Musimy pogadać.
- Holmes, Ty pieprzony socjopato! Miałeś mi pomóc w pilnowaniu Sherlocka, a nie ciągle siedzisz przed komputerem szukając nowej sprawy. - Julie weszła do pokoju trzymając na rękach małego Watsona.
Detektyw spojrzał się na nią wymownie, po czym powrócił do sprawdzania kolejnych wiadomości. Kobieta podeszła do niego i zatrzasnęła mu laptopa przed nosem.
- Ej! Co Ty robisz?! Nie widzisz, że byłem zajęty? - mężczyzna prychnął obrzucając ją wrogim spojrzeniem.
- Obiecaliśmy Johnowi i Mary odpoczynek, tak? Przynieśli nam dzisiaj swojego synka na równy tydzień i jeżeli w tej chwili mi nie pomożesz, to licz się z konsekwencjami. Zacznij wreszcie dotrzymywać danego słowa. - czarnowłosa wyrzuciła z siebie potok słów, a następnie przytuliła mocniej chłopca, który usnął jej na rękach - A jeśli zaczniesz strzelać z pistoletu, to zarobisz kulkę w łeb. - warknęła cicho kierując się do sypialni mężczyzny, gdzie położyła się na łóżko wraz z dzieckiem.
- To pierwszy dzień, a ja już czuję się jak po miesiącu robienia za opiekunkę. - westchnął głaszcząc po głowie Bethovena, który postanowił pogryźć ulubione szpilki swej pani - Coś czuję, że to mnie się za to dostanie. Dziękuję Ci bardzo, na prawdę.
***
- Teraz musisz podnieść lekko jego nogi, żeby wsunąć pieluchę...
Holmes zmarszczył brwi działając zgodnie z instrukcjami narzeczonej, która robiła dziecku jakąś zupkę.
- Tylko pamiętaj; rzepy mają być z tyłu tak, żeby zapinały się z przodu!
- Gotowe.. Czy teraz mogę iść wreszcie na komisariat? - spytał detektyw, a ona kiwnęła głową biorąc dziecko na ręce.
- Idź.. - rzekła dla pewności - Masz wrócić przed 22, żeby nie obudzić Pączusia! - krzyknęła, kiedy drzwi się zamykały - Coś czuję, że to wszystko się nie uda... Watsonowie wrócą za trzy dni, a ja nic nie mogę zrobić, maleństwo.
***
- Zabij mnie. - powiedział Sherlock, który dopiero położył się do łóżka obok partnerki, aby iść spać, lecz bobas mu to uniemożliwił.
- Cichutko Sherloczku... Nie płacz maleństwo, ciocia jest przy Tobie. - dziewczyna kołysała chłopczyka na boki, a on jak na zawołanie zamknął oczy.
- Przez niego w ogóle nie śpisz, Julie. - rzekł spokojnie mężczyzna, który wpatrywał się beznamiętnie w sufit.
Ten płacz mnie kiedyś wykończy.
- To nic takiego, Sherlock. - wymamrotała kładąc dziecko na poduszce obok, aby po chwili móc rozkoszować się miękkością poduszki.
- Jesteś wciąż przy nim, przez co nie odpoczywasz. - kontynuował z przymkniętymi oczyma.
Julie poczuła na swej talii silne dłonie, które ją do siebie przyciągnęły. Nie słuchała nawet o czym gada jej narzeczony, bo momentalnie usnęła.
***
Tego dnia panienka Moriarty obudziła się strasznie późno. Ręką macała chwilę miejsce obok siebie, i kiedy zorientowała się, że dziecko zniknęło, poderwała się do góry jak poparzona.
- To jest pipeta.. - usłyszała głos ukochanego, więc jak najciszej podeszła do uchylonych drzwi - Widzisz? To nie takie trudne. - mały Watson zaśmiał się radośnie, a Julie zrobiło się ciepło na sercu.
Nie chciała im przeszkadzać, dlatego nasłuchiwała uważając na to, by Holmes jej nie zauważył.
- Pokazałbym Ci jak gra się na skrzypcach, ale wtedy obudzilibyśmy ciocię, a tego nie chcemy, prawda? - wyszeptał do chłopca siadając z nim w fotelu - Czy Ty w ogóle śpisz? Wziąłem Cię o 4, jest już 11, a Ty nie spałeś przez cały ten czas.. Ja nie umiem śpiewać jak Julie. - westchnął patrząc się chwilę w stronę okna, a następnie odwrócił głowę czując na swych ramionach czyjeś dłonie.
- Dziękuję. - rzekła uśmiechnięta czarnowłosa, która złożyła pocałunek na jego policzku.
Obeszła ich dookoła, aby po chwili wziąć na ręce bobasa, który przyglądał im się tymi swoimi dużymi oczyma. Wraz z dzieckiem usiadła Holmesowi na kolaniei oparła głowę o jego klatkę piersiową.
- Sherlock? - spytała cicho patrząc gdzieś w przestrzeń.
- Tak, Julie?
Słysząc odpowiedź jej serce przyspieszyło, co zapewne wyczuł mężczyzna. Zagryzła wargę, usiłując nie patrzeć mu w oczy.
- Bo widzisz, emm.. - zacięła się próbując dobrać odpowiednie słowa, a detektyw marszcząc brwi pogonił ją ruchem ręki - To ja chciałam, żeby Watsonowie wyjechali na wakacje..
- Wiem o tym. - przerwał jej zniecierpliwiony.
- Tu nie o to chodzi. Chciałam, żeby pojechali, bo musiałam coś sprawdzić.. - zaczęła gnieść materiał bluzeczki śpiącego chłopczyka.
- Julie?
- John i Mary się dowiedzieli i zagrozili, że sami Ci o tym powiedzą..
- O czym mi powiedzą?
Jego głos był spokojny, więc dziewczyna myślała, że jest w miarę opanowany, lecz on idealnie ukrywał swe zdenerwowanie i ciekawość.
- Sherlock, starałam się powiedzieć Ci to od tygodnia.. - wyszeptała ze łzami w oczach, lecz przerwało im pukanie do drzwi.
Spojrzeli się w tamtym kierunku, ale żadne się nie odezwało.
- Mów, Julie.
- Jestem w ciąży. - powiedziała szybko, a następnie przytuliła się do niego mocniej - Zostaniesz ojcem... - łzy płynęły po jej policzkach.
Holmes siedział jak sparaliżowany. Nie wiedział co powiedzieć, co zrobić. Już domyślił się, po co był jej potrzebny niemowlak.
- To pewne? - spytał wreszcie z dozą strachu.
- Robiłam testy, a wizytę mam jutro. - załkała cicho, a do pokoju weszła osoba, która najwidoczniej przedtem pukała.
- Teraz czeka Cię śmierć, Holmes. - warknął wściekły Jim.
--------------------
lukrowanypiernik masz XDDDD Specjal for ju 😂😂😂😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro