Rozdział 70
-Ale ja nie mam odwagi mu tego zaproponować!
-Pansy... To jest najlepsze rozwiązanie... Jesteś śliczna i w ogóle się znacie więc nie widzę powodu dla którego może się nie zgodzić.
-Długo myślałaś nad tym planem, Estera?
Spytała mnie zgryźliwie ale ja się nie poddawałam. Wiem, że ten pomysł był szalony i mogła nie mieć tyle odwagi ale musi to zrobić.
-Tak... Miałam jeszcze pare innych opcji ale ta wygrała. A wiec Pansy widzisz?
Wskazałam ręką w głąb korytarza.
-On tam stoi...
-Tak. Więc marsz do niego i go spytaj.
To mówiąc popchnęłam ją lekko w plecy aby się ruszyła.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale! Wynocha.
To mówiąc patrzyłam jak powoli podchodzi do blondyna i klepie go w ramie. Teraz już nie mogła uciec więc udałam się w stronę swojego dormitorium.
-Estera... To nie ja. Ja nie wiem co tu się stało! Jak weszłam to tak było...
Nie wiedząc o co jej chodzi otworzyłam drzwi naszej sypialni.
-Nie...
To co tam zobaczyłam było straszne. Po całym pomieszczeniu były rozrzucone skrawki mojej sukienki. Ktoś ją widocznie pociął. Po moich policzkach poleciały łzy... Ta sukienka była od mojej mamy. Jeden z niewielu prezentów jakie mi dała dotychczas. A teraz już nawet tego nie miałam.
-Jak mogłaś Gwen... Nienawidzę cię.
Powiedziałam ze złością w głosie.
~~~~
Co tam się wydarzyło? 😮 Spodziewaliście się czegoś takiego? 😞 Myślicie, że to Gwen? A może ktoś inny?
Piszcie komentarze! ❤️
~Black~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro