Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Anastasia z niemałym trudem odnalazła w systemie sprawę, o której wspominała Hailie Reed. Notatka służbowa powiedziała jej mniej więcej tyle, co mama Teddy'ego. Nieco więcej informacji było w protokole przesłuchania ofiary – Danielle Ferry. Do akt dołączono również dokumenty sporządzone przy pierwszym zgłoszeniu przez trzydziestodwuletnią Danielle faktu, że czuje się obserwowana.

W notesie Anastasia zapisała tak naprawdę tylko kilka dat i personalia kobiety. Zanim jednak wyszła z bazy danych, postanowiła przeczytać wszystko jeszcze raz. Za pierwszym podejściem szybko przejechała wzrokiem po tekście, więc mogła coś przeoczyć. Poza tym chciała zerknąć na jeszcze jedną rzecz, na którą wcześniej nie zwróciła uwagi. Przy okazji poszukać jakichś powiązań, podejść do wszystkiego jak do całości. Nie miała nic do stracenia, mogła gdybać do woli, a przynajmniej do momentu, w którym szef nie poprosi jej o konkrety. Dlatego też chwilowo nie powiedziała mu jeszcze, że wie o wypoczywającej tutaj jego rodzinie. Zostawiła sobie możliwość kontrataku.

Do próby gwałtu, a dokładniej rzecz biorąc napaści na Danielle przez „średniego wzrostu mężczyznę w kominiarce" i próby zaciągnięcia jej w ciemną, boczną uliczkę, gdy wracała do domu po dwudziestej drugiej, doszło czternastego grudnia zeszłego roku. Dokładnie dwa miesiące po znalezieniu ciała Paula Simmonsa w lesie, a jednocześnie przed aresztowaniem jego domniemanego mordercy. Danielle nie potrafiła powiedzieć o agresorze nic poza tym, że nie był zbyt rosły i silny, dzięki czemu zdołała się wyrwać. Nie zapamiętała żadnego charakterystycznego zapachu i twierdziła, że ani razu się do niej nie odezwał. Z jakiegoś powodu była jednak pewna, że to mężczyzna.

Anastasia odnalazła informację o tożsamości zajmującego się tym policjanta. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się, czy to przypadek, że zarówno to śledztwo, jak i sprawę zaginięcia, a następnie morderstwa Paula, prowadził Oscar Holden. Ten sam, który dzisiejszego ranka wykłócał się o coś z Frankiem Bergerem. Mimo uznania, że Holden najwidoczniej jest jednym z lepiej wyszkolonych policjantów w Odessie, skoro jest do wszystkiego przydzielany, zapisała odpowiednią informację w notesie.

W następnej kolejności postanowiła sprawdzić, czy w internecie są jakieś artykuły na temat którejś z tych spraw. Dziennikarze nieraz potrafili dokopać się do wielu trudno dostępnych informacji i zebrać je wszystkie w całość dla większego zainteresowania mas. Skoro te wydarzenia dzieliły tylko dwa miesiące, istniała duża szansa, że ktoś tak, jak Anastasia, próbował znaleźć między nimi wspólne czynniki.

Nie zdążyła jednak nawet kliknąć w pierwszy artykuł o nagłówku przerastającym nawet jej oczekiwania, gdy otrzeźwiło ją stanowcze pukanie do drzwi. Momentalnie zamknęła laptopa i podniosła się z kanapy. Przed przywitaniem swojego gościa szybko rozejrzała się po salonie, czy nie zostawiła czegoś demaskującego na wierzchu. Nic nie było.

Otworzyła drzwi, już któryś raz żałując, że nie ma w nich wizjera. Shannon uśmiechała się nieznacznie, chowając dłonie w kieszeniach i lekko podrygując. Jej brązowe oczy na moment uciekły za plecy Anastasii, jeszcze zanim się odezwała.

– Przyszłam zapytać, czy będziesz na obiedzie. Powiedziałam mamie, że tak, a ciebie nie ma.

– Mówiłam, że przyjdę? – Zgodnie z oczekiwaniami Anastasii, Shannon zaprzeczyła ruchem głowy. Agentka szybko rozważyła to w myślach. Zdawało jej się, że powinna pójść, tym bardziej że przyjechała nowa rodzina, która mogła poruszyć przydatne tematy. Z drugiej strony wiedziała, że raczej nie byłaby w stanie wcisnąć w siebie nawet pierwszego dania, o reszcie nie wspominając. Dodatkowo była w środku badania nowych tropów, które oczywiście mogły okazać się nieprzydatne, ale jednak były nowe i rozbudzały ciekawość. – Byłam na zakupach w Odessie i tam zjadłam.

– Kurde, to się wkopałam – mruknęła, wyraźnie tracąc względnie dobry humor. Poważny wyraz twarzy w połączeniu z ziemistą cerą błyskawicznie dodał jej lat.

– Powiedz, że zmieniłam zdanie. Przecież mogłam to zrobić.

– Na pewno? – Shannon rozluźniła się, gdy Anastasia przytaknęła. To mogło uratować ją przed złością matki, a przynajmniej skierować irytację na kogoś innego. – Dzięki.

– Nie ma sprawy.

Zamknęła drzwi, gdy Shannon zeszła z ganku, ale nie od razu od nich odeszła. Jeszcze chwilę wahała się, czy nie lepiej byłoby pójść na ten obiad, a do analizowania wrócić później. Przypomniała sobie jednak, że Hailie nawet prosiła ją, by nie wspominała Phoebe, że wie o zdarzeniach z Odessy – istniało więc małe prawdopodobieństwo, że Hailie czy jej mąż poruszą jakiś istotny temat.

Wróciła na kanapę i otworzyła laptopa. Nagłówek pierwszego z artykułów już wcześniej przyciągnął jej uwagę, więc od razu go otworzyła. Poruszał jeszcze jedną kwestię, o której Anastasia dotychczas nie miała pojęcia. Może powinna była już wcześniej zajrzeć do internetu. Pewnie zrobiłaby to jeszcze przed przyjazdem tutaj, gdyby fakt, że o całej podróży dowiedziała się na ostatnią chwilę.

Artykuł ukazał się dwa tygodnie po zgłoszonym przez Danielle zdarzeniu, czyli przed aresztowaniem domniemanego mordercy Paula Simmonsa. Autor nie tylko wskazywał na bliskość miejsc tych zbrodni, ale również na dość niewielką rozpiętość w czasie. To jednak nie interesowało Anastasii, nie było niczym nowym, przed chwilą sama do tego doszła. Tego samego nie można było jednak powiedzieć o załączonym do artykułu zdjęciu, które przedstawiało plakat informujący o zaginięciu młodej dziewczyny.

Sophie Timms po raz ostatni była widziana dwudziestego drugiego grudnia dwa tysiące dwudziestego roku, niecały rok przed napaścią na Danielle. Nie jednak fakt, że to też wydarzyło się w grudniu, okazał się najciekawszy, a miejsce. Sophie cztery dni przed zniknięciem przyjechała z rodzicami i młodszym bratem do zimowiska Bergerów. O siedemnastej wybrała się na spacer i już nie wróciła, a jej telefon ostatnio logował się w okolicach zimowiska, co zarejestrowano dwie godziny po wyjściu dziewczyny z domku. Jej komórka prawdopodobnie wtedy się rozładowała, a później już nikt jej nie włączył.

Sophie dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Kilku gości twierdziło, że widziało ją, jak szła w stronę zamarzniętego jeziora, ale około siedemnastej. Bergerowie też nic nie wiedzieli, byli pochłonięci przygotowaniami do Wigilii. Gospodarze, goście i policja przeszukiwali okolice, jednak nie znaleźli żadnego śladu po dziewiętnastolatce. Ogłoszenia o zaginięciu rozwieszono w pobliskich miejscowościach, ale nikt nie zareagował.

Na plakacie umieszczono dane kontaktowe do rodziców, informacje o ubiorze i inne podstawowe dane. Dołączone zdjęcie dobrze pokazywało twarz Sophie, gorzej sylwetkę. Ciemniejsza karnacja i charakterystyczna faktura włosów wskazywały na to, że przynajmniej jedno z jej rodziców było czarnoskóre. Siłą rzeczy na myśl przychodziła zbrodnia na tle rasistowskim, ale przecież nie było dowodów na to, że do jakiejkolwiek zbrodni w ogóle doszło. Żadnych zgubionych przez Sophie, a potem znalezionych przez kogoś innego, części garderoby, żadnych świadków, żadnych zapisów z kamer, gdyż na terenie zimowiska nie było monitoringu.

Sophie opierała brodę na prawej dłoni, a na jej nadgarstku znajdowała się rzemykowa bransoletka z drobną zawieszką, której nie było dokładnie widać. Pełne usta rozciągała w delikatnym uśmiechu, który w połączeniu z dużymi oczami skierowanymi prosto w obiektyw wywoływał pozytywne odczucia w odbiorcy. Może niekoniecznie przypominała hollywoodzką gwiazdę, ale była ładna i dziewczęca. Sprawiała wrażenie łagodnej i ugodowej.

Z jakiegoś powodu informacja, że to Oscar Holden prowadził śledztwo w sprawie zaginięcia Sophie, zupełnie nie zaskoczyła Anastasii. Zaczynała nawet podejrzewać, że odpowiadał za niemal każde toczące się w Odessie czy Lake Lafayette śledztwo. Tym bardziej ciekawił ją powód konfliktu Holdena z Frankiem Bergerem. Rano udało jej się jedynie podsłuchać, że kłócą się o swoje żony, co jednak do niczego jej nie przybliżało. Mogła wymyślić do tego co najmniej dziesięć hipotez, a nie miała czasu na rozgrzebywanie każdej z nich.

Anastasia skrótowo zapisała nowe informacje w notesie, a poza tym również w pliku tekstowym na komputerze. Z racji tego, że i tak miała problemy ze snem, zdecydowała się dopiero późnym wieczorem usiąść do pisania raportu, który jutro powinna przesłać przełożonemu.

Próbowała znaleźć między tymi sprawami podobieństwa inne niż postać zajmującego się nimi policjanta, zbliżoną lokalizację i datę, która w dwóch przypadkach przypadała na grudzień, a w innych dwóch czternastego dnia miesiąca. Tak jak miejsce mogło mieć znaczenie, tak data zdawała się go nie mieć. Gdyby wszystko wydarzyło się w drugiej połowie grudnia, możliwe byłoby, że stoi za tym ktoś przyjezdny, ktoś, kto odwiedza chociażby zimowisko Bergerów. Jednak Paul zginął w październiku. O ile Paula i Sophie łączył podobny wiek, o tyle Danielle znajdowała się zupełnie na innym etapie życia niż ta dwójka – w czasie napadu miała trzydzieści cztery lata i nauczała matematyki w szkole w Odessie.

Na razie nic nie wskazywało na to, że za wszystkie sprawy odpowiedzialna była ta sama osoba. Jednak nawet nie to stanowiło największy problem – nie było wiadomo, czy w przypadku Sophie faktycznie popełniono jakieś przestępstwo. Co prawda Anastasii przemknęło przez myśl, że może Oscar Holden ma z tym coś wspólnego. To nie byłby pierwszy przypadek w jej karierze, gdy osoba, która powinna stać na straży prawa, wyraźnie i brutalnie je łamie. Jednocześnie to, że był słabym śledczym i rozwiązał tylko jedną z tych trzech znanych jej spraw, nie równało się z jego winą. Ilość niewiadomych powiększała się z godziny na godzinę, a Anastasia coraz dobitniej to odczuwała. Może te dwa miesiące, które spędziła w archiwum, zamiast przy rozwiązywaniu spraw, przytępiły jej zmysły i intuicję. Sama myśl o tym przyprawiała ją o ból głowy.

Od wymyślania kolejnych teorii spiskowych opierających się między innymi na dodawaniu cyfr składających się na daty i sprawdzaniu, czy w te dni obchodzone są jakieś święta, oderwało ją wibrowanie telefonu. Początkowo je zignorowała, ale przypomniała sobie, że przecież wyciszyła numer prywatny. Musiało chodzić o jakąś sprawę służbową, ewentualnie o coś ważnego od Libby czy Maggie. Podniosła się więc znad notesu i sięgnęła po leżące na drugim końcu kanapy urządzenie.

SMS nie został wysłany przez żadną osobę zapisaną w kontaktach. Początek numeru również różnił się od nadawcy porannej wiadomości. Chwilę wahała się przed odczytaniem tego, jak się okazało niebezpodstawnie. Nie zawierał żadnego tekstu, ale za to jedno zdjęcie. Anastasia, dopiero gdy otworzyła miniaturkę, zdała sobie sprawę z tego, co ma przed oczami. Zobaczyła samą siebie w restauracji w Odessie. Ktoś zrobił zdjęcie z zewnątrz i wykorzystał to, że akurat usiadła przy oknie.

– Cudownie, tylko tego mi brakowało – mruknęła, przecierając palcami powieki.

W pierwszym odruchu chciała przesłać to Libby z podpisem, że wcale nie ma paranoi i Pollard naprawdę za nią chodzi. Z drugiej strony to przecież nie musiał być Pollard. Powinna dać do sprawdzenia numer nadawcy zarówno tej wiadomości, jak i tej porannej, ale chwilowo z tego zrezygnowała. I tak nikt jej nie wierzył. Postanowiła zająć się tym rano, a na tę prowokację nawet nie odpowiadać. Może ignorowanie skłoni jej prześladowcę do ujawnienia czegoś więcej. 

Sprawdziła, czy drzwi wejściowe są zamknięte, a później to samo zrobiła z oknami. Na zewnątrz już od jakiegoś czasu było zupełnie ciemno, nie licząc kolorowych światełek otaczających dom Bergerów oraz palącej się nad drzwiami każdego z budynków do wynajęcia żarówki. Zegarek już dawno temu wskazał dziewiętnastą, a Anastasia nie miała pojęcia, kiedy ten czas minął. Zdawało jej się, że Shannon odwiedziła ją dość niedawno, a tymczasem minęły trzy godziny.

Wielkimi krokami zbliżała się druga rocznica zaginięcia Sophie. Uświadamiając to sobie, Anastasia zauważyła jeszcze jedną rzecz – dwa lata temu Sophie zniknęła, w zeszłym roku zginął Paul, a Danielle Ferry została napadnięta, w tym roku prawdopodobnie nic podobnego nie miało miejsca. Anastasia spędziła kolejne dwie godziny na upewnianiu się w tej teorii i faktycznie nie znalazła nic podobnego. Fakt, zdarzały się jakieś bójki, ale sprawcy byli znani. Na kradzieże z kolei nie zwracała uwagi.

Tak naprawdę miała dostępne jeszcze jedno źródło informacji poza internetem i bazą danych. Znalazła numer telefonu do Danielle Ferry, który z uwagi na pełniące przez nią obowiązki w szkole, znajdował się na stronie internetowej placówki. Anastasia mogła wziąć go też z akt sprawy, ale to byłoby znacznie ciężej wytłumaczyć. Co prawda zegarek wskazywał już niemal dwudziestą drugą i niekoniecznie była to dobra godzina na dzwonienie do zupełnie obcej osoby, ale nie chciała czekać do jutra. Naprawdę niepokoiło ją, że w tym roku nic się nie stało.

Zdecydowała się zadzwonić ze swojego prywatnego numeru. Nie zamierzała podawać swojego prawdziwego zawodu – Danielle z pewnością zdziwiłaby się, że je sprawą interesuję się FBI. Jeszcze zadzwoniłaby z pytaniami, czy znaleziono coś nowego, do Oscara Holdena i problem gotowy. Dużo bezpieczniej było podszyć się pod dziennikarkę, a najlepiej podać fałszywe nazwisko, żeby Danielle nie natrafiła na nic w internecie.

– Słucham?

– Dobry wieczór, czy rozmawiam z panią Danielle Ferry?

– Tak. Kto mówi?

– Nazywam się Kate Thomson, jestem dziennikarką – powiedziała pewnie, po czym przełożyła telefon do lewej dłoni, żeby w prawą móc chwycić długopis. Wolała zapisać w notesie ewentualne wyznania rozmówczyni. – Chciałabym zadać pani kilka pytań. Przepraszam, że dzwonię o tak późnej godzinie, ale...

– Z jakiej jest pani gazety?

Anastasii zdawało się, że w piskliwym głosie Danielle może dosłyszeć irytację. Równie dobrze sama mogła być przewrażliwiona. Wyjątkowo miała nadzieję, że tym razem chodzi o to drugie.

– Jestem wolnym strzelcem. Bardzo zależy mi na znalezieniu mężczyzny, który próbował panią skrzywdzić. Chcę pomóc – dodała, gdy cisza zaczęła nieznośnie się przedłużać.

– Dlaczego teraz?

– Bo skoro policja dotąd niczego nie znalazła, to później też sama niczego nie znajdzie. Pani udało się uciec, ale...

– Tak, wiem, do czego pani zmierza. – Westchnęła ciężko. Niemal dało się usłyszeć, jak się zastanawia. Przywołanie tych wspomnień pewnie było znacznie trudniejsze, niż mogło się to wydawać. – Gdyby nie zależało mi na złapaniu sprawcy, nie zgłaszałabym tego na policję.

– Oczywiście. Bardzo dobrze pani postąpiła.

Danielle ostatecznie zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań, przy czym zaznaczyła, że być może nie na wszystkie. Anastasia bardziej poprosiła ją o opisanie tego, co się wydarzyło, niż zapytała o konkrety. Wolała sprawdzić, czy coś nie zostało pominięte w notatkach służbowych policjantów. Przez długi czas wszystkie informacje się zgadzały, ale znalazł się szczegół, którego nie było w żadnym raporcie. Danielle sama przyznała, że zauważyła ten fakt dopiero po jakimś czasie od zdarzenia, więc zgłosiła go znacznie później niż całą sprawę. Agresor, gdy się z nią szarpał, w pewnym momencie wyjął nożyczki, o czym akurat wspominała. Przez prawie dwa tygodnie nie zauważyła jednak, że odciął jej ponad pięć centymetrów dość grubego pasma włosów. Możliwie, że właśnie z uwagi na skupienie się przez niego na tej czynności, zdołała uciec.

Niedługo później skończyły rozmowę. Po informacji o włosach Anastasia i tak była myślami zupełnie gdzieś indziej. Właśnie pojawił się punkt wspólny między sprawą Danielle Ferry a Paula Simmonsa, a przynajmniej tak jej się zdawało. Gdy poprzedniego wieczoru po raz kolejny przeglądała całą dokumentację dotyczącą morderstwa Paula, natknęła się na wcześniej umykający jej szczegół, który zresztą nie został odnotowany w raporcie z sekcji zwłok, a tylko uchwycony na jednym ze zdjęć. Mimo że siedemnastolatek nie miał na ciele żadnych śladów, które wskazywałyby na walkę, brakowało mu jednego z przednich zębów. Gdyby został wybity, powstałyby dodatkowe obrażenia.

Anastasia zamknęła wszystkie karty przeglądarki internetowej na laptopie, schowała notes i postanowiła coś zjeść, zanim zrobi się naprawdę późno. Ledwo zdążyła dojść do aneksu kuchennego, a już wróciła na miejsce. Stukała palcami w blat stolika, jakby to miało pomóc jej wygrać bitwę z myślami. Na siłę szukała wątpliwości, zaczęła przeszukiwać notatki tylko po to, żeby zaprzeczyć teorii o wspólnym sprawcy. Nie chciała, żeby ktoś znowu wytknął jej niedociągnięcia, uczepianie się jednej teorii jak w przypadku Chirurga czy, jej zdaniem, Pollarda. Nie miała żadnych dowodów zupełnie jak wtedy, same poszlaki. Od czasu tamtej porażki, a właściwie od momentu, w którym wszystko zaczęło się komplikować, bardzo ciężko było jej uznać jakąś teorię za prawdopodobną. Zawsze było jakieś „ale", nawet w tych prawdziwych. Zdawało jej się, że dwumiesięczna przerwa uśpiła jej intuicję, teraz jednak czuła się dokładnie tak, jak za każdym razem, gdy zamiast komplikacji, zaczynały pojawiać się rozwiązania. Jakby jej umysł wskoczył na kolejny poziom, analizował wszystko szybciej i widział wszystko jaśniej. W tym stanie łatwo było o przeoczenie faktu podważającego całą teorię.

Domniemany zabójca Paula Simmonsa nigdy nie przyznał się do winy, ale miał motyw, czego nie można było powiedzieć już o alibi. Nie znaleziono narzędzia zbrodni, jednak jeden z noży w kuchni Richarda Palmera teoretycznie pasował do śmiertelnej rany. Nie było żadnego twardego dowodu. Danielle Ferry zaatakowano, zanim Palmer został aresztowany. Anastasia jednak widziała kartotekę Palmera i nijak pasował on do przedstawionego przez nauczycielkę opisu – był wysoki i postawny, jemu raczej nie zdołałaby uciec.

To jednak nie to nie dawało agentce Ashbee spokoju. Wyrwanie ząb i obcięcie włosów nie było zachowaniem typowym. Sam fakt, że agresor skupił się właśnie na zabraniu kosmyka włosów Danielle, pokazywał, że było to dla niego wyjątkowo ważne. Poza tym, gdyby ktoś znalazł u niego po czasie akurat takie przedmioty, niezwykle łatwe stałoby się udowodnienie winy. Dwa razy podjął ogromne ryzyko. Co prawda, wybór przedmiotu pasował bardziej do zbierania przez sprawcę trofeów, które były zazwyczaj bardziej osobiste dla ofiary niż pamiątki. Jednak trofeum to symbol wygranej, a w przypadku Danielle Ferry żadnej wygranej nie było. Pamiątka z kolei powinna przypominać o przyjemnych dla sprawcy chwilach. Może być to moment popełniania zbrodni, a może być inna w jego mniemaniu przyjemna chwila związana z ofiarą.

Jeśli w tym przypadku naprawdę zabrał pamiątki, prawdopodobnie miał jakieś wspomnienia związane z ofiarami.

W raporcie z sekcji zwłok nie było informacji o zębie, w aktach sprawy Anastasia nie znalazła żadnego dokumentu z datą zbliżoną do tej, w której Danielle zorientowała się, że obcięto jej włosy. Mogło to być przeoczenie, ale mógł być to też sabotaż. Sabotaż na przykład ze strony zajmującego się tymi sprawami policjanta. Tylko dlaczego w takim razie Oscar Holden mówił Anastasii, żeby się stąd zabierała? Nawet dał jej swój numer telefonu na wypadek, gdyby coś się działo. Nie było jednak żadnych świadków ich rozmowy, więc Holden nie zrobił tego na pokaz. Mógł próbować w ten sposób odwrócić od siebie podejrzenia, ale przecież nie wiedział, kim tak naprawdę Anastasia jest. Chyba że się domyślił.

Ostatecznie Anastasia postanowiła trzymać Holdena na dystans, gdyby go znowu zobaczyła, ale jednocześnie pamiętać, że jest tylko podejrzany, a nie winny. Nie mogła przecież drugi raz z rzędu trafić na sprawę, w której winny jest człowiek teoretycznie stojący na straży prawa. Z drugiej jednak strony – dlaczego nie? W tej grze nie ma reguł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro