Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44) 5.08.2019 Pościg za zdjęciem

Mike gonił mnie po całej pizzerii, a przynajmniej po tej części, gdzie nie było robotów. W pewnym momencie wbiegłam do damskiej toalety, gdzie na szczęście nie było już Freddiego.

– Myślisz, że przestanę cię gonić i nie wejdę, bo to damska? Tu się mylisz. Nie masz drogi ucieczki.

– Teraz ty się mylisz – powiedziałam i jednym ruchem wskoczyłam do wentylacji.

– Złapię cię prędzej czy później! – chłopak zrobił to samo, co ja, tylko że wybrał jednak wentyle w męskiej toalecie.

Czas leciał, a Mike dalej nie mógł mnie złapać. Labirynt wentylacji utrudniał mu to zadanie jeszcze bardziej. W miarę nie pogubił się tylko dlatego, bo cały czas chciało mi się śmiać. Sama się trochę pogubiłam błądząc po licznych tunelach, ale ostatecznie w tych ciemnościach trafiłam ręką o niestałe podłoże i wleciałam do dziury. Ta była ustawiona pod kątem w dół, więc zleciałam z niej jak ze zjeżdżalni. Z całkiem dużym impetem trafiłam na zamkniętą metalową kratę wentylacyjną. Bolało. Uderzyłam ramieniem i głową. Bluza trochę zamortyzowała „upadek" lecz nic nie mogło uchronić moją twarz. Trochę krwawiła, ale nie aż tak, żeby jechać na pogotowie. Z trudem udało mi się otworzyć kratę. Znalazłam się w pomieszczeniu z tylnym wejściem. Wyczołgując się z wentyli nie zamykałam kraty, lecz ją przymknęłam. Na wypadek, gdyby Mike przyjechał tą samą drogą. Nie myliłam się. Dwie minuty później chłopak również trafił na kratę. Dzięki temu, że była lekko uchylona, tylko o nią zahaczył i sunął po podłodze jak na lodzie aż do połowy pomieszczenia. Zatrzymał się tuż pod moimi nogami. Przeklął pod nosem, bo miał zakrwawioną twarz i rękę bardziej niż ja, pomimo że to ja miałam zamkniętą kratę, a nie on.

– Pomogłabym ci wstać, ale byś mnie złapał.

– I tak bym z niej nie skorzystał.

– Jak uważasz.

Już chciałam uciekać, ale chłopak wstał i złapał mnie za kaptur bluzy. Udało mi się wywinąć ściągając ją i pobiegłam dalej. Nie zwracałam już uwagi na wysokość. Zatrzasnęłam mu drzwi tuż przed nosem. Usłyszałam jak o nie uderza i znów przeklina. Tak samo zrobiłam z drugimi drzwiami. Tym razem chłopak pomyślał i nie walił bezmyślnie głową o metalową płytę zwaną drzwiami. Udało mu się mnie dogonić w Dining Area. Wyrwał mi telefon z rąk i zaczął pędzić do biura. Dopiero na miejscu, gdy miał przewagę kilkunastu sekund, postanowił włączyć swoją zdobycz.

– Wpisz hasło?! I do tego jakieś kuźwa chińskie znaczki!

– Nie chińskie idioto – powiedziałam zdyszana. – Mamy taki sam alfabet co wy.

– A co to są za...

(pl) „Ą", „ę", „ż", „ź" (eng) na przykład?

– Że co kuźwa?

(pl) Ą, ę, ż, ź. (eng) Nie mówiąc jeszcze o (pl) „ó", „ł", „ś", „ć", „ń".

– Powiedz to jeszcze raz, tylko że powoli.

(pl) Ą

– Om... – starał się naśladować to, co mówię

Ę

– Em...

Ż

– Y...

Ź

– I...

– No prawie. A teraz oddawaj mi to – wyrwałam mu mój telefon z rąk i zaczęłam biec.

– Ej! Wracaj tu!

– Ani mi się śni!

Dobiegliśmy do Dining Area. Nie miałam już tyle sił co wtedy, więc łatwo udało mu się mnie złapać. Próbowałam mu się wyrwać, trzymając telefon jak najdalej od niego. Mike jednak nie dawał za wygraną. Jedną ręką przyciągał mnie do siebie, a drugą wyciągnął próbując odebrać mi urządzenie. Ja się szarpałam, on próbował mnie nie puścić. Ja się śmiałam, on próbował zachować powagę. Pewnie szarpalibyśmy się dalej gdyby nie...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hello hello

Ten, kto czytał mojego artbooka miał mały spoiler odnośnie dzisiejszego rozdziału.

Jest jeszcze jeden, ale to na przyszłość.

Na dziś to raczej tyle.

Jest strasznie gorąco.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.

Do następnego moje gołąbeczki  ;*

~Betty

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro