Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Siedziałam na szkolnej stołówce koło moich przyjaciół. Stoliki były kwalifikowane pomiędzy: kujony, plebs i tych" fajnych i wyluzowanych".
Ja należałam do plebsu. Do zamkniętej elity należeli przystojni, ale głupi, chłopcy ciągle zmieniający dziewczyny, dziwki bez serca i oczywiście ci bogaci. Zastanawiałam się po co oni się tak wywyższają. Niestety, nie dane było mi tego wiedzieć. Z zadumy wyrwał mnie mój przyjaciel.
- Kate? Halo, ziemia do Kate... Jest tam ktoś?
- Tylko zamyślona dziewczyna.
- Nad czym tak myślisz? Aaa... znowu za filozofa robisz. Nic nie zmienisz, oni tacy są. Bogaci i popularni. Nie tak jak my.
- Może kiedyś się to zmieni.
- Wątpię, w najbliższym czasie się na to nie zapowiada. A teraz ochłoń trochę i zjedz swoje śniadanie. Zaraz ci owsianka wystygnie.
Odsunęłam od siebie zieloną miskę i na powrót skupiłam się na stolikach szkolnych "Roaylsów". Mój wzrok powędrował mimowolnie do Alexa. Idealnego, pieprzonego Alexa. Jeden z bogatych, choć wcale nie głupich. Chłopak śmiał się z czegoś, a jego brązowe oczy błyszczały cudownie. Poprawił kasztanowe włosy i spojrzał w stronę blondynki tuż obok niego. Malowała usta czerwoną szminką i kiedy zdała sobie sprawę, że jest obserwowana uśmiechnęła się promiennie i pocałowała chłopaka w policzek pozostawiając na nim czerwony ślad. Zarumieniłam się automatycznie. Nawet nie powinnam na niego patrzeć. Poczułam lekkie szturchnięcie w bok.
- Hmm?
- Kate, oj moja mała, nieśmiała Kate... podejdź do niego.
- Zwariowałeś?
- Ja? Raczej ty.
- I tak powinno zostać.
Znów spojrzałam w tamtą stronę. Alexa nigdzie nie było widać. Nagle ujrzałam, że chłopak idzie w tą stronę. Nim doszedł do mojego stolika, mój przyjaciel zdjął gumkę z moich włosów, rozczochrał je lekko pozostawiając falowane, następnie rozpiął trzy pierwsze guziki mojej beżowej koszuli, ukazując fragment czarnego stanika i zepchnął mnie z ławki. I to wszystko zdążył zrobić w zaledwie kilka sekund. Upadłam na tyłek. Ujrzałam przed sobą wyciągniętą dłoń. Chwyciłam ją lekko i już po chwili stałam twarzą w twarz z Alexem.
- Emm... hej Alex. - powiedziałam zarumieniona.
Potarł dłonią kark i spojrzał na nasze złączone ręce. Zabrał swoją i schował do kieszeni.
- Cześć...
- Kate. Mam na imię Kate.
- Cześć Kate. Widzę, że lecisz na podłogę.
Zaśmiałam się.
- Najwyraźniej.
Kiedy już odchodził mój ukochany przyjaciel, Jake, popchnął mnie w jego ramiona. Moja twarz pokryła się purpurą, a ja zamiast się odsunąć wtuliłam się w chłopaka. Niestety, albo stety, innego wyjścia nie miałam. Moje nogi były zbyt daleko, a ja trzymałam się samymi rękoma ramion Alexa. Podciągnęłam się niezręcznie, a chłopak dodał:
- Widzę, że na mnie również lecisz. Przepraszam, ale nie mam czasu, muszę lecieć Katie.
- Nie ma sprawy. - odparłam zrezygnowana.
- Ale nie mam planów na jutro. Przyjdziesz do mnie do domu o dziewiątej wieczorem? Mam wolną chatę.
- Yyy... tak. To znaczy, nie ma sprawy. To znaczy... z chęcią.
- To do jutra Katie. - powiedział, a ja oniemiałam. Właśnie najpopularniejszy chłopak w szkole zaprosił mnie do siebie w sobotni wieczór. Bardzo późny wieczór...

÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷
Za nami już drugi rozdział , Mysia ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro