Żagle na maszt!
"Norrington: Jack Sparrow... najgorszy pirat o jakim słyszałem...
Jack: Ale słyszałeś o mnie!"
----------------------------------------------
《♡♡♡♡》
Czarna opaska na oku, kapelusz z czaszką, koszula i brązowe, podarte spodnie. Ciemne włosy opadały na czoło lekko się do niego przylepiając, a usta zaciśnięte w wąską kreskę wyrażały zawziętość. Kolejne kroki sprawiały, że głucha cisza panująca w pomieszczeniu była przerywana przez stukanie podeszwy kozaków. Nagle przestał się skradać. Wziął głęboki oddech i wyskoczył za róg, a tam wpadł na kogoś uderzając tą osobę drewnianym mieczykiem w łydkę.
- Sherlock'u! Ile razy mówiłam, żebyście bawili się w piratów na dworze? - kobieta podparła się dłońmi pod boki mierząc syna łagodnym, i przede wszystkim radosnym spojrzeniem.
Czarnowłosa odgarnęła czule kosmyk włosów z czoła chłopca, a następnie pocałowała go w policzek, na co on zareagował słowem "Ble".
- Dzidziuś, dzidziuś! - skandował najmłodszy, który wbiegł do kuchni z szerokim uśmiechem.
- Sherrinfordzie Holmes jeżeli jeszcze raz obrazisz starszego brata, to nie dostaniesz deseru przez najbliższe pół roku. - chłopak jęknął niezadowolony, a matka troskliwie pogładziła go po głowie - Mycrofcie, mógłbyś wreszcie zająć się braćmi. - westchnęła cicho wpatrując się w postać, która miała zamiar opuścić dom - Idę do sklepu. Macie słuchać się starszego brata! - krzyknęła, kiedy przeszła do kuchni po swoją torebkę, a następnie trzask zamykanych drzwi dał im do zrozumienia, że rodzicielka wyszła z domu.
- Rudobrody, co powiesz na grę "kto szybciej dobiegnie do jeziorka"? - spytał Sherlock, a młodszy Holmes uśmiechnął się szeroko.
- A może zagramy w "kto nie spadnie z dachu", Czarnobrody? - wyszczerzył się radośnie, ale przerwało im chrząknięcie.
- Przypominam wam, że teraz to ja was pilnuje, więc macie zakaz wychodzenia z domu. - najstarszy poważnym głosem przekazał im informacje, która nie zrobiła na nich najmniejszego wrażenia.
- To pograjmy w dedukcję, grubasie. - Sherlock skierował swe słowa do starszego brata, a tamten mocniej zacisnął szczęki.
- Chodźcie za mną.
***
- Sherlock'u wydedukuj coś z tego zdjęcia. - Mike podał mu starą fotografię, którą kiedyś dała mu matka.
- Kobieta i mężczyzna w wieku około 22 lat. Małżeństwo. Trzymają się za recę, a na palcach mają pierścionki. Ciężarna jakiś 2/3 miesiąc; trzyma na brzuchu swą dłoń, ale nie jest on widoczny. Są w mundurach, więc zapewne są to ludzie walczący w II wojnie światowej. Znajdują się w Londynie przy Tower Bridge, który zresztą został zbudowany w 1894 roku, widać na nim pewne drobne uszkodzenia. Fotografia została zrobiona w 1942, sądząc po rodzaju aparatu. Podejrzewam, że są to nasi dziadkowie, którzy wtedy oczekiwali przyjścia na świat naszej ciotki. 12 lat później urodziła się nasza matka. - chłopak zaczerpnął więcej powietrza do płuc i uśmiechnął się w stronę rodzeństwa.
- Dobrze, Sherlock. - rzekł spokojnie Mycroft, który nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
Nim on tyle zdążył wydedukować musiał przez kilka dni studiować to zdjęcie, a jego młodszy brat zrobił to w kilka minut.
Niebywałe.
- Dlaczego ja widzę na tym zdjęciu tylko dwoje kochających się ludzi? - spytał Sherrinford, który ze smutkiem przygryzał dolną wargę.
- Bo najwidoczniej z naszej trójki Ty jesteś normalny. - Mike przytulił ich lekko, a oni odwzajemnili uścisk z iskierkami radości w oczach.
《♡♡♡♡》
Sherlock otworzył gwałtownie oczy, a następnie usiadł na łóżku pocierając palcami skronie.
- Czemu nie śpisz? - usłyszał szept dochodzący z drugiej strony posłania.
- Nie potrzebuje dużej ilości snu. To jest takie przyziemne. - położył się z powrotem, po czym objął ramieniem Julie, która wtuliła się w jego tors.
- Idź spać, amebo. - burknęła sennie.
Detektyw oparł brodę o czubek jej głowy słuchając jej miarowego oddechu. Wciąż trudno mu było uwierzyć w to, że stracił miano socjopaty i to wysoko-funkcyjnego. Choć tylko przy małżonce był dobry, to i tak wszyscy zaczęli traktować go jak człowieka. Zamknął oczy.
《♡♡♡♡》
- Wyjdź z mojego pokoju. Przeprowadzam eksperyment. - ubrany w kitel chłopak założył na nos okulary ochronne, a na ręce wciągnął rękawiczki.
- Chciałem z Tobą porozmawiać. - Sherrin ze smutkiem wpatrywał się w brata, który grzebał coś przy mikroskopie.
- Wejdź, zamknij drzwi, załóż ubranie ochronne i powiedz co Cię dręczy. - Sherlock włożył szkiełko z płynem do urządzenia i zbliżył do niego obiektyw, by móc spojrzeć z bliska na ciecz.
- Zabiłem człowieka.. - wyszeptał młodszy Holmes, a twarz starszego widocznie zbladła.
- Co zrobiłeś, Rudobrody? - spytał siląc się na spokojny ton.
- Dostałem się w szpony mafii. Usiłowałem powiedzieć o tym Mike'owi, ale on nie chciał mnie nawet wysłuchać. Kazali mi zabić jakiegoś polityka i zrobiłem to...
***
- Mike, zrób coś! - Sherlock szarpał za ramię starszego brata obserwując jak jacyś ludzie wyprowadzają z domu Sherrin'a - Do cholery! Zrób cokolwiek! Dasz im tak po prostu go wywieźć?! Na pewną śmierć?!
- W więzieniu nie przeżyje. - odparł spokojnie.
- A w Afganistanie przeżyje?! - krzyknął, by zagłuszyć helikopter.
Wściekły walnął brata w twarz, a następnie podbiegł do tajniaków, którzy ciągnęli jego brata za ramiona.
- Przepraszam, Rudobrody.
- To nie Twoja wina, korsarzu. Zasłużyłem sobie na to. - najmłodszy uśmiechnął się przez łzy.
***
Sherlock siedział kolejny dzień w pokoju brata patrząc się z nienawiścią w okno. Wreszcie wstał i podszedł do biurka, w którym Sherrin chował swoje papierosy. Wyciągnął jednego z paczki, lecz woreczek z białym proszkiem przykuł jego uwagę. Chwycił go i wysypał odrobinę na stolik. Wiedział, co to jest. Kokaina. Chciał zapomnieć. Jedna kreska. Lekka ulga, a umysł stał się bardziej otwarty.
Rudobrody - Sherrinford, młodszy brat.
Kolejna kreska.
Rudobrody - Sherrinford, kto to?
Trzecia.
Rudobrody, kim on jest?
Czwarta.
Rudobrody, to pies. Mój kochany pies. Gdzie on jest?
Piąta.
Zabili go. To wszystko przez Mycroft'a...
《♡♡♡♡》
- Sherlock? - Julie niespokojnie pogładziła go po policzku - To tylko zły sen. - szepnęła składając pocałunek na jego czole.
- Jesteś fundamentem mojego Pałacu Pamięci. Gdyby nie Ty, już dawno by się zawalił. - mężczyzna uśmiechnął się do niej, a następnie wstał z łóżka.
- Co Ci się śniło? - usłyszał jeszcze pytanie kobiety nim wyszedł z pokoju.
- Nic ważnego. - odpowiedział zamykając za sobą drzwi.
------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. 😈 Do następnego. 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro