Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Musimy pogadać.

- Holmes, Ty pieprzony socjopato! Miałeś mi pomóc w pilnowaniu Sherlocka, a nie ciągle siedzisz przed komputerem szukając nowej sprawy. - Julie weszła do pokoju trzymając na rękach małego Watsona.

Detektyw spojrzał się na nią wymownie, po czym powrócił do sprawdzania kolejnych wiadomości. Kobieta podeszła do niego i zatrzasnęła mu laptopa przed nosem.

- Ej! Co Ty robisz?! Nie widzisz, że byłem zajęty? - mężczyzna prychnął obrzucając ją wrogim spojrzeniem.

- Obiecaliśmy Johnowi i Mary odpoczynek, tak? Przynieśli nam dzisiaj swojego synka na równy tydzień i jeżeli w tej chwili mi nie pomożesz, to licz się z konsekwencjami. Zacznij wreszcie dotrzymywać danego słowa. - czarnowłosa wyrzuciła z siebie potok słów, a następnie przytuliła mocniej chłopca, który usnął jej na rękach - A jeśli zaczniesz strzelać z pistoletu, to zarobisz kulkę w łeb. - warknęła cicho kierując się do sypialni mężczyzny, gdzie położyła się na łóżko wraz z dzieckiem.

- To pierwszy dzień, a ja już czuję się jak po miesiącu robienia za opiekunkę. - westchnął głaszcząc po głowie Bethovena, który postanowił pogryźć ulubione szpilki swej pani - Coś czuję, że to mnie się za to dostanie. Dziękuję Ci bardzo, na prawdę.

***

- Teraz musisz podnieść lekko jego nogi, żeby wsunąć pieluchę...

Holmes zmarszczył brwi działając zgodnie z instrukcjami narzeczonej, która robiła dziecku jakąś zupkę.

- Tylko pamiętaj; rzepy mają być z tyłu tak, żeby zapinały się z przodu!

- Gotowe.. Czy teraz mogę iść wreszcie na komisariat? - spytał detektyw, a ona kiwnęła głową biorąc dziecko na ręce.

- Idź.. - rzekła dla pewności - Masz wrócić przed 22, żeby nie obudzić Pączusia! - krzyknęła, kiedy drzwi się zamykały - Coś czuję, że to wszystko się nie uda... Watsonowie wrócą za trzy dni, a ja nic nie mogę zrobić, maleństwo.

***

- Zabij mnie. - powiedział Sherlock, który dopiero położył się do łóżka obok partnerki, aby iść spać, lecz bobas mu to uniemożliwił.

- Cichutko Sherloczku... Nie płacz maleństwo, ciocia jest przy Tobie. - dziewczyna kołysała chłopczyka na boki, a on jak na zawołanie zamknął oczy.

- Przez niego w ogóle nie śpisz, Julie. - rzekł spokojnie mężczyzna, który wpatrywał się beznamiętnie w sufit.

Ten płacz mnie kiedyś wykończy.

- To nic takiego, Sherlock. - wymamrotała kładąc dziecko na poduszce obok, aby po chwili móc rozkoszować się miękkością poduszki.

- Jesteś wciąż przy nim, przez co nie odpoczywasz. - kontynuował z przymkniętymi oczyma.

Julie poczuła na swej talii silne dłonie, które ją do siebie przyciągnęły. Nie słuchała nawet o czym gada jej narzeczony, bo momentalnie usnęła.

***

Tego dnia panienka Moriarty obudziła się strasznie późno. Ręką macała chwilę miejsce obok siebie, i kiedy zorientowała się, że dziecko zniknęło, poderwała się do góry jak poparzona.

- To jest pipeta.. - usłyszała głos ukochanego, więc jak najciszej podeszła do uchylonych drzwi - Widzisz? To nie takie trudne. - mały Watson zaśmiał się radośnie, a Julie zrobiło się ciepło na sercu.

Nie chciała im przeszkadzać, dlatego nasłuchiwała uważając na to, by Holmes jej nie zauważył.

- Pokazałbym Ci jak gra się na skrzypcach, ale wtedy obudzilibyśmy ciocię, a tego nie chcemy, prawda? - wyszeptał do chłopca siadając z nim w fotelu - Czy Ty w ogóle śpisz? Wziąłem Cię o 4,  jest już 11, a Ty nie spałeś przez cały ten czas.. Ja nie umiem śpiewać jak Julie. - westchnął patrząc się chwilę w stronę okna, a następnie odwrócił głowę czując na swych ramionach czyjeś dłonie.

- Dziękuję. - rzekła uśmiechnięta czarnowłosa, która złożyła pocałunek na jego policzku.

Obeszła ich dookoła, aby po chwili wziąć na ręce bobasa, który przyglądał im się tymi swoimi dużymi oczyma. Wraz z dzieckiem usiadła Holmesowi na kolaniei oparła głowę o jego klatkę piersiową.

- Sherlock? - spytała cicho patrząc gdzieś w przestrzeń.

- Tak, Julie?

Słysząc odpowiedź jej serce przyspieszyło, co zapewne wyczuł mężczyzna. Zagryzła wargę, usiłując nie patrzeć mu w oczy.

- Bo widzisz, emm.. - zacięła się próbując dobrać odpowiednie słowa, a detektyw marszcząc brwi pogonił ją ruchem ręki - To ja chciałam, żeby Watsonowie wyjechali na wakacje..

- Wiem o tym. - przerwał jej zniecierpliwiony.

- Tu nie o to chodzi. Chciałam, żeby pojechali, bo musiałam coś sprawdzić.. - zaczęła gnieść materiał bluzeczki śpiącego chłopczyka.

- Julie?

- John i Mary się dowiedzieli i zagrozili, że sami Ci o tym powiedzą..

- O czym mi powiedzą?

Jego głos był spokojny, więc dziewczyna myślała, że jest w miarę opanowany, lecz on idealnie ukrywał swe zdenerwowanie i ciekawość.

- Sherlock, starałam się powiedzieć Ci to od tygodnia.. - wyszeptała ze łzami w oczach, lecz przerwało im pukanie do drzwi.

Spojrzeli się w tamtym kierunku, ale żadne się nie odezwało.

- Mów, Julie.

- Jestem w ciąży. - powiedziała szybko, a następnie przytuliła się do niego mocniej - Zostaniesz ojcem... - łzy płynęły po jej policzkach.

Holmes siedział jak sparaliżowany. Nie wiedział co powiedzieć, co zrobić. Już domyślił się, po co był jej potrzebny niemowlak.

- To pewne? - spytał wreszcie z dozą strachu.

- Robiłam testy, a wizytę mam jutro. - załkała cicho, a do pokoju weszła osoba, która najwidoczniej przedtem pukała.

- Teraz czeka Cię śmierć, Holmes. - warknął wściekły Jim.

--------------------
lukrowanypiernik masz XDDDD Specjal for ju 😂😂😂😂😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro