Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gra. (Taki prolog)

Siedziała z laptopem raz po raz wciskając jakiś klawisz. Włamania do serwerów były najprostsze, a to jak łatwo jej to przychodziło odbierało wszelką radość, lecz dawało satysfakcję. Nie każdy potrafi shakować wszystkie strony Internetowe w kilka godzin tylko po to, aby zainteresować tym jedną osobę.

Dłonie w czarnych rękawiczkach tylko czekały na ostatni znak, a kiedy wcisnęła "enter" w pomieszczeniu można było usłyszeć cichy śmiech. Zrobiła to co chciała zrobić od dawna, teraz czekała na rozwinięcie się akcji.

***

Sherlock usiadł do komputera, aby spojrzeć na swój blog "Sztuka dedukcji", kiedy ekran zrobił się czarny.

Awaria? Nie. Laptop jest nowy, więc odpada zepsucie...

Czarny zmienił się na biały, a detektyw zmarszczył brwi. Poprawił kołnierzyk koszuli, a następnie ujrzał pojawiające się napisy.

"Sherlock..."

Mężczyzna zacisnął dłonie na kolanach udając obojętność, lecz w głębi czuł niepokój.

Czyżby to był...

"Zabawmy się."

Telefon zadzwonił, ale postać w garniturze starała się zignorować natarczywy dźwięk.

"Zgadnij kim jestem."

Holmes wstał raptownie z krzesła, bo ekran ponownie pokazywał zaproszenie do jakiejś gry. Chwycił komórkę, po czym przyłożył ją do ucha.

- Sherlock, co to ma być?! - wydarł się do słuchawki Lestrade, który stracił nad sobą panowanie.

- Uspokój się Gavin. - odpowiedział spokojnie wywracając oczami.

W jego głowie zaczęły tworzyć się różne teorię, a jedna nie dawała mu spokoju. Mianowicie w jego mniemaniu tylko Moriarty był zdolny do czegoś takiego, bo kto umiałby obejść tyle zabezpieczeń? Nawet jeśli to nie on, to był to ktoś inteligentny i zapewne niebezpieczny.

- Jestem Greg! - w tym momencie detektyw zakończył połączenie, a Inspektor zdziwiony i zdenerwowany zaczął krzyczeć na swoich podwładnych ze Scotland Yard'u, aby spróbowali namierzyć osobę, która to zrobiła.

W tym samym czasie Holmes postanowił odezwać się do człowieka, który już pewnie zaczął szukać hacker'a.

Do Mycroft:
Skąd wysłano wiadomość? SH


Zrobił kilka nerwowych ruchów po pokoju czekając na odpowiedź, lecz wciąż jej nie uzyskał. Usiadł w fotelu składając dłonie w charakterystyczny dla niego sposób, po czym przymknął lekko oczy. Nie zdążył nawet porządnie się zastanowić (a przede wszystkim odwiedzić swojego Pałacu) gdy telefon zawibrował.

Od Mycroft:
Mamy kilka sygnałów. Jeden ze Szkocji, drugi z Japonii, trzeci z Rosji. Żaden nie jest dokładny.

Młodszy Holmes włożył komórkę do kieszeni marynarki, a następnie podszedł do szafki i wyjął z szuflady swoją ukochaną broń. Zaczął strzelać bez opamiętania do żółtej minki, która namalowana była na ścianie.

- Sherlock'u Holmesie! Doliczę Ci to do czynszu! - krzyknęła strasza kobieta stając w drzwiach, lecz mężczyzna ją zignorował.

To nie możliwe, żeby żył. Widziałem jak umiera...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro