Rozdział 72
-Panie...
Stałam na przeciwko niego i patrzyłam w tą zimną twarz. Minął tydzień od kiedy zaprosił mnie Ron na przyjęcie i dzisiaj wezwał mnie Czarny Pan.
-Estera... Czy ja tak dużo od ciebie wymagałem?!
-Ale panie powiedziałam wszystko co wiem...
-A wiec to za mało!
-Panie...
-Nie Estera! Zostaniesz tu na kilka dni aby przemyśleć swoje zachowanie. A wrócisz na bal... Wiesz co się ma stać w tą noc?
-Nie...
Wiedziałam o co mu chodzi! On chciał w czasie balu rozpętać bitwę...
-Tak, Estera. I wierz co? Mam pomysł... Nie pójdziesz na ten bal.
-Jak to nie pójdę?!
-No nie... Zostaniesz tu do końca bitwy.
Po moich policzkach poleciały łzy... On nie chciał abym ich ostrzegła. Nie chciał żebym powiedziała wszystkim co ich spotka.
-A teraz idź do swojej matki która ci coś pokaże. Myśle, że bardzo ci się to spodoba...
-Mamo?
Zajrzałam niepewnie do jej komnaty i zobaczyłam jak stoi zwrócona przodem do okna.
-Jesteś już?
-Tak... Mamo musisz z nim porozmawiać. Ja musze tam wrócić!
-Nie mam powodu żeby z nim o tym rozmawiać. A teraz chodź ze mną do lochów.
-Mamo, kto tam jest?
Spytałam patrząc na nią zaskoczona. No bo w końcu pierwszy raz zaprowadziła mnie do lochów.
-Zobaczysz...
To mówiąc uchyliła drzwi, a ja weszłam do celi. A kiedy zobaczyłam kto jest przypięty kajdankami do ściany z oczu poleciały mi łzy bólu i cierpienia.
~~~~
Kim jest osoba z celi? 😉 Jak sądzicie?
Piszcie komentarze!
~Black~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro