11. Gwiazdy na niebie
– Oszalałeś? Skąd ty je wziąłeś?!
Yoongi uśmiechnął się.
– Robiłem w truskawkach, to i mam – powiedział. Przyjrzał się Jiminie. W białej koszuli i rozpuszczonych, złotych włosach wyglądała jak rusałka. Nie powinien jej takiej oglądać, ale nie mógł się powstrzymać.
– Dlaczego przyszedłeś w nocy?
– Bo w dzień cię ojciec pilnuje.
– A w nocy to nie?!
Yoongi wyciągnął do niej rękę z biletami.
– To jak? Pójdziesz ze mną na ten koncert?
Czuła się zagubiona. Przecież wiedziała jak to się skończy.
Yoongi się zachwiał, a ona odruchowo złapała go za nadgarstek i przyciągnęła do siebie. Jej serce zabiło mocniej, gdy wyobraziła sobie, że mógłby spaść.
– Dosyć jesteś silna – stwierdził, odzyskując równowagę.
– No bo nie chciałam być taką panienką, co to sobie nie poradzi sama. Zresztą od dzieciaka musiałam robić wszystko za Taehyunga.
– A on cię nie bronił?
– Ja musiałam.
Yoongi cmoknął.
– Wiesz, on... – zaczęła. – Jego ojciec kupił bilety.
Mimo ciemności, miała wrażenie, że widzi, jak Yoongi staje się blady. Nadal ściskała jego nadgarstek, więc czuła, jak jego krew się zatrzymuje.
– Nie pójdę.
– Z kim? – spytał cicho. Chyba tracił wiarę.
– Z nim. Chcę iść z tobą.
– Jimina... – rzekł, przechylając się w jej stronę. – A chcesz zrobić coś szalonego?
Przecież jej życie nie mogło być szalone. To z góry zaplanowane.
Ale chęć ucieczki od woli mężczyzn okazała się silniejsza. O niczym innym nie marzyła, jak o szalonych przygodach, które byłyby tak samo piękne, jak te z piosenek jej idola.
– Tak.
– To ucieknijmy.
– Co?! – prawie krzyknęła. Miała nadzieję, że ojciec się nie obudził.
– Teraz, na tę noc.
– Powariowałeś?!
– Oczywiście.
– I jeszcze się przyznał! Jesteś niemożliwy!
– Same zalety, co? Szczery i szalony – zaśmiał się. – Potrafisz zejść z okna? Złapię cię na dole.
– No umiem zejść, no... idź już, idź ty głupi, muszę się ubrać!
Yoongi zszedł na dół, podczas gdy Jimina wciągnęła spodnie na koszulę i z braku czasu nie zrobiła nic więcej. Weszła na parapet i złapała się rynny. Schodziła powoli i ostrożnie, a gdy zeskakiwała, Yoongi złapał ją w talii, by złagodzić upadek.
– W porządku? Nie będzie ci zimno?
Chłopak bez wahania oddał jej swoją bluzę, a Jimina przyjęła ją z ulgą. Noc była chłodna, a ona zupełnie zapomniała o długim rękawie.
Zauważyła, że w sypialni ojca zapaliło się światło.
– Obudził się!
– To chyba pobiegamy! – oznajmił, łapiąc ją za rękę.
Razem pobiegli przed siebie ile sił w nogach, a ona myślała tylko o cieple jego dłoni, bluzie i poświęceniu, na jakie się zdobył, by kupić te bilety.
Ciężko oddychała, bolały ją nogi, ale w pewnym momencie głośno się roześmiała.
Yoongi zatrzymał się i na nią spojrzał. Nie pozwoliła, by puścił jej dłoń.
– Co się stało? – zapytał wystraszony.
Jimina złapała oddech i spojrzała w rozgwieżdżone niebo.
– Takiego właśnie chciałam! – wyznała, rzucając się w jego ramiona.
Yoongi nie mógł zrobić nic innego, jak mocno ją przytulić.
Opłacało się tyle na to pracować...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro