Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~7~ Kot windykator

- Czemu zabrałeś kota do pracy? - zapytał podejrzliwie pan Tom.

- Bo to będzie powód, żeby ludzie szybciej oddawali długi. Poza tym ona zaczyna narzekać, gdy tylko na chwilę ją zostawię...

Tom westchnął zrezygnowany i pogłaskał po głowie Mirai.

Zapukali pod pierwszy adres, wyszła kobieta, która z reguły barykadowała drzwi, po czym spojrzała ze znudzeniem na obydwu mężczyzn.

- Przecież spłaciłam co do grosza. - rzuciła ponuro.

Jednak jej wzrok spoczął na kotce, która ze znanych sobie powodów zrobiła wielkie oczka.

- Ohhh... - wzruszyła się kobiecina, po czym spojrzała na wezwanie do spłaty i koniec końców wyjęła z portfela odpowiednią kwotę i oddała ją.

Parę minut później Tom spoglądał na kotkę ze zdziwieniem.

- Co ona? Magiczna? Przecież to nonsens.

- Nie dyskryminuj kociej magii. - uśmiechnął się Shizuo.

Kilka następnych klientów może nie oddawało tak chętnie, ale z uwagi na kota raczej na zaczynali awantur z Shizuo.

Tom westchnął zrezygnowany, chadzanie z kotem naprawdę miało swoje efekty.

~~~

Izaya zaśmiał się widząc szamoczącą się w więzach Risuku. Sam ją napuścił na mafię, zaciekawiony,  co z nią zrobią. Mijał czas, aż w końcu gangster wszedł do sali. Risuku jakby cudem z ramion spadły liny i naskoczyła na niego, powalając go na plecy. Następnie, wbrew założeniu Izayi wybiegła na dwór i dostała się łatwo do budynku, w którym Izaya sobie właśnie przesiadywał. Na powitanie strzeliła mu z liścia.

- Napuszczać na mnie mojego ex? To już wredne. - westchnęła cicho, przeczesując włosy. - Wracamy do domu czy masz jeszcze kogoś do ponudzenia?

Izaya uśmiechnął się szeroko, nie zaszczcacając jej choćby słowkiem.

W domu zjedli kolację, śmiejąc się z głupoty mafii i planując coś większego. Co konkretnie to tego nawet ja nie wiem.

Umowa była prosta - trzeba było subtelnie pozbyć się kolesia, który uważa, że pozbędzie Oriharę pracy.

Amerykański informator.

Izaya chciał się z nim pobawić, ale Risu miała inne plany.

Nie cierpiała tego gościa.

I miała o wiele lepszy plan od Izayi, przynajmniej tak sądziła.

~~~

- Musisz iść do lekarza. Nawet ci odpuszczę z tym termometrem, ale powinieneś iść, Shizuo.

Mirai była nieustępliwa. Blondyn w końcu ją złapał i ruszył do Shinry.

- Masz chyba gorączkę, Shizuo. I rozbił mi się zwykły termometr...

Co było dalej, nie trzeba mówić. Kotka pokładała się ze śmiechu na kolanach Celty.

- Karma cie dopadła, Shizuo.

Jakim cudem możesz mówić? - napisała Celty, dorzucając coś o klątwach.

Wywiązała się z tego niezła rozmowa, a Shizuo nie wiedział, jak blisko jest odkrycia rozwiązania zagadki.

~~~


Był wieczór. Risuku z Izayą tropiąc wspólnie informatora z Ameryki trafili do popularnego baru... ze striptizem.

Izaya wydawał się lekko zgorszony, w przeciwieństwie do Risuku.

Risuku miała w głowie wyobrażenia, jak zabija każdego z tych siedzących pod sceną i trzepiących rękami w spodniach.

Jednak śmiech czerwonookiego wyrwał ją z transu.

- Ja się spiję szkocką, a ty widokiem roznegliżowanych dziewczyn i nic nie będzie z łapania. Chcesz tego?

- Oczywiście, że nie.

~~~

Także ten, witam wszystkich. Jak da się zauważyć, rozdział był pisany w doskokach, niestety.

Przez liceum i role play, który prowadzę na innej stornie, trochę brakło mi ostatnio chęci do pisania.

Weny także.

Zapowiadam, że opowiadanie może się szybko skończyć, jeśli na nic dobrego nie wpadnę.

Miłego~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro