1
~~~Jimin~~~
Podeszła do nas kelnerka, złożyłem zamówienie i przemyślałem na szybkiego cały plan działania. Moja ostatnia "zabaweczka" leży pod ziemią. Potrzebóje nowej, a ten chłoptaś jest idealny. Na samą myśl o jęczącym czarnowłosym pode mną uśmiechnąłm się zadziornie i przygryzłem dolną wargę.
-Powiesz mi teraz dlaczego chciałeś okraść tę kobietę?-uniósł na mnie wzrok. Sziedział lekko skulony na krześle.
-Bo potrzebuje pieniędzy a jestem za młody by iść do pracy.
-Na co je potrzebujesz?
-Na jedzenie.
-Gdzie mieszkasz?
-Nie mam domu.-cudownie. Biorę go!
-Mieszkasz na ulicy?-zrobiłem zdziwioną minę choć w duszy mam pedoface.
-Tak.-spuścił głowę.
-Mam dla ciebie propozycję.-usiadł wyprostowany i zrobił poważną minę, chyba chciał wyglądać męsko. Udało by mu się, gdyby nie samotne łzy płynące po jego policzkach.-Chciałbym cię zatrudnić u siebie. Zapewnie ci dom, wyżywienie i wszystko czego będzie ci potrzeba.
-A co bym u ciebie robił?
-Sprzątał, gotował. Różne takie bzdety co się w domu robi. Czyli co zgadzasz się?-zmarszczył nos i brwi. Chyba intensywnie myśli nad odpowiedzią. Uśmiechnąłem się ciepło.
-Zgadzam się.
-Cudownie. To jak zjemy, pojedziemy do mojego domu.-podeszła do nas kelnerka i wręczyła zamówienie. Zapłaciłem i wziąłem za jedzenie. Zamówiłem tort cytrynowy i dużą latte. Kocham tort cytrynowy i wszystkie ciasta z cytrynami! Dla Kokiego wziąłem to samo.
Co jakiś czas spoglądałem na niego. Na policzkach ma lekkie wypieki. Uroczy z niego chłopak, tylko dlaczego skończył na ulicy? Phy...gówno mnie to obchodzi, jest tylko kolejną zabawką, ale z drugiej strony ma coś w sobie co mnie intryguje. Jego oczy są tak pełne bólu. Nagnę trochę swoją naturę i wypytam o okoliczności jego mieszkania na ulicy. Chciałbym zobaczyć w jego oczach strach do mojej osoby. Jak będzie leżał pode mną i błagał bym go puścił. Nie robił mu krzywdy, itd. Kurwa! Stanął mi na samą myśl o tym. Dobra biorę się w garść. Zjadam i jadę do domu.
Wyszliśmy z lokalu. Chwyciłem jego nadgarstek i pokierowałem w stronę samochodu. Zostawiłem go kilka dni temu tam bo byłem pijany po imprezie firmowej i wracałem pieszo. Yoongi mnie odprowadził. Szliśmy w ciszy, po 10 minutach będąc już przy moim czarnym BMW. Odjechałem z firmowego parkingu.
Otworzyłem drzwi i przepuściłem chłopaka przodem. Od razu poleciałem do salonu, uprzednio pozbywając się marynarki i butów zostawiając wszystko w holu, i opadłem na kanapę.
-Zdejmij buty i chodź do mnie.-krzyknąłem do stojącego jak słup soli, chłopaka w korytarzu. Po chwili przyszedł i stanął obok mnie.
-Usiądź.-poklepałem miejsce obok siebie. Powoli usiadł, jednak daleko ode mnie, za daleko.-Ja nie gryze.-uśmiechnąłem się i przysunąłem na tyle blisko, że nasze kolana stykają się.-Ile masz lat?
-17.-cicho wymurczał i opuścił wzrok na palce, którymi się bawił.
-Mów mi hyung. Ja mam 25.
-Dobrze hyung.
-Chcesz się wykąpać?-przytaknął.-Łazienka jest na górze. Trzecie drzwi po prawej.-wstał i udał się w podanym kierunku. Ja poszedłem do kuchni. Nastwiłem ekspres na kawę i ruszyłem na piętro do mojej sypialni. Pogrzebałem w szafie i wynalzłem w miare dobre rzeczy dla mojego skarba. Zapukałem dwa razy w drzwi od toalety.
-Kooki przyniosłem ci ubrania.-otworzył mi tylko w ręczniku na biodrach. Mokre włosy klejące się do jego czoła i krople z nich skapujące tak sexi wyglądają. Ten widok przyprawił mnie o przyjemne dreszcze. Myślałem, że mój kolega w spodniach się uspokoił, a tu niespodzianka, stoi.Zamarłem. Przeniosłem oczy na jedną z kropel, która spływała z jego obojczyka i płynęła w dół po nagim torsie i wsiąkneła w ręcznik. Odruchowo oblizałem wargę.
-Hyung?-wzdrygnąłem się,szybko złapałem kontakt wzrokowy z chłopakiem.
-Proszę, myślę, że będą pasować. Jak się ubierzesz, przyjdź na dół do kuchni.-podałem mu ciuchy i uśmiechnąłem czule. Obróciłem się i zszedłem.
Wróciłem do kuchni. Pewnie jest jeszcze głodny. Zrobię naleśniki. Wyłączyłem ekspres, odechciało mi się kawy. Wyjąłem potrzebne składniki i wziąłem za robienie ciasta.
-Hyung?-usłyszałem cichutki głosik za plecami. Powoli odwróciłem się. Kooki wygląda tak słodko i pociągająco w moich ciuchach. Za duża biała koszulka i trochę za duże dresy i ta urocza buźka. To nie ułatwia mojemu problemowi w bokserkach. Po umyciu jego skóra nie jest już szara a porcelanowa.
-Słucham?-oparłem się plecami o blat i skrzyżowałem ręce na piersi.
-Bo mi zimno.-spojrzałem na dół. Stoi boso na zimnych kafelkach. Wyszedłem z pomieszczenia. Pobiegłem na górę. Wróciłem do chłopaka. Podałem mu bluzę i puchate kapcie króliczki, dodając szeroki uśmiech.
-Myślę, że teraz będzie ci ciepło.
-Dziękuje hyung.-wróciłem do robienia naleśników.-Co robisz?
-Naleśniki. Z czym lubisz?
-Z czekoladą.-przystanął obok mnie i uśmiechnął od ucha do ucha. Obserwuje każdy mój ruch. Wziąłem na palec trochę mąki i zrobiłem mu kropkę na nosku. Zachichotał i starł biały proszek.
-Jak chcesz możesz iść pooglądać telewizję. Później dam ci twój grafik.
-Zostanę tutaj. Mógłbym ci pomóc hyung?
-Tak. Wyjmij z szafki nad zlewem czekoladę.-wyją pojemnik ze słodkością i postawił na blacie.-Talerze są w szafce obok kuchenki.-postawił dwa duże talerze. Wstawiłem patelnię na ogień i zacząłem smażyć. Kooki usiadł na stołku przy wyspie i obrócił plecami do moich pleców. Wlepiał wzrok w krajobraz za oknem. Za płotem rozciąga się las.
Po dłuższej chwili usmarzyłem wszystkie naleśniki i usiadłem przed młodszym, który nadal był zachipnotyzowany widokiem za szkłem.
-Kooki? Obróć się.-powiedziałem łagodnie. Dam mu kilka dni spokoju i będę miły, chyba,że mnie wkurwi to go wyrucham jak rasową dziwkę. Obrócił się z ciepłym uśmiechem. -Smacznego.-podałem mu nóż i otworzyłem kubeczek z czekoladowym kremem.
-Smacznego hyung.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zjebane ale i tak jestem dumna.
Do zobaczyska Ciasteczka<3333333 ~(*+﹏+*)~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro