Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zmiany.

Czarnowłosa powoli wysiadła z taksówki. Kilka dni temu po wstępnym wyzwaniu dla Sherlock'a postanowiła mieć go na oku, dlatego też skontaktowała się z Panią Hudson podając się za córkę jej dalekiej krewnej, która już nie żyję. Wiedziała, że starsza kobieta nie będzie szukać nigdzie informacji, bo hackerka podała imię i nazwisko, które dokładnie pasowały do córki Monici. Krótka rozmowa, w której dziewczyna prosiła o pomoc zakończyła się zaproszeniem Pani Hudson do Londynu.

Kamienica nie różniła się zbytnio od pozostałych. Napis 221B prezentował się na zielonych drzwiach, a kołatka aż kusiła aby ją nastawić, gdyż była przekrzywiona. Dziewczyna śmiało podeszła do drzwi i zastukała dwa razy, a gdy otworzyła jej starsza kobieta posłała jej uśmiech.

- Jane! Jakaś Ty podobna do matki! - wykrzyczała radośnie kobieta, po czym przytuliła do siebie zdziwioną młódkę.

Wyzbyła się wszelkich uczuć i teraz było jej trudno chociażby udawać, ale zmusiła się do entuzjazmu, aby nie wzbudzać podejrzeń.

- Chodź do środka, bo zmarźniesz. Znowu zaczyna padać. - Pani Hudson pokręciła głową, a następnie wciągnęła do mieszkania czarnowłosą.

Długo przyglądała się dziewczynie. Pewnie jak każdej innej staruszce; nie podobał się styl "Jane". Czarny gorset, czarne włosy z czerwonymi pasemkami, które delikatnie otulały jej bladą twarz, glany. Ogólnie rzecz biorąc - wyglądała jak typowy goth.

- Piękny styl. Sama pamiętam jak nosiłam takie wdzianka. - Julie uniosła brwi do góry, gdyż nie wyczytała tego w informacjach o "ciotce".

Chciała znać wszystkich z otoczenia detektywa, a także wyjść na przekonywującą, dlatego dostała się do tajnych akt. Swoje imię i nazwisko także musiała dobrze przemyśleć. Sherlock w każdej chwili mógł chcieć dowiedzieć się o niej wszystkiego, więc zmieniła zdjęcie i informacje prawdziwej Jane tak, aby nikt nie zorientował się co kombinuję ciemnooka.

- Chodź malutka pokażę Ci pokój, w którym zatrzymasz się do czasu, aż podejmiesz decyzję. - rzekoma Jane ruszyła po schodach za kobietą niosąc w ręku walizkę - Tylko ostrzegam, że Twój tymczasowy współlokator jest nieobliczalny, ale to bardzo dobry człowiek. - jej twarz rozświetlił uśmiech, kiedy otworzyła drzwi do salonu.

- Sherlock! Wstań z podłogi i posprzątaj. - Hudson ułożyła dłonie na biodrach, a Julie weszła do salonu, w którym panował istny chaos.

Leżące na ziemi papiery, porozrzucane książki, a także pęknięte probówki znajdujące się na stole. Mężczyzna uniósł głowę do góry, po czym przeszył swym wzrokiem czarnowłosą.

Chyba to jakaś fanka metalu. Rodzina Pani Hudson; kobieta trzyma na jej ramieniu dłoń, co świadczy o tym, że skądś musi ją znać. Walizka w dłoni; chyba tutaj zamieszka. Wzrok obojętny, skierowany tylko na niego. Czemu tak trudno się z niej czyta?!

Holmes wstał ukrywając dokładnie zaskoczenie i zdziwienie pod maską obojętności.

- Poznajcie się. To jest Jane Mills...

- Twoja krewna. - przerwał detektyw wpatrując się w tęczówki gościa - Podejrzewam, że dalsza, gdyż nigdy wcześniej jej tu nie widziałem... i ogólnie nikogo nie miałem okazji jeszcze poznać z Pani rodziny, Pani Hudson. - dodał z lekkim wyrzutem - Metal? Raczej zostajesz na krótko, bo wielkość Twojego bagażu mnie nie razi... - westchnął podając dziewczynie dłoń - Sherlock Holmes. Nie wyglądasz na zdziwioną...

Mrużąc oczęta "Jane" słuchała wywodu Sherlock'a. Pod koniec tylko uniosła kąciki ust, aby następnie uścisnąć dłoń osoby, która miała bawić się z nią w grę.

- Owszem ciocia jest bardzo gościnna i pozwoliła mi zostać tu na kilka tygodni. Nie słucham metalu, gdyż preferuję muzykę klasyczną; Bach, Mozart, Strauss, czy też Chopin, a mój ubiór związany jest z moją psychiką. Nie jestem zdziwiona, bo dużo o panu słyszałam, panie Holmes. - wzruszyła ramionami cofając rękę do tyłu - Wnioskuję, że dzisiaj w ogóle pan nie spał, gdyż na stole stoją trzy kubki po kawie, a w kąciku ust zostało kilka fusów. Po pozycji w jakiej pana znalazłyśmy i po początkowym zdziwieniu musiałyśmy przeszkodzić w rozwiązywaniu jakiejś sprawy. Podejrzewam, że chodzi o zabójstwo opisane w dzisiejszej gazecie. Jest pan uzależniony od papierosów i narkotyków, głównie od metylobenzoiloekgoniny, gdyż na ramieniu widoczne są ślady po igle, a na szafce nocnej leżą zużyte plastry nikotynowe. - dedukcja dziewczyny wprawiła mężczyznę w osłupienie, które po chwili zmieniło się w obojętność.

Pani Hudson uśmiechała się wesoło, ale widać było, że jest wyraźnie zaskoczona. Jane usłyszała ciche "To ja zrobię herbatki" i kobiety już nie było.

- Fascynujące.. - mruczał pod nosem Holmes, który gestem zaprosił dziewczę na jaskrawy fotel - Ile schodów pokonałaś idąc na górę, Jane?

Nawet nie spytał się, czy może tak na nią mówić. Po prostu uznał ją za osobę intrygującą i ciekawą, dlatego imię samo wryło się w pamięć.

- Siedemnaście. Ciotka nie nadepnęła na pierwszy, więc musi skrzypieć. - oparła się wygodniej, a detektyw potarł o siebie dłonie i uśmiechnął się szeroko.

- Wspaniale. Będziesz mi pomagać. - usiadł naprzeciwko w czarnym fotelu, po czym przeczesał palcami swe loki. Nim dziewczyna zdążyła zapytać w czym (a taki miała zamiar) ten przerwał jej gestem dłoni - W rozwiązywaniu zagadek. Przyda mi się ktoś tak inteligentny. - poderwał się do góry chwytając skrzypce leżące na stole w kuchni.

- Jeśli myślisz, że będę Ci usługiwać, to nawet na mnie nie licz, Sherlock. - powiedziała oschle, a kiedy do pomieszczenia wróciła "ciocia" uśmiechnęła się, aby zachować pozory i podziękowała za herbatę.

- Nie będę tutaj sprzątać! Nie jestem Twoją gosposią. - rzuciła, kiedy zamykały się drzwi.

Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie badawczo, lecz w pewnym momencie Holmes wskazał ręką gdzie ma iść, aby trafić do swojej nowej sypialni, gdyż tego nie wyjaśniła jej staruszka. Zaniosła tam szybko swój bagaż. Wyciągnęła z torby laptopa ustawiając wszystkie zabezpieczenia, aby detektyw nie mógł się do niego dobrać. Słysząc cichą muzykę - stanęła w bezruchu. Dobrze znała ten utwór. Zamknęła oczy, a po jej plecach przeszedł delikatny dreszcz. Cichutko usiadła na łóżku nie zdając sobie sprawy z tego, że Holmes nasłuchiwał. Słyszał uginające się deski łóżka, a nawet zdołał usłyszeć rozmarzone westchnięcie. Uśmiechnął się sam do siebie, czekając na wszystkie informację dotyczące panny Mills. Musiał przyznać, że ta kobieta mogła być dobrą współlokatorką, która mogłaby zastąpić mu John'a. Gdyby tylko wiedział, że przyjął pod swój dach dziewczynę, która niedawno włamała się na serwery, aby przekazać mu wiadomość...


**********************************

Główna bohaterka nazywa się Julie, lecz musiała podszyć się pod Jane, dlatego tak ją będę nazywać póki detektyw nie pozna prawdy (o ile w ogóle pozna x'ddd)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro