23) 27 - 28.07.2019 Samuel miss 2K19 i niedziela z przyjaciółmi
Sytuacja pomiędzy mną a Olką powoli szła w niepamięć. Gdy tylko wróciłam do domu, zostałam poinformowana, że dzwoniła do nas Sisi. Przejdę od razu do sedna sprawy i powiem, że umówiliśmy się na niedzielę w kręgielni. Całą paczką. O jedenastej. A potem pójdziemy coś zjeść na mieście.
Tym razem to ja spytałam przyjaciółki, jak tam u niej w pracy. Nie dowiedziałam się za wiele, ale tyle mi wystarczyło. Jako, że Ola jest mimem i nie może nic tam mówić, jak na razie próbują zgadnąć jej imię.
Później dziewczyna zadzwoniła do Samuela, by wpadł. Pomimo iż chłopak mieszkał niedaleko, musiałyśmy na niego z lekka poczekać.
Wyjęłam z szafki jakieś planszówki. Za dużego wyboru nie mieliśmy, ale jak się okazało, towarzystwo było dziś nader wybredne. Usiedliśmy na podłodze ze wszystkim co mieliśmy i rodzeństwo zaczęło drogą eliminacji wybierać, w co niby będziemy grać, a w co nie:
Pchełki? Nie. Kto będzie to potem wszystko zbierał?
Warcaby? Nudne. Poza tym, dla dwóch osób.
Eurobusiness? Mało żeśmy ostatnio miały kłótni?
Zostań miss świata? Perfecto. Nie powiem, kto wygrywał praktycznie a każdym razem...
Przyszedł jednak czas, kiedy i to powoli stawało się nudne, albowiem nie mogłam wygrać, ale nie ważne. Po jakimś czasie schowaliśmy grę i uznaliśmy, że może tym razem obejrzymy jakiś film.
Długo szukaliśmy na filmwebie jakiś dobrych po recenzji. Stanęło jednak na jakimś starym romansidle. Za uparciem Olki. Nie mam nic do romansideł, ale... Wolę nowsze wydania. Jakoś ten stary styl nagrywania, te stroje i dźwięk jakoś mnie nie pociągały... A przynajmniej jak na razie. Samuelowi natomiast ku naszemu zaskoczeniu było tego dnia wszystko jedno. Puściłyśmy film z komórki na telewizor i oglądałyśmy wtulone w niego.
Gdy film się skończył, mój policzki były mokre od łez. Na szczęście się nie maluję, dzięki czemu się nie rozmazałam. Próbowałam jakoś ukryć fakt mojego wzruszenia, ale na próżno. Samuel jeszcze czulej mnie przytulił, a ja się lekko uśmiechnęłam. Miałam szczęście mając tak dobrego przyjaciela jak on.
Trzeba było jednak powoli zbierać się spać. Było już stosunkowo późno, po pacy w ogóle nie spaliśmy, a przynajmniej ja i Olka, a następnego dnia o jedenastej to trzeba było być na miejscu.
Tym razem Sam rozległ się na kanapie. Uznał, że woli już nie spać w pokoju Lucy. Przyznał, że trochę niekomfortowo się tam czuł. W sumie przyznałam mu trochę racji. Naruszyliśmy prywatną przestrzeń osoby zmarłej, żyjącej w ciele robota. Miałam lekkie wyrzuty sumienia.
Po kolei wzięliśmy szybki prysznic. A przynajmniej ja i Olka, bo Samuel był zbyt zmęczony, aby się myć lub nawet czekać na pościel. Po prostu zasnął w salonie. On umył się po prostu rano.
Następnego dnia spotkaliśmy się o omówionej godzinie i umówionym miejscu. Szczerze, mieliśmy lekki problem, by zebrać się rano, ale jakoś się wyrobiliśmy.
Pomimo krótkiej rozłąki brakowało nam siebie nawzajem. Bawiliśmy się świetnie przewracając kręgle ciężkimi kulami. A przynajmniej dla mnie, bo nie mam dużej siły w rękach.
Wygrali chłopaki, bo jakże by inaczej. Później poszliśmy na kebaby. Jako iż w naszej paczce nikt nie jest wegetarianinem ani weganem, nie było z tym problemu.
Późnym popołudniem zajechaliśmy autobusem do domu Samuela. Urządziliśmy karaoke oraz małą dyskotekę.
Ten dzień szybko minął, ale cieszę się, że mogłam go spędzić w ten sposób.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W niedziele była rocznica pisania tego czegoś. Dokładnie rok i 6 dni temu zaczęłam spisywać moją wyobraźnię na telefon, a później kartki (3.12.2016r.)
~Betty
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro