Toaleta
Siedzę w szkolnym kiblu, wagarując aby uciec od sprawdzianu na który nic nie umiem. Jest 8 rano i przysypiam. Mama na mnie nakrzyczała za jakąś pierdołę więc mam spieprzony dzień. Głupi powód ale ostatnio zauważyłam, że wystarczy byle co żebym siedziała odrętwiała z poczucia bezsensu. Idiotyzm :)
Naszła mnie właśnie refleksja, że jeszcze trochę a chyba zamieszkałam w tym kiblu, tyle czasu tu spędzam. Wszystkie przerwy żeby nie spędzać czasu z ludźmi których nawet nie znam, wagary, czas kiedy jem.
Obecnie czuje się chujowo. Do dzwonka zostało kilka minut. Będę musiała wrócić do klasy pełnej ludzi, w której nie mam żadnych znajomych ani przyjaciół. Na lekcjach będę się stresować ze nie jestem przygotowana chociaż miałam wczoraj tyle czasu. Kiedy wrócę do domu matka znowu na mnie nakrzyczy po zobaczeniu kolejnej nieobecności. Martwo mi ale jest wcześnie wiec to pewnie stan powszechny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro