Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

80) 19.08.2019 Jeden już, a drugi jeszcze

Zamarłyśmy.

JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE ONA NAGLE WYCHODZI Z MOJEGO DOMU?

Ja wiem, że ona ma klucze.

Ja wiem, że ona ze mną mieszka.

ALE MIAŁA NIE WRACAĆ.

A przynajmniej nie tak szybko. Ona mogła wszystko zepsuć. Cały plan na marne.

Jednak cierpliwie czekałyśmy, aż dziewczyna spokojnie odejdzie. Gdy byłyśmy już pewne odległości, powoli i po cichu podjechałyśmy pod dom, już na wyłączonym silniku. Odpychałyśmy się nogami od ziemi.

Weszłyśmy do środka. Na lodówce znajdował się krótki liścik od Olki. Napisała w nim, że nie chciała nas już budzić i przyszła tylko po jedną rzecz.

Była nadzieja.

Zjadłyśmy coś i poszłyśmy do mnie. Musiałam znaleźć tą dyskietkę. A była zapewne gdzieś w sidłach resztek plecaka. I miałam rację. Tylko że najpierw trzeba było go znaleźć. A gdy mi się poszczęściło, trzeba było go dobrze przeszukać.

Udało się, zguba się znalazła.

W tym samym momencie dostałam SMS-a.

Podeszłam do telefonu znajdującego się na biurku i go odczytałam. Następnie sprawdziłam stan baterii i zadzwoniłam do tej samej osoby.

– Jak to jest, że ty już jesteś wolny, a Sam nie?... – spytałam. – Mhmm... Ok... No tak jakoś się złożyło. Słuchaj, będziesz zaraz we Freddy's?... Mam coś do załatwienia... Tak, to musi być dzisiaj... To moja ostatnia zmiana... No tak wyszło. Wiesz może, gdzie jest ten czytnik?... No jak to jaki. No ten... A pendrive?... Laptop to mogę wziąć z domu... Spotykamy się przed budynkiem?... Dobra, cześć – rozłączyłam się.

– Scottuś? – spytała Sisi.

– A weź...

Laptop spakowałyśmy do torby Sisi, a ja byłam zmuszona wziąć resztki plecaka, bo przecież wszystko co miałam w worku, w moim pokoju się znalazło, ale sam worek już nie. Nie chciałam grzebać w pokoju Olki.

Zanim wyszłam, przebrałam się jeszcze, bo ta sukienka aż za bardzo pasowała do plecaka, jeżeli chodzi o krój.

Zasiadłam za kierownicą.

– Ty mi nie żartuj, że będziesz prowadzić.

– A czy ja coś mówię? – przekręciłam kluczyki w stacyjce.

Sisi usiadła za mną.

– Przecież ty ledwie ruszasz tą ręką!

– Ale to nie znaczy, że jest niesprawna. Co więcej, to ona jest dominująca, a tylko ja z naszej dwójki znam drogę.

– Tylko nas nie zabij... – błagała.

– Spokojna głowa. Tylko trzymaj się mocno.

Ruszyłyśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro