Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog.

"You've got the words to change a nation
But you're biting your tongue
You've spent a life time stuck in silence
Afraid you'll say something wrong
If no one ever hears it,
How we gonna learn your song?
So come on, come on
Come on, come on

You've got a heart as loud as lion
So why let your voice be tamed?
Baby we're a little different
There's no need to be ashamed
You've got the light to fight the shadows
So stop hiding it away
Come on, Come on"

----------------------------------------------------

Widok zezłoszczonej nastolatki stał się codziennością na Baker Street. Wpadła do mieszkania jak burza któryś raz z rzędu.

- Zapomniałam łańcuszka! - krzyknęła wbiegając po schodach na górę, lecz schodząc natknęła się na rodziciela, który mierzył ją bacznym wzrokiem.

- Co mówiliśmy o papierosach? - spytał, ale ona machnęła na to ręką.

- Ale przecież ja nie palę! - zaprzeczyła uparcie.

Głośny śmiech dochodzący z kuchni przerwał im skutecznie, co uchroniło dziewczynę przed kolejną awanturą.

- Przecież Ty tylko ciągniesz, żeby nie zgasły. - czarnowłosy chłopak oparł się o ścianę, przeczesując włosy palcami.

- Och, zamknij się Jimford! - warknęła w jego stronę, a on wywrócił oczami.

- Odzywaj się do mnie grzeczniej, Sherlie. Jestem od Ciebie starszy. - dumnie uniósł głowę do góry, a rozmówczyni prychnęła głośno.

- Tylko dwie minuty! Dwie cholerne minuty! - założyła ręce na piersiach, a bliźniak wyszczerzył się rozbawiony.

- Do szkoły! - wściekła kobieta stanęła obok nich z zaciśniętymi ustami - Natychmiast. - dodała wskazując dłonią drzwi, a kiedy dwójka nastolatków opuściła salon, Julie zmierzyła męża morderczym wzrokiem - To przez Ciebie zaczęła palić. - wypomniała mu z wyrzutem.

- A przez Ciebie on uzależnił się od komputera. - Sherlock wziął do ręki skrzypce.

- Dziwię się, że jeszcze nie wywalili ich ze szkoły.

- Po tych wszystkich akcjach dziwię się, że ta szkoła jeszcze stoi. - Holmes uśmiechnął się przeciągle, a następnie zaczął szarpać struny.

- Nadal nie wiem jakim cudem przekonali Jim'a do podłożenia tam bomby. - czarnowłosa zaśmiała się głośno.

- To bliźniaki. - szepnął zaintrygowany mężczyzna - Sherrinford omal nie zabił dyrektora za naganę dla Sher.

- W końcu to jego ulubienica. - kobieta zachichotała opadając na fotel - Jim zastraszył nauczyciela od informatyki, kiedy ograniczał Jimforda.

- Trzeba pilnować Pani Hudson. Pomimo swoich lat wciąż ma doczynienia z "ziołami leczniczymi". - zrobił cudzysłów w powietrzu, a małżonka pokiwała głową.

- Popierdolona z nas rodzinka. - podsumowała cicho wzdychając.

***

- Wujku, ale on sam się zaczął. - burknęła dziewczynka robiąc smutną minkę.

- Nie prawda! To ona..

Nie skończył, ponieważ nastolatka ugryzła go w rękę.

- Ała! Ty idiotko! Zarazisz mnie jakimś gównem! - Jim pocierał czerwony ślad na ręce, a Sher uśmiechała się szeroko.

- Jim, Sherrinford.. - rzekła zrezygnowana Julie - Jak ja mam wam zostawić dzieci pod opiekę? Oni ciągle się przy was kłócą. Zajmijcie ich czymś, bo jadę z Sherlockiem na komisariat.

- Nowa sprawa? - zaciekawiła się nastolatka.

- Morderstwo? - kolejne pytanie padło z ust jej brata.

- No pewnie, kretynie! Przecież rodzice nigdy nie biorą byle czego.

- Odezwała się najmądrzejsza... Mam zbyt wysoki poziom inteligencji, by zniżyć się do Twojego poziomu.

- Akurat! Jakbyś nie zauważył jestem mądrzejsza.

- Chciałabyś.

- No chyba Ty. - młoda Holmes wypięła język, a Julie wywróciła oczyma.

- Irytujące z was stworzenia. - rzekł Moriarty, który rozsiadł się w fotelu Sherlocka.

- Nikt Cię nie pytał o zdanie, wujku. - powiedziały chórem bliźniaki, po czym przybiły piątkę.

- Możemy jechać z wami? - spytał błagalnie chłopak, kiedy głowa rodziny wyszła z sypialni kończąc połączenie telefoniczne.

- Nie. - odparł szorstko Holmes zakładając płaszcz.

- Ale tato.. - głos zabrała Sher.

- Nie. - powtórzył.

- Boicie się, że lepiej dedukujemy. - burknęli jednocześnie.

Sherlock opatulił szyję szalikiem, a następnie kątem oka spojrzał się na małżonkę. Westchnął, po czym skinął na dwójkę ręką.

- A dlaczego nie chcecie zostać z wujami? - spytał choć dobrze znał odpowiedź na swoje pytanie.

- Wujek Sherrin znowu będzie uczyć nas anatomii człowieka. A przecież to jest takie trywialne! - dziewczyna wyrzuciła ręce do góry.

- A wujek Jim znów będzie tłumaczyć nam czym jest terroryzm, i jak stworzyć własną siatkę przestępczą. - nastolatek westchnął zakładając na nogi buty.

- A Ty dokąd? - Julie zareagowała stając w drzwiach, kiedy syn chciał wyjść.

- Idziemy się napić. - rzekła jego bliźniaczka, która także była ubrana.

- Trochę przyćpamy. - dodał chłopak.

- Z pewnością nie wrócimy wcześnie. - skończyła Sherlie, a Sherlock wywrócił oczami.

- Manipulacja na nas nie działa. - uśmiechnął się szeroko pokazując córce język.

- Sherlock! Zachowujesz się jak nastolatek. - kobieta pogroziła mu palcem - Biegnijcie złapać taksówkę, bo Garry się niecierpliwi. - wyjęła telefon z kieszeni jeansów patrząc przez chwilę na napis "Lestrade".

- Kochanie, to jest Gavin. - powiedział detektyw.

- A nie Geoffrey? - Sherlie zmarszczyła brwi zdziwiona.

- Idiotko, przecież to jest Gandalf. - rozbawiony bliźniak uniósł kąciki ust jeszcze wyżej.

- Ty i te Twoje książki. - skomentowała siostra.

- Ty i ta Twoja głupota. - odgryzł się automatycznie.

- To Ty ich rozpieszczałaś w dzieciństwie. - przypomniał Holmes.

- Ty wyrażałeś się przy nich brzydko. I dałeś im papierosy!

- Nie było tematu. - Sherlock zakończył sprzeczkę otwierając drzwi.

- Mieliśmy jechać na komisariat.. - bliźniaki wymieniły między sobą znaczące spojrzenia.

- Chcemy zobaczyć was w akcji. - Sherlock uśmiechnął się szeroko, a w jego oku pojawił się charakterystyczny błysk.

***

- Jak wrażenia? - spytał Sherrinford oglądający jakiś hiszpański serial.

- Było zajebiście! - krzyknął piętnastolatek siadając obok Jim'a.

- Zacznij się odzywać, gówniarzu. - wchodząca za nim siostra usiadła obok drugiego wuja.

- Przypominasz mi Sherlocka, kiedy był w Twoim wieku. - odezwał się Sherrin przyglądając się bratanicy.

- A Ty jesteś jak Julie. - odezwał się Moriarty patrząc się na siostrzeńca.

- Identyczni, a zarazem tak różni. - zaśmiał się Mycroft wchodząc z dwójką dorosłych do salonu.

- Cześć wujku, Mike! - odezwali się w tym samym momencie.

- Za dużo słodyczy, wujku. - zachichotała nastolatka.

- Poćwiczysz jeszcze trochę z Gandalfem, to może zgubisz te zbędne kilogramy... - Jimford poruszył zabawnie brwiami, a wszyscy w pomieszczeniu wybuchnęli śmiechem.

- Zaraz przyjdzie John z Mary..

Julie nie zdążyła dokończyć, bo jej córka krzyknęła "Nie".

- O co chodzi? - spytała dziewczynę.

- Przyjdą z Sherlockiem? - Julie pokiwała twierdząco głową - Idę pociąć się mydłem w płynie! - jęknęła głośno, a po chwili usłyszała pukanie i to irytujące:

- Cześć Sherlie.

Spojrzała się na blondyna z miną mordercy, który jest po odwyku i teraz ma szansę znowu zabić.

- Nie umówi się z Tobą. - odezwał się Jimford, a ona zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie.

- Dlaczego? - spytał młody Watson.

- Bo jest zajęta, Sherly. - odpowiedział bliźniak.

- Z kim niby jest?

- Ze swoją przyszłą pracą i hobby. - Sher uśmiechnęła się pod nosem.

- A gdzie zgubiłeś siostrę, Watsonie? - spytała piętnastolatka zakładając na siebie maskę obojętności.

- Pewnie szuka swojego jednorożca.

***

- Nie zmieniłabym chyba niczego w naszym życiu.

- To byłoby dość trudne zadanie. - zaśmiał się mężczyzna.

- Kocham Cię, amebo. - szepnęła Julie wtulając się mocniej w jego tors - I naszą pieprzniętą rodzinkę też.

- Nie potrafię się nie zgodzić. - Holmes pokręcił rozbawiony głową - Też Cię kocham, Julie.

- Czy nasze życie jest nudne? - spytała sennie.

- Wszystko się zawsze może zmienić, a my już przyzwyczailiśmy się do takiego życia.

-----------------------------------------

Tam, tam, tam, taaaam! Koniec. Koniec. Koooooniec. XD jestem z siebie dumna. To pierwsza książka, którą zakończyłam, i która coś osiągnęła. Dziękuję wszystkim, którzy to czytali i ochoczo komentowali rozdziały. Nad drugą częścią jeszcze pomyślę i może w listopadzie coś by zawitało, ale teraz skupiam się na nauce. 😈 Niektórzy zapewne zauważyli, że nie piszę na ff o Lokim, ale to przez brak weny i czasu. Coś z pewnością wkrótce tam zawita. 😈😈 Pani J.M. - książka na którą miałam zupełnie inny zarys. XD Julie miała zabić Holmesa w trakcie spotkania z Jimem, ale plany się pokomplikowały, gdy dostałam sporo wiadomości, że byliby cudowną parą i w ogóle. 😂😂 tak więc: Sherly przeżył, a Julie umierała. XD coś za coś c'nie? XD ale przeżyli wszyscy. 😈 Sebastian i Jade - para, która miała wprowadzić trochę szaleństwa i mrocznego nastroju. Mieli zginąć z rąk Sherrina, a wyszło jak wyszło. 😂😂😂 Sherlie i Jimford - druga Julie i Sherlock. Cudna rodzinka. 😍 Uprzedzam, że Jim i Sherrinford nie są razem. XDD Do "może" zobaczenia 😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro