Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Narkotyki są jak lek.

One Shot dla pewnej osoby, która mnie o to prosiła. Zorientujesz się, że o Tobie mowa, gdy przeczytasz ten rozdział xD

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

''Ludzie myślą, że ćpam. Problem w tym, ze cholernie się boję ćpania i dlatego jestem czysta. Ale fascynują mnie ćpuny, skurwiele, wariaci i inni ułomni. Nie bez powodu. Być może ludzie mają rację, zachowuję się jak ćpun. Jestem nieobecna, nie mam planów tylko marzenia. Reaguję rozdrażnieniem na wszystko. Wszyscy mnie wkurwiają i czuję się jakbym miała 30 lat więcej niż mam. I też uciekam od rzeczywistości. Ale nie niszczę swojego ciała, przynajmniej tak mi się wydaje. Moim narkotykiem jest wyobraźnia i faceci. Wklejam siebie do filmów, książek i przekształcam rzeczywistość Jestem 8 cudem świata, pięknością, mam głos anioła i zbawiam świat. Problem w tym, że tak bardzo przyzwyczaiłam się do życia w środku mojej głowy, ze nie mogę żyć w realnym świecie. Może ćpanie byłoby jednak wyjściem?''

------------------------------------------------------

- Sherlock? Sherlock? Sheeeeerlock?

Cichy głos obudził go i nie dawał spokoju póki detektyw nie uniósł powiek. Otworzył oczy i to co zobaczył strasznie go zdziwiło. Miał na sobie fioletową koszulę, pod marynarką znajdowały się kabury z bronią, a dłonie stały się nienaturalnie blade.

Co do...?

Nie zdążył pomyśleć o czymkolwiek, kiedy do pomieszczenia weszła wesoła kobieta. Jasne włosy z niebiesko-różowymi końcówkami, blada cera, mnóstwo tatuaży i ta skąpa, złota sukienka. Sherlock uniósł brwi do góry, kiedy ta kucnęła przed nim i z cichym mruknięciem musnęła jego usta swoimi. Te pocałunki poznałby wszędzie.

- Julie? - spytał zachrypniętym głosem, a ona zaśmiała się głośno, po czym pociągnęła go za kołnierzyk koszuli.

- Coś Ty najlepszego zrobił, Sherlock? - mimo, że była wściekła wciąż się śmiała, więc i detektyw uśmiechnął się szeroko.

Sam nie rozumiał co się stało. Chciał tylko spróbować... Nie powinien mieszać. Znów coś nawyczynia.

***

- Ty jesteś Joker, a ja Harley z tego co widzę. Na szczęście z komiksami zawsze byłam na bieżąco. - wyszczerzyła się, a mężczyzna przeczesał włosy palcami.

Przyglądał się jak ta łamiąc chyba każde możliwe prawo drogowe jedzie w stronę kryjówki, która była bodajże w jakimś klubie.

- Jeśli nie zaczniesz zachowywać się jak Pan J., to trzeba będzie wcisnąć reszcie, że masz amnezje. Może to starczy do czasu, aż Ci ten haj przejdzie. - kobieta zrobiła balon z gumy, który strzelił przyklejając się do jej ust.

- Co mam głównie robić? - odwrócił wzrok od Harley, kiedy ta parkowała przed budynkiem.

- Śmiej się jak szaleniec. Lekceważ każdego, w końcu to Ty tutaj rządzisz. Grozisz każdemu śmiercią, ale to umiesz. Nikt nie może Ci podskoczyć. - puściła mu oczko i wyszła z samochodu, wcześniej rzucając komiksem w ukochanego - Przeczytaj to szybko, bo w ksywkach się nie połapiesz. - zaczęła bawić się nożem, a on szybko przerzucał kolejne strony.

- Ciekawe, czy jest tutaj reszta naszej rodzinki... - szepnął wychodząc ze sportowego auta.

- Chodźmy Puddin'. - powiedziała radośnie Harley łapiąc go za rękę.

Holmes jęknął cicho, lecz zastosował się do wskazówek żony i uśmiechnął się szaleńczo.

- Pani Hudson to Catwoman, Mary to Poison Ivy, Watson to Jonny Frost, Mycroft to Pingwin. - pomachała barmanowi, a mężczyzna warknął na nią.

- A reszta? Sherrinford, Moriarty? - Sherlock objął Quinn w pasie, która momentalnie posmutniała.

- Mój braciszek to Batsy, a Sherrin to Robin. - przygryzła dolną wargę.

- Zabawę czas zacząć. - rzekł spokojnie, a następnie głośno się zaśmiał.

***

- Kilka szpitali i banków. Nie zdążą obszukać wszystkich. Harley, Ivy i Cat zajmiecie się szpitalami. Dwa powinny wystarczyć. Ja, Frost i Deathshot weźmiemy banki. Pinwin.. - tutaj dłonią wskazał na grubszego mężczyznę trzymającego w ręku złotą laskę - Masz to czego potrzebuję?

Przestępca położył dwie walizki na stoliku, przy którym siedzieli. Zielonowłosy potarł o siebie dłonie.

Jakim cudem Garry stał się najlepszym strzelcem? Chyba mózg płata mi figle...

***

- Teraz wracajcie do kryjówki.. - pisk, który usłyszał przez telefon wyrwał go z zamyślenia - Harley?! Harley, do cholery! - "połączenie zakończone".

Joker rzucił komórką, a następnie przywołał Frost'a skinieniem ręki.

- Jedziemy, chłopcy, jedziemy. - rzekł roześmiany - Ktoś chcę mi zabrać Pacynkę. - zachichotał.

***

Zobaczył ją leżącą na podłodze.

Taka niewinna.. Taka bezbronna.

Szedł do niej, lecz stanął w miejscu widząc cień, który zmienia swoje położenie, co i rusz.

- Wyjdź Batsy.. - zaśmiał się ponownie - Chyba się mnie nie boisz, co? - przechylił głowę, a jego słowa przeciekały ironią.

- Nadszedł kres Twoich zabaw. - usłyszał z góry głos swego największego wroga.

- A gdzie Twój kolega w rajstopach? - Joker usunął ze swej pamięci prawdziwą tożsamość.

Teraz dopiero zaczął czuć, że żyję. Pełnia szaleństwa w jego ciele była codowna. I gdyby nie walka, i rana na ramieniu wszystko byłoby w porządku. Zobaczył ruch wokół swojej osoby, a następnie stracił przytomność.

☆☆☆☆

- Sherlock? Sherlock?

Znajomy głos, szarpnięcie za ramię i okropny ból głowy. Otworzył oczy, siadając gwałtownie. Przed nim stała Julie z zaciśniętymi ustami, która patrzyła się na niego z wyrzutem. Obok stał John i Mary. W drzwiach zauważył Mycrofta, Lestrad'a i  Panią Hudson. Z salonu zaś dobiegły go głosy Sherrinforda i Jima.

- Spróbuj jeszcze raz eksperymentować z narkotykami, a obiecuję, że zajebie Cię nożem kuchennym. - ozwała się małżonka wychodząc z sypialni.

- Masz szczęście, że żyjesz. - rzekł John, a następnie wraz z Mary wyszedł z pokoju.

- Zrobię Ci herbatki. - zaproponowała staruszka, po czym poszła do kuchni ciagnąc za sobą inspektora.

W drzwiach pojawili się jeszcze Sherrinford i Jim. Wpatrywali się w niego milcząc.

- Co brałeś? - spytał wreszcie Mike, lecz detektyw zignorował go wciąż wbijając spojrzenie w Moriarty'ego.

- Nie wygrałeś, Batsy. To ja zawsze wygrywam. - uśmiechnął się, a Jim wykonał podobny gest wychodząc do salonu.

-----------------------------------------

Rozdział wykonany, aby pewna osoba mogła poczytać o DC w Sherlock'u. 😈😈😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro