Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Gwiazdy na niebie

– Oszalałeś? Skąd ty je wziąłeś?!

Yoongi uśmiechnął się.

– Robiłem w truskawkach, to i mam – powiedział. Przyjrzał się Jiminie. W białej koszuli i rozpuszczonych, złotych włosach wyglądała jak rusałka. Nie powinien jej takiej oglądać, ale nie mógł się powstrzymać.

– Dlaczego przyszedłeś w nocy?

– Bo w dzień cię ojciec pilnuje.

– A w nocy to nie?!

Yoongi wyciągnął do niej rękę z biletami.

– To jak? Pójdziesz ze mną na ten koncert?

Czuła się zagubiona. Przecież wiedziała jak to się skończy.

Yoongi się zachwiał, a ona odruchowo złapała go za nadgarstek i przyciągnęła do siebie. Jej serce zabiło mocniej, gdy wyobraziła sobie, że mógłby spaść.

– Dosyć jesteś silna – stwierdził, odzyskując równowagę.

– No bo nie chciałam być taką panienką, co to sobie nie poradzi sama. Zresztą od dzieciaka musiałam robić wszystko za Taehyunga.

– A on cię nie bronił?

– Ja musiałam.

Yoongi cmoknął.

– Wiesz, on... – zaczęła. – Jego ojciec kupił bilety.

Mimo ciemności, miała wrażenie, że widzi, jak Yoongi staje się blady. Nadal ściskała jego nadgarstek, więc czuła, jak jego krew się zatrzymuje.

– Nie pójdę.

– Z kim? – spytał cicho. Chyba tracił wiarę.

– Z nim. Chcę iść z tobą.

– Jimina... – rzekł, przechylając się w jej stronę. – A chcesz zrobić coś szalonego?

Przecież jej życie nie mogło być szalone. To z góry zaplanowane.

Ale chęć ucieczki od woli mężczyzn okazała się silniejsza. O niczym innym nie marzyła, jak o szalonych przygodach, które byłyby tak samo piękne, jak te z piosenek jej idola.

– Tak.

– To ucieknijmy.

– Co?! – prawie krzyknęła. Miała nadzieję, że ojciec się nie obudził.

– Teraz, na tę noc.

– Powariowałeś?!

– Oczywiście.

– I jeszcze się przyznał! Jesteś niemożliwy!

– Same zalety, co? Szczery i szalony – zaśmiał się. – Potrafisz zejść z okna? Złapię cię na dole.

– No umiem zejść, no... idź już, idź ty głupi, muszę się ubrać!

Yoongi zszedł na dół, podczas gdy Jimina wciągnęła spodnie na koszulę i z braku czasu nie zrobiła nic więcej. Weszła na parapet i złapała się rynny. Schodziła powoli i ostrożnie, a gdy zeskakiwała, Yoongi złapał ją w talii, by złagodzić upadek.

– W porządku? Nie będzie ci zimno?

Chłopak bez wahania oddał jej swoją bluzę,  a Jimina przyjęła ją z ulgą. Noc była chłodna, a ona zupełnie zapomniała o długim rękawie.

Zauważyła, że w sypialni ojca zapaliło się światło.

– Obudził się!

– To chyba pobiegamy! – oznajmił, łapiąc ją za rękę.

Razem pobiegli przed siebie ile sił w nogach, a ona myślała tylko o cieple jego dłoni, bluzie i poświęceniu, na jakie się zdobył, by kupić te bilety.

Ciężko oddychała, bolały ją nogi, ale w pewnym momencie głośno się roześmiała.

Yoongi zatrzymał się i na nią spojrzał. Nie pozwoliła, by puścił jej dłoń.

– Co się stało? – zapytał wystraszony.

Jimina złapała oddech i spojrzała w rozgwieżdżone niebo.

– Takiego właśnie chciałam! – wyznała, rzucając się w jego ramiona.

Yoongi nie mógł zrobić nic innego, jak mocno ją przytulić.

Opłacało się tyle na to pracować...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro