Wrzesień
Wrzesień był miesiącem namiętności i uczuć schowany gdzieś głęboko w naszych podświadomościach. Starałeś się wynagrodzić mi te wszystkie treningi i zawody, które pochłaniały cię przez większość roku. Ja wynagradzała ci te niekończące kłótnie i wyzwiska, którymi tak często rzucałam w twoją stronę. Byliśmy młodzi i nieporadni, drżącymi z podniecenia dłońmi ścigaliśmy z siebie wszystkie ubrania. Dotykałeś każdego skrawka mojej skóry, zapamiętując położenie każdego pieprzyka. Całowałeś moją szyję, obojczyk, klatkę piersiową i brzuch. Byliśmy zachłanni. Bo skąd mieliśmy wiedzieć do czego ta zachłanność w końcu nas doprowadzi?
I kochaliśmy się. Kochaliśmy swoje niedoskonałości i skazy. I nienawidziliśmy się. Nienawidziliśmy tych krótkich rozstań i kłótni. A to łączyło się, sprawiając, że zawsze do siebie wracaliśmy, by dotknąć się jeszcze ten jeden raz. Uczucia zawsze nas zaślepiały. Więc, dlaczego otworzyliśmy oczy?
A teraz, dotykam swojej bladej skóry, tak jak ty zwykłeś to robić. Pocieram kark, pamiętając jak delikatne pocałunki na nim składałeś. Patrzę na swoje odbicie w lustrze, w oczy, które niegdyś przepełnione uczuciami, lustrowały cię podczas każdy zawodów. Teraz wypełnia je tylko żal i smutek. Bo uczucia nas opuściły. Odleciały wraz z jesienny wiatrem i liśćmi czerwonymi jak nasze, bijące kiedyś dla siebie, serca.
---
Wróciłam! Idk, piszcie czy dalej da się to czytać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro