, skoro nie chce!
– A co ty wiesz o życiu, chuliganie? – powiedział ze złością. Spojrzał na swoją córkę. – Już tu do mnie, bo inaczej pożałujesz.
Jimina miała łzy w oczach. Nie chciała już tak żyć.
– Nie będę już niczego żałować! Rób co chcesz! Najwyżej! Ucieknę i już mi nigdy nie będziesz rozkazywać!
– Uciekniesz? Z nim? – roześmiał się. – Za nic sobie nie poradzicie!
– To już twój problem nie będzie! – złapała zaskoczonego Yoongiego za rękę i cofnęła się z nim do tyłu. Już jej było wszystko jedno.
– Pójdę znowu do pracy. Zarobię tak jak na te bilety – oznajmił Yoongi, pokazując Namjoonowi dwie kartki ze zdjęciem Jeon Jeongguka. – Jiminie będzie dobrze przy mnie, mogę to obiecać – spojrzał na dziewczynę. Uśmiechnęła się, nieco uspokojona.
Namjoon chciał coś powiedzieć, ale gdy zobaczył ile uczuć włożyli w te wypowiedzi, jak bardzo są zdeterminowani... Kiedy Jimina uśmiechnęła się zupełnie szczerze do Yoongiego, w końcu zrozumiał, jak bardzo nieszczęśliwa była przy Taehyungu. Był w szoku, że wcześniej tego nie zauważył.
– I wy naprawdę tak chcecie być razem?
Zgodnie potwierdzili. Bez ani chwili zawahania.
Namjoon westchnął.
– A ty? Jak zarobiłeś na te bilety?
– Zbierając truskawki – odpowiedział Yoongi. Jego postawa nadal mówiła jasno, że chce ochronić Jiminę przed jej ojcem.
Namjoon wydawał się w końcu rozumieć. Jego córka odważyła się postawić, a nawet uciec z domu, by bronić własnych przekonań. I w tej chwili zdał sobie sprawę, że dobrze ją wychował. Że taka powinna być, jako kobieta.
– Dobrze. Idźcie już razem na ten koncert!
– Mówisz poważnie?
Niechętnie, ale zgodził się.
– Porozmawiam z Seokjinem, zerwiemy te twoje zaręczyny z Taehyungiem. Ale pod warunkiem, że będziecie już razem i bez tych wszystkich skandali i ucieczek!
Yoongi i Jimina byli w takim szoku, że zupełnie nie wiedzieli jak zareagować. To była najlepsza wiadomość jaką mogli usłyszeć.
– Dziękuję ci tato! – Jimina pisnęła z radości i przytuliła się do ojca. Poklepał ją po plecach.
– Ale teraz już do domu, boście pewnie całą noc nie spali!
***
Jimina obejrzała się w łazienkowym lustrze. Biała sukienka z zaznaczoną talią. Długie, blond włosy po raz pierwszy zostawiła rozpuszczone i nie zakryła ich żadną chustą. Użyła błyszczyka i zeszła z piętra.
– No ciekawe czyś się tak wystroiła dla Jeongguka czy Yoongiego! – powiedział Namjoon, a ona wywróciła oczami. – No idź już, baw się dobrze!
Wyszła na ogród. Tam już czekał Yoongi. Uśmiechnął się szeroko, kiedy ją zobaczył.
– Wyglądasz... – zrobił długą pauzę. – Naprawdę bardzo ładnie.
Uśmiechnęła się i złapała go za rękę.
– Masz bilety?
– Nie wypuszczałem ich z rąk od kiedy tylko je kupiłem.
Zaśmiała się. Wciąż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Ani tu, ani w kolejce, ani na miejscu, ani gdy ujrzała swojego idola.
Słuchała piosenek o miłości, będąc zakochana.
Słuchała piosenek o ucieczce z kimś, z kim już uciekła.
Słuchała piosenek o pocałunkach pod żółtą parasolką i...
I choć świeciło słońce, Yoongi rozłożył nad nimi żółtą parasolkę i pocałował, tak żeby nikt inny ich nie widział.
Jimina wiedziała, że Taehyung też jest na tym koncercie. Ale ich drogi się rozeszły. Może za kilka lat, kiedy pojedzie z Yoongim na miesiąc miodowy do jakiegoś kurortu w górach, to usłyszy znów o Kim Taehyungu, projektancie mody i styliście gwiazd. Może za kilka lat ogłosi Yoongiemu wielką nowinę, a on uśmiechnie się, tak jak dzisiaj. Może za kilka lat wrócą na wieś, by przejść się jeszcze raz po tych polach, opowiedzieć swoim dzieciom burzliwą młodość, potyczki i ten koncert. I może ona uroni łzę, kiedy będzie wspominać, a on ją mocno przytuli i powie, że jest najważniejsza.
Za kilka lat pewnie wszystko będzie już inne, ale ona wiedziała, że jedna tylko rzecz się nie zmieni. Przy Yoongim zawsze będzie szczęśliwa.
♡ KONIEC ♡
Z tego miejsca chcę wam podziękować, za to, że od początku do końca wasze zaangażowanie utrzymywało się na podobnym poziomie. Była długa przerwa po piątym rozdziale, ale nie zapomnieliście o tym małym fanfiku i bardzo mnie to cieszy <3
Nauczyłam się też pracować pod presją czasu, mam nadzieję, że wyszło dobrze i że będziecie wspominać tę historyjkę jako taki lekki, przyjemny przerywnik, który choć raz wywołał u was uśmiech :**
Yuuma_kun
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro