Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Żagle na maszt!

"Norrington: Jack Sparrow... najgorszy pirat o jakim słyszałem...

Jack: Ale słyszałeś o mnie!"

----------------------------------------------

《♡♡♡♡》

Czarna opaska na oku, kapelusz z czaszką, koszula i brązowe, podarte spodnie. Ciemne włosy opadały na czoło lekko się do niego przylepiając, a usta zaciśnięte w wąską kreskę wyrażały zawziętość. Kolejne kroki sprawiały, że głucha cisza panująca w pomieszczeniu była przerywana przez stukanie podeszwy kozaków. Nagle przestał się skradać. Wziął głęboki oddech i wyskoczył za róg, a tam wpadł na kogoś uderzając tą osobę drewnianym mieczykiem w łydkę.

- Sherlock'u! Ile razy mówiłam, żebyście bawili się w piratów na dworze? - kobieta podparła się dłońmi pod boki mierząc syna łagodnym, i przede wszystkim radosnym spojrzeniem.

Czarnowłosa odgarnęła czule kosmyk włosów z czoła chłopca, a następnie pocałowała go w policzek, na co on zareagował słowem "Ble".

- Dzidziuś, dzidziuś! - skandował najmłodszy, który wbiegł do kuchni z szerokim uśmiechem.

- Sherrinfordzie Holmes jeżeli jeszcze raz obrazisz starszego brata, to nie dostaniesz deseru przez najbliższe pół roku. - chłopak jęknął niezadowolony, a matka troskliwie pogładziła go po głowie - Mycrofcie, mógłbyś wreszcie zająć się braćmi. - westchnęła cicho wpatrując się w postać, która miała zamiar opuścić dom - Idę do sklepu. Macie słuchać się starszego brata! - krzyknęła, kiedy przeszła do kuchni po swoją torebkę, a następnie trzask zamykanych drzwi dał im do zrozumienia, że rodzicielka wyszła z domu.

- Rudobrody, co powiesz na grę "kto szybciej dobiegnie do jeziorka"? - spytał Sherlock, a młodszy Holmes uśmiechnął się szeroko.

- A może zagramy w "kto nie spadnie z dachu", Czarnobrody? - wyszczerzył się radośnie, ale przerwało im chrząknięcie.

- Przypominam wam, że teraz to ja was pilnuje, więc macie zakaz wychodzenia z domu. - najstarszy poważnym głosem przekazał im informacje, która nie zrobiła na nich najmniejszego wrażenia.

- To pograjmy w dedukcję, grubasie. - Sherlock skierował swe słowa do starszego brata, a tamten mocniej zacisnął szczęki.

- Chodźcie za mną.

***

- Sherlock'u wydedukuj coś z tego zdjęcia. - Mike podał mu starą fotografię, którą kiedyś dała mu matka.

- Kobieta i mężczyzna w wieku około 22 lat. Małżeństwo. Trzymają się za recę, a na palcach mają pierścionki. Ciężarna jakiś 2/3 miesiąc; trzyma na brzuchu swą dłoń, ale nie jest on widoczny. Są w mundurach, więc zapewne są to ludzie walczący w II wojnie światowej. Znajdują się w Londynie przy Tower Bridge, który zresztą został zbudowany w 1894 roku, widać na nim pewne drobne uszkodzenia. Fotografia została zrobiona w 1942, sądząc po rodzaju aparatu. Podejrzewam, że są to nasi dziadkowie, którzy wtedy oczekiwali przyjścia na świat naszej ciotki. 12 lat później urodziła się nasza matka. - chłopak zaczerpnął więcej powietrza do płuc i uśmiechnął się w stronę rodzeństwa.

- Dobrze, Sherlock. - rzekł spokojnie Mycroft, który nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.

Nim on tyle zdążył wydedukować musiał przez kilka dni studiować to zdjęcie, a jego młodszy brat zrobił to w kilka minut.

Niebywałe.

- Dlaczego ja widzę na tym zdjęciu tylko dwoje kochających się ludzi? - spytał Sherrinford, który ze smutkiem przygryzał dolną wargę.

- Bo najwidoczniej z naszej trójki Ty jesteś normalny. - Mike przytulił ich lekko, a oni odwzajemnili uścisk z iskierkami radości w oczach.

《♡♡♡♡》

Sherlock otworzył gwałtownie oczy, a następnie usiadł na łóżku pocierając palcami skronie.

- Czemu nie śpisz? - usłyszał szept dochodzący z drugiej strony posłania.

- Nie potrzebuje dużej ilości snu. To jest takie przyziemne. - położył się z powrotem, po czym objął ramieniem Julie, która wtuliła się w jego tors.

- Idź spać, amebo. - burknęła sennie.

Detektyw oparł brodę o czubek jej głowy słuchając jej miarowego oddechu. Wciąż trudno mu było uwierzyć w to, że stracił miano socjopaty i to wysoko-funkcyjnego. Choć tylko przy małżonce był dobry, to i tak wszyscy zaczęli traktować go jak człowieka. Zamknął oczy.

《♡♡♡♡》

- Wyjdź z mojego pokoju. Przeprowadzam eksperyment. - ubrany w kitel chłopak założył na nos okulary ochronne, a na ręce wciągnął rękawiczki.

- Chciałem z Tobą porozmawiać. - Sherrin ze smutkiem wpatrywał się w brata, który grzebał coś przy mikroskopie.

- Wejdź, zamknij drzwi, załóż ubranie ochronne i powiedz co Cię dręczy. - Sherlock włożył szkiełko z płynem do urządzenia i zbliżył do niego obiektyw, by móc spojrzeć z bliska na ciecz.

- Zabiłem człowieka.. - wyszeptał młodszy Holmes, a twarz starszego widocznie zbladła.

- Co zrobiłeś, Rudobrody? - spytał siląc się na spokojny ton.

- Dostałem się w szpony mafii. Usiłowałem powiedzieć o tym Mike'owi, ale on nie chciał mnie nawet wysłuchać. Kazali mi zabić jakiegoś polityka i zrobiłem to...

***

- Mike, zrób coś! - Sherlock szarpał za ramię starszego brata obserwując jak jacyś ludzie wyprowadzają z domu Sherrin'a - Do cholery! Zrób cokolwiek! Dasz im tak po prostu go wywieźć?! Na pewną śmierć?!

- W więzieniu nie przeżyje. - odparł spokojnie.

- A w Afganistanie przeżyje?! - krzyknął, by zagłuszyć helikopter.

Wściekły walnął brata w twarz, a następnie podbiegł do tajniaków, którzy ciągnęli jego brata za ramiona.

- Przepraszam, Rudobrody.

- To nie Twoja wina, korsarzu. Zasłużyłem sobie na to. - najmłodszy uśmiechnął się przez łzy.

***

Sherlock siedział kolejny dzień w pokoju brata patrząc się z nienawiścią w okno. Wreszcie wstał i podszedł do biurka, w którym Sherrin chował swoje papierosy. Wyciągnął jednego z paczki, lecz woreczek z białym proszkiem przykuł jego uwagę. Chwycił go i wysypał odrobinę na stolik. Wiedział, co to jest. Kokaina. Chciał zapomnieć. Jedna kreska. Lekka ulga, a umysł stał się bardziej otwarty.

Rudobrody - Sherrinford, młodszy brat.

Kolejna kreska.

Rudobrody - Sherrinford, kto to?

Trzecia.

Rudobrody, kim on jest?

Czwarta.

Rudobrody, to pies. Mój kochany pies. Gdzie on jest?

Piąta.

Zabili go. To wszystko przez Mycroft'a...

《♡♡♡♡》

- Sherlock? - Julie niespokojnie pogładziła go po policzku - To tylko zły sen. - szepnęła składając pocałunek na jego czole.

- Jesteś fundamentem mojego Pałacu Pamięci. Gdyby nie Ty, już dawno by się zawalił. - mężczyzna uśmiechnął się do niej, a następnie wstał z łóżka.

- Co Ci się śniło? - usłyszał jeszcze pytanie kobiety nim wyszedł z pokoju.

- Nic ważnego. - odpowiedział zamykając za sobą drzwi.

------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. 😈 Do następnego.  😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro