27) 29.07.2019 Spiżarka
Zdążyło się już zrobić jasno, a ja dalej, ale już jako człowiek, siedziałam pod tym kominem. Nie wiedziałam, ile już tu byłam. Niebo od dłuższego czasu było niebieskie, a słońce już w miarę wysoko. Zapowiadał się piękny dzień.
Nagle poczułam drgania dochodzące z mojego plecaka. Wzięłam go na kolana i otworzyłam w poszukiwaniu telefonu. Nie mogłam go znaleźć. Skończył. Znów zaczął. A ja dalej nic. Jak szukałam, tak szukałam. Dopiero za trzecim podejściem osoby dzwoniącej udało mi się odebrać.
Był to Samuel. Wypytywał się o mnie. Martwił się, gdzie się znajduję. Miło z jego strony, ale tego dnia wolałam zostać sama.
Z małej litery, dla świadomości osób, lubiących bawić się w grę słów.
Po przemyśleniu tego wszystkiego co się tej nocy wydarzyło, nie byłam w najlepszym humorze. On to wyczuł. Chciał wiedzieć o co chodzi. Ale ja nie chciałam. W ogóle. Poza tym, to nie była sprawa na telefon.
Powiedział, że czeka na parkingu. Nie wiem dlaczego, ale to mnie zdenerwowało.
Pokłóciliśmy się. I to dosyć mocno. Zaczął mnie szantażować. Nic sobie z tego nie robiłam. Ale w końcu się poddałam. Zlazłam na dół.
Uśmiechnął się nonszalancko na mój widok, bo wiedział, że jestem leniwą kluchą, która nie lubi chodzić na piechotę.
Pomimo że do mnie coś mówił, nie odezwałam się do niego ani słowem.
Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, ale nie zamykałam ich na klucz, by ten mógł wejść. Wspięłam się po schodach i zamknęłam się w pokoju.
Usłyszałam kłótnię dochodzącą z dołu. Nie wytrzymałam. Wyszłam. Przerwałam im. Olka chciała wiedzieć, o co mi chodzi, ale ja nie chciałam nic powiedzieć, dopóki ten oto pan dalej tam stał. Dziewczyna popchnęła go i zamknęła w spiżarce. Był oburzony, nie powiem.
Z niechęcią zaczęłam opowiadać historię opierając się o balustradę. Przeszkadzał mi tylko gumowouchi Samuel, który przerywał dopytując się czegokolwiek za każdym razem, gdy tylko wypowiadałam imię któregoś z chłopaków.
Olce też zaczęło to przeszkadzać. Poszła po taśmę klejącą... Do mojego pokoju, bo czemu by nie. Potem poszła do spiżarki i zrobiła z nią pożytek.
Chciałam, aby oddała mi taśmę, więc mi ją rzuciła. A ja...
A ja oczywiście nie złapałam.
Rolka taśmy klejącej odbiła się od mych rąk, następnie od podłogi i poturlała się gdzieś pod kanapę w salonie.
Machnęłam ręką i powróciłam do opowiadania historii życia. Gdy skończyłam, wróciłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Wzięłam rzeczy i poszłam się umyć.
Nie zważałam na ich uwagi, bym dalej nie trzaskała.
Wracając, po raz kolejny, oni znów... No może nie tyle co się kłócili, a może rozmawiali bardziej emocjonalnie. Nie wsłuchiwałam się w to. Położyłam się za to do łóżka i zasnęłam błogim snem pod cieplutką kołderką w towarzystwie kochanego pluszaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro