Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1


~~~Jimin~~~


Podeszła do nas kelnerka, złożyłem zamówienie i przemyślałem na szybkiego cały plan działania. Moja ostatnia "zabaweczka"  leży pod ziemią. Potrzebóje nowej, a ten chłoptaś jest idealny. Na samą myśl o jęczącym czarnowłosym pode mną uśmiechnąłm się zadziornie i przygryzłem dolną wargę.

-Powiesz mi teraz dlaczego chciałeś okraść tę kobietę?-uniósł na mnie wzrok. Sziedział lekko skulony na krześle.

-Bo potrzebuje pieniędzy a jestem za młody by iść do pracy.

-Na co je potrzebujesz?

-Na jedzenie.

-Gdzie mieszkasz?

-Nie mam domu.-cudownie. Biorę go!

-Mieszkasz na ulicy?-zrobiłem zdziwioną minę choć w duszy mam pedoface.

-Tak.-spuścił głowę.

-Mam dla ciebie propozycję.-usiadł wyprostowany i zrobił poważną minę, chyba chciał wyglądać męsko. Udało by mu się, gdyby nie samotne łzy płynące po jego policzkach.-Chciałbym cię zatrudnić u siebie. Zapewnie ci dom, wyżywienie i wszystko czego będzie​ ci potrzeba.

-A co bym u ciebie robił?

-Sprzątał, gotował. Różne takie bzdety co się w domu robi. Czyli co zgadzasz się?-zmarszczył nos i brwi. Chyba intensywnie myśli nad odpowiedzią. Uśmiechnąłem się ciepło.

-Zgadzam się.

-Cudownie. To jak zjemy, pojedziemy do mojego domu.-podeszła do nas kelnerka i wręczyła zamówienie. Zapłaciłem i wziąłem za jedzenie. Zamówiłem tort cytrynowy i dużą latte. Kocham tort cytrynowy i wszystkie ciasta z cytrynami! Dla Kokiego wziąłem to samo.

Co jakiś czas spoglądałem na niego. Na policzkach ma lekkie wypieki. Uroczy z niego chłopak, tylko dlaczego skończył na ulicy? Phy...gówno mnie to obchodzi, jest tylko kolejną zabawką, ale z drugiej strony ma coś w sobie co mnie intryguje. Jego oczy są tak pełne bólu. Nagnę trochę swoją naturę i wypytam o okoliczności jego mieszkania na ulicy. Chciałbym zobaczyć w jego oczach strach do mojej osoby. Jak będzie leżał pode mną i błagał bym go puścił. Nie robił mu krzywdy, itd. Kurwa! Stanął mi na samą myśl o tym. Dobra biorę się w garść. Zjadam i jadę do domu.

Wyszliśmy z lokalu. Chwyciłem jego nadgarstek i pokierowałem w stronę samochodu. Zostawiłem go kilka dni temu tam bo byłem pijany po imprezie firmowej i wracałem pieszo. Yoongi mnie odprowadził. Szliśmy w ciszy, po 10 minutach będąc już przy moim czarnym BMW. Odjechałem z firmowego parkingu.

Otworzyłem drzwi i  przepuściłem chłopaka przodem. Od razu poleciałem do salonu, uprzednio pozbywając się marynarki i butów zostawiając wszystko w holu, i opadłem na kanapę.

-Zdejmij buty i chodź do mnie.-krzyknąłem do stojącego jak słup soli, chłopaka w korytarzu. Po chwili przyszedł i stanął obok mnie.

-Usiądź.-poklepałem miejsce obok siebie. Powoli usiadł, jednak daleko ode mnie, za daleko.-Ja nie gryze.-uśmiechnąłem się i przysunąłem na tyle blisko, że nasze kolana stykają się.-Ile masz lat?

-17.-cicho wymurczał i opuścił wzrok na palce, którymi się bawił.

-Mów mi hyung. Ja mam 25.

-Dobrze hyung.

-Chcesz się wykąpać?-przytaknął.-Łazienka jest na górze. Trzecie drzwi po prawej.-wstał i udał się w podanym kierunku. Ja poszedłem do kuchni. Nastwiłem ekspres na kawę i ruszyłem na piętro do mojej sypialni. Pogrzebałem w szafie i wynalzłem w miare dobre rzeczy dla mojego skarba. Zapukałem dwa razy w drzwi od toalety.

-Kooki przyniosłem ci ubrania.-otworzył mi tylko w ręczniku na biodrach. Mokre włosy klejące  się do jego czoła i krople z nich skapujące tak sexi wyglądają. Ten widok przyprawił mnie o przyjemne dreszcze. Myślałem, że mój kolega w spodniach się uspokoił, a tu niespodzianka, stoi.Zamarłem. Przeniosłem oczy na jedną z kropel, która spływała z jego obojczyka i płynęła w dół po nagim torsie i wsiąkneła w ręcznik. Odruchowo oblizałem wargę.

-Hyung?-wzdrygnąłem się,szybko złapałem kontakt wzrokowy z chłopakiem.

-Proszę, myślę, że będą pasować. Jak się ubierzesz, przyjdź na dół do kuchni.-podałem mu ciuchy i uśmiechnąłem czule. Obróciłem się i zszedłem.

Wróciłem do kuchni. Pewnie jest jeszcze głodny. Zrobię naleśniki. Wyłączyłem ekspres, odechciało mi się kawy. Wyjąłem potrzebne składniki i wziąłem za robienie ciasta.

-Hyung?-usłyszałem cichutki głosik za plecami. Powoli odwróciłem się. Kooki wygląda tak słodko i pociągająco w moich ciuchach. Za duża biała koszulka i trochę za duże dresy i ta urocza buźka. To nie ułatwia mojemu problemowi w bokserkach. Po umyciu jego skóra nie jest już szara a porcelanowa.

-Słucham?-oparłem się plecami o blat i skrzyżowałem ręce na piersi.

-Bo mi zimno.-spojrzałem na dół. Stoi boso na zimnych kafelkach. Wyszedłem z pomieszczenia. Pobiegłem na górę. Wróciłem do chłopaka. Podałem mu bluzę i puchate kapcie króliczki, dodając szeroki uśmiech.

-Myślę, że teraz będzie ci ciepło.

-Dziękuje hyung.-wróciłem do robienia naleśników.-Co robisz?

-Naleśniki. Z czym lubisz?

-Z czekoladą.-przystanął obok mnie i uśmiechnął od ucha do ucha. Obserwuje każdy mój ruch. Wziąłem na palec trochę mąki i zrobiłem mu kropkę na nosku. Zachichotał i starł biały proszek.

-Jak chcesz możesz iść pooglądać telewizję. Później dam ci twój grafik.

-Zostanę tutaj. Mógłbym ci pomóc hyung?

-Tak. Wyjmij z szafki nad zlewem czekoladę.-wyją pojemnik ze słodkością i postawił na blacie.-Talerze są w szafce obok kuchenki.-postawił dwa duże talerze. Wstawiłem patelnię na ogień i zacząłem smażyć. Kooki usiadł na stołku przy wyspie i obrócił plecami do moich pleców. Wlepiał wzrok w krajobraz za oknem. Za płotem  rozciąga się las.

Po dłuższej chwili usmarzyłem wszystkie naleśniki i usiadłem przed młodszym, który nadal był zachipnotyzowany widokiem za szkłem.

-Kooki? Obróć się.-powiedziałem łagodnie. Dam mu kilka dni spokoju i będę miły, chyba,że mnie wkurwi to go wyrucham jak rasową dziwkę. Obrócił się z ciepłym uśmiechem. -Smacznego.-podałem mu nóż i otworzyłem kubeczek z czekoladowym kremem.

-Smacznego hyung.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zjebane ale i tak jestem dumna.


Do zobaczyska Ciasteczka<3333333 ~(*+﹏+*)~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro