4
~~~Jimin~~~
-Kookie, wstawaj. - powiedziałem ciepło i chwyciłem delikatnie za jego ramię, obracając go w swoją stronę.
-Nie chce mi się hyung.- wymamrotał zaspanym głosem.
-Wiem, ale zrobiłem dobre śniadanie i ktoś musi mi pomóc je zjeść. -zaśmiałem się cicho a chłopak usiadł wyprostowany. Spojrzał na mnie z wesołym uśmiechem. Oddałem uśmiech i przeczesałem dłonią jego nieokrzesane włosy. -Zanieść cię?-zapytałem ciepło. Kook ziewnął i przetarł oczko piąstką,kiwając potem głową wesoło na tak. Odkryłem kołdrę i złapałem go pod kolanami, schodząc potem z nim na dół do kuchni.
Posadziłem go na taborecie przy wyspie, siadając zaraz na przeciwko niego.
-Smacznego hyung.-życzył mi ciepło na co mu odpowiedziałem.
Jedliśmy w ciszy a ja co jakiś czas spoglądałem na młodszego. Nie mogę się już doczekać kiedy zatopię się w jego wnętrzu. Zamyśliłem się o wspaniałym uczuciu zabawiania się z tym chłopakiem ale z moich fantazji wyrwał mnie delikatny dotyk na mojej dłoni. Spojrzałem na Kooka z lekkim uśmiechem.
-Co jest Kookie?
-O której wrócisz hyung?
-O szesnastej.
-Co chciałbyś na obiad,hyung?
-Wszystko co zrobisz, zjem a teraz przepraszam, muszę jechać do biura. -powiedziałem i zabrałem od niego rękę, wstając ze stołka. Podszedłem do chłopaka, delikatnie obracając jego twarz w swoją stronę. złapałem delikatnie jego policzki w dłonie i musnąłem kilka razy jego wargi. -Do zobaczenia, Ciasteczko.- szepnąłem ciepło idąc potem na korytarz. wziąłem teczkę i ubrałem buty, wychodząc potem z domu. Wsiadłem do auta odjeżdżając do firmy.
Nie wiem co mi się dzieje ale spodobało mi się okazywanie mu takich małych czułości ale już niedługo inaczej zacznę się z nim obchodzić. Kookie jest taki delikatny, bezbronny, podoba mi się to. Muszę się szybko wziąć za niego, nie mam zamiaru zakochiwać się w małolacie ale to później, teraz muszę się skupić na spotkaniu z ojcem.
Szybkim krokiem wyszedłem z windy kierując się do swojego gabinetu. Cholera, spóźniony jestem już. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi.
-Przepraszam za spóźnienie,tato. Korki były.
-Tak, tak a teraz siadaj i słuchaj.- powiedział obojętnie a ja zaraz usiadłem na przeciwko niego. Mężczyzna wstał i założył ręce na piersi patrząc na mnie z góry.
-Chce żebyś się ożenił, Jimin.
-Co?
-To co słyszysz. Masz duży dom, dobrze zarabiasz a samotność nikomu nie służy.
-Tato, nie dawno umarła mi żona i ja...
-Zamilcz. To było rok temu, wystarczy użalania się nad sobą. Albo znajdziesz sobie kogoś albo ja obejmę funkcje dyrektora w tej firmie. Dałem ci ją tylko pod warunkiem, że ożenisz się. Musisz jeszcze raz to zrobić a jak nie to możesz pożegnać się z byciem szefem tutaj. -wypowiedział to oschle i wyszedł z gabinetu zostawiając mnie w szoku.
Przekląłem cicho pod nosem opadając ciężko na oparcie kanapy. Musze coś z tym zrobić. Powiedział, że kogoś mam sobie znaleźć ale chyba ryzykiem by było przedstawić mu Kooka.
~~~Jeongguk~~~
Zaskoczyło mnie bardzo to co zrobił Jimin... to było...to było takie miłe. Ma takie miękkie i pełne usta. Otrząsnąłem się z tego przyjemnego uczucia i posprzątałem po śniadaniu. Podszedłem do lodówki czytając plan zajęć.
Wróciłem na górę i wziąłem ciuchy z szafy idąc się ubrać. Gotowy wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół. Dziś muszę zrobić pranie i ugotować obiad. Niby mało ale cały dzień mi na tym zleci, raz w życie nastawiałem pranie.
W łazience w której byłem nie było pralki więc muszę pobawić się w detektywa i ją znaleźć. Przeszukałem cały dół i znalazłem pomieszczenia z pralką i linkami na nie, są tu też środki czystości i przyrządy do sprzątania. Wróciłem się na górę do łazienki po kosz na pranie i zatargałem do szarego pomieszczenia. Zapaliłem światło i zacząłem od sortowania prania a potem zapakowania go. Po chyba godzinie szukania w internetach obsługi pralki udało mi się tą zaprogramować i pranie ruszyło. Dumny wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do kuchni by pomyśleć co by tu zrobić na obiad. Coś wykombinowałem i zacząłem coś robić, skończę go chwilę przez powrotem Jimina by był jeszcze ciepły.
Położyłem się na wygodniej kanapie w salonie i włączyłem telewizję oglądając jakąś dramę. Pół godzinki przed szesnastą wróciłem do robienia obiadu.
Usłyszałem otwieranie się drzwi wejściowych oraz dwa rozmawiające ze sobą męskie głosy, jeden na pewno jest Jimina ale tego drugiego nie znam. Wychyliłem głowę na korytarz patrząc uważnie na chłopaka w miętowych włosach.
-Cześć Ciastek.- powiedział wesoło Jimin.- To mój przyjaciel.- wskazał na zielonowłosego.
-Min Yoongi, miło mi. - przedstawił mi się, wyciągając do mnie dłoń. Złapałem ją niepewnie i uśmiechnąłem lekko do niego.
-Jeon Jeongguk, mnie również.
-Weź swój obiad Kookie i idź na górę.- powiedział ciepło hyung, głaszcząc mój policzek. Zarumieniłem się lekko i zaraz wykonałem jego polecenie.
~~~Jimin~~~
-Yoonie~pomóż mi, błagam.- zaskomlałem błagalnie ciągnąc przyjaciela na kanapę do salonu.
-W czym mam ci pomóc?- zapytał zaskoczony na cicieżko westchnąłem, opierając się o opacie kanapy.
-Ojciec chce bym sobie kogoś znalazł.
-To chyba nie problem?- zapytał zaskoczony unosząc brwi do góry.
-No może nie ale ślubu oczekuje też.
-Masz rozwiązanie pod nosem.
-O czym ty mówisz Min?
-Na górze siedzi sobie słodziak. Jak już go masz to może ci się przydać.
-Ale moi rodzice nie wiedzą, że jestem homo.
-To się dowiedzą. Kook jest dobrym rozwiązaniem.
-A co tam u twojego maluszka?- zapytałem robiąc pedo face.
-To nie jest mój maluszek tylko narzeczony.
-Jak to? Zakochałeś się? Ty?! Ty jesteś jak ja, to niemożliwe.
-Tak, zakochałem się i liczę, że i ty się zakochasz. Kook wygląda na porządnego chłopaka.
-Nie licz na to. Zrobię to co zawsze.
-Liczę. Do zobaczenia, Jimin.
-Do zobaczenia, Yoon.- i wyszedł. Chyba naprawdę muszę przedstawić Kooka rodzicom. Nie chce być z kolejnym babsztylem. Jakbym miał kobietę to bym musiał pozbyć się tego słodziaka. Zbajeruję Kooka tak, że mnie pokocha,oświadczę się i przedstawię rodzicom. Genialny jestem!
~~~Jeongguk~~~
Ciekaw byłem o czym rozmawiają starsi ale nic nie słyszałem przez uchylone drzwi pokoju. Kiedy usłyszałem, że Yoongi wychodzi zszedłem na dół do kuchni, odkładając mój pusty talerz do zlewu. Nałożyłem obiadu i zaniosłem go Jiminowi. Ten siedział na kanapie w salonie, oglądał mecz i popijał whisky. Postawiłem przed nim posiłek i usiadłem obok, spoglądając na niego.Odłożył szklankę i spojrzał mi głęboko w oczy. Przeszły mnie od tego przyjemne ciarki. Uśmiechneliśmy się do siebie ciepło a on delikatnie położył dłoń na moim karku, drugą na moim policzku. Wtuliłem się w upragnione ciepło,zbliżając się powoli do jego twarzy. Głaskał tak czule kciukiem mój polik a moje oczy powoli się zamykały, czując coraz bliżej ciepły oddech na ustach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A o to po bardzo długiej przerwie kolejny rozdział. Nie miałam wcześniej czasu by zabrać się za pisanie ale obiecuję jakoś doprowadzić do końca tą książkę.
Do zobaczenia~! ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro