Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

➳ ℛᴏᴢᴅᴢɪᴀł ꜱᴢᴏ́ꜱᴛʏ

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

﹙...﹚ Mʏśʟɪᴄɪᴇ﹐ żᴇ ᴊᴇꜱᴛᴇśᴄɪᴇ Bᴏɢᴀᴍɪ﹐
ᴀʟᴇ ᴡꜱᴢʏꜱᴄʏ ᴜᴍɪᴇʀᴀᴊą...

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
W pałacu Topkapy trwały przygotowania, a na śluby dwóch lubianych przez lud, oraz kochanych przez swą rodzinę, młodych sułtanek zjechali się niemal wszyscy członkowie Dynastii rządzącej Imperium Osmańskim od wieków, w tym również najmłodszy brat księcia koronnego, syn uwielbianej niegdyś przez wszystkich, jak i również przez samego sułtana, zmarłej Sułtanki Asude, która słynęła z dobrego serca, oraz czystej duszy. Ahmed, bo tak mu na imię, wychowany przez swoją ciotkę Nurbahar i babkę, obejmującą stanowisko Sułtanki Matki względem swego syna, Valide Nergisşah. Od pewnego czasu, młody mężczyzna zarządzał jedną prowincji, całe szczęście został tam wysłany, nim wyszedł na jaw, błogosławiony stan, jego ukochanej faworyty, Sanavber Hatun. Na początku ich związek był niczym zakazany owoc, którego Ahmed odważył się skosztować. Sama Sanavber, chociaż ze względu na swój trudny charakter nie zdobyła uznania wielkiej Valide Nergisşah, pozostawała ulubienicą i jedyną miłością swego księcia, oraz pierwszą jego kobietą. Trudno było, nie zauważyć, jak wielkie uczucie łączyło tamtą dwójkę, wszak Ahmed mógłby posiadać dowolną ilość nałożnic, jednakże od momentu zajścia przez dziewczynę w ciążę, nie zapraszał do siebie żadnej innej niewolnicy.

Sanavber triumfowała nad swymi konkurentkami, w końcu zdobyła serce jednego z najprzystojniejszych książąt. Młodziutka, niespełna szesnastoletnia Polka wiedziała jak rozdawać karty, by zdobyć przewidywaną nagrodę; miażdżyła wszystkich tych, którzy jej podpadli.
Nawet Valide obawiała się młódki, słynącej z idealnie przygotowywanych trucizn, przemyślanych intryg i nieskazitelnej urody, przypominającej białą gołębicę. Była sosenką Ahmeda, jego sercem i rozumem. Była wszystkim.

- Mój książę, czuję ruchy naszego dziecka. Czas porodu się zbliża, Ahmedzie. Czuję, że to będzie chłopiec. - powiedziała, aksamitnym głosem, trzymając się za ośmiomiesięczny brzuch i uśmiechając w stronę swego ukochanego.

Przybyli do Topkapy kilka tygodni wcześniej, wówczas zrobili to oczywiście za zgodą sułtana, który tak samo, jak jego matka chciał mieć swego syna blisko siebie.
Jednak ciężarna kobieta obawiała się ataków ze strony babki Ahmeda, która nie cofnie się przed niczym, aby tylko sprawić przykrość oddalistce swego wnuka.
Dla Sanavber ślub Sułtanki Mahienver oraz nieznanej jej jeszcze Sułtanki Hümeyry był idealną okazją do tego, aby ukazać siłę swego charakteru, albo swoją największą słabość.

Ahmet podszedł do niej i z uśmiechem pozwolił ująć swą dłoń, po czym położyć na jej brzuchu, aby poczuć ruchy wyczekiwanego dziecka.

- Moja Sosenko, nieważne czy będzie to syn, czy córka, będę je kochał równie wielką miłością. - oznajmił, całując kobietę w czoło na znak szacunku, którym ją darzył.

- Widzę, że cos jest nie tak, czyżby było coś, co Cię trapi? - zapytała, zmartwiona kładąc dłoń na jego ramieniu.

- Owszem. Moi bracia, Osman i Mehmed obydwoje toczą spór o to, który z nich zasiądzie na tronie, którego ja nie chcę. Nie chcę też stracić braci, Sanavber. - wyznał.

- Nie stracisz ich. Cokolwiek się stanie, będę przy tobie. Pamiętaj o tym.

Zmęczona podróżą Esmeray, była wniebowzięta, widząc wielki pałac od wieków, zamieszkiwany przez sułtanów. Widok ten zapierał dech w piersiach, sprawiało to, że jeszcze bardziej cieszyła się, że Mehmed pozwolił sobie towarzyszyć. Chociaż, niestety razem z nimi przyjechała również Baharaz. Esmeray bardzo polubiła małego księcia Çema, słodkie kilkuletnie dziecko sprawiło uśmiech na twarzy dziewczyny.

- Może kiedyś i ty doczekasz się syna. Może zdążysz go urodzić, nim stanie się to, co nieuniknione- oznajmiła Lale Hatun, którą Esmaray postanowiła zabrać ze sobą, aby nie czuć się samotnie.

Greczynka pokręciła głową, spoglądając na swoją powierniczkę ze smutkiem.

- Nie mogę mieć syna, jeśli zaszłabym w ciąże i urodziła męskiego i stanie się to, co nieuniknione, Hasibe mi go odbierze i zabije. - mówiła zgodnie z prawdą. - Stoję na bardzo kruchym lodzie. Jeśli nie wybiorę, lód się załamie i wpadnę w otchłań.

-Musisz uważać, Sułtanka Hasibe zapewne również się tu pojawi, razem ze swoim synem Osmanem, nie może być względem ciebie podejrzliwa. - ostrzegła Lale.

Znajdowały się teraz w gościnnej komnacie, po wcześniejszym skromnym powitaniu. Ksiaże Mehmed udał się na spotkanie ze swym ojcem oraz bratem Ahmedem, a kobiety miały spędzić czas w haremie na nocy henny, jednak sama Esmeray nie wiedziała, czy jest na siłach uczestniczenia w niej, jednakże mogliby to odebrać za niegrzeczne z jej strony, więc postanowiła przebrać się i skorzystać z okazji zobaczenia tradycji muzułmańskich na własne oczy.
Sułtanka Hümeyra w przeciwieństwie do swej siostry siedziała ze smutną miną, spoglądając na kobiety chłodzące wokół niej, za to Mahienver, również piękne kobieta, rodzona siostra Ahmeda, miała na ustach szeroki, szczery uśmiech szczęścia, gdy na środku dłoni położono henne.

Esmeray siedziała razem z innymi, ukradkiem obserwując siedzące nieopodal Sułtanki. Wiedząc, że prawie każda z nich spiskuje przeciwko sobie. Sułtanka Hasibe na całe szczęście nie dawała po sobie poznać, iż zna Esmeray. Jedynie uśmiechała się znacząco, kilka nieznacznych razy, spoglądając w stronę greczynki.

Esmeray zobaczyła kilka dziewczyn, które pamiętała, gdy była na statku, wszystkie w równie pięknych sukniach, jak jej, po lewej stronie zaś ujrzała ciężarną dziewczynę, o delikatnej urodzie. Wydała jej się bardzo znajoma.

- Elif — zapytała dziewczyny siedzącej obok. - Kim jest ta ciężarna dziewczyna?

- To Sanavber Hatun, przyszła matka dziecka Księcia Ahmeda, jego ulubienica. - odpowiedziała szeptem.

Esmeray domyśliła się, kim ona jest, wstała i szybkim krokiem podążyła w stronę śmiejącej się niewolnicy.

- Julia? - zawołała, zwracając na siebie uwagę.

Sanavber zdziwiła się, że na pierwszy rzut oka nieznajoma dziewczyna zna jej wcześniejsze imię. Przyjrzała się Esmaray dokładniej.

- O mój Boże, Nadia. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Siadaj. Opowiadaj, co się działo u ciebie w tym czasie?

- Och, wiele. Już nie nazywam się Nadia, ale Esmeray. Tak jak ty Sanavber — odparła greczynka. - Który to miesiąc?

- Ósmy. Czyli to ty zdobyłaś serce Księcia Mehmeda? 

Obydwie kobiety, których łączyła w prawdzie podobna historia, jeśli patrzeć na całą sytuację powierzchownie, pogrążyły się w szczerej rozmowie.

- Esmeray, Esmaray! - obudziły ją krzyki Lale Hatun, zaspana greczynka wystraszona zerwała się z łóżka, spoglądając z wyrzutem na służącą.

- O co chodzi?

- Sułtanka Hasibe, kazała przekazać ci list. - oznajmiła, podając ową rzecz.

Esmeray od razu zaczęła go czytać, uważnie, aby nie przeoczyć żadnej informacji.

Niewolnico z Rodos,
Mam wielką nadzieję, że nasza umowa rozwija się sprawnie, bez większych trudności małymi kroczkami zbliżamy się do celu.
Wymknij się z pałacu, Lale będzie wiedzieć co to za miejsce.

- Iskender Paşa będzie tam na ciebie czekać z kolejną dawką. Nikt nie może Cię zobaczyć. - wytłumaczyła Lale.

Miejscem spotkania była mała chatka, domek ogrodzony krzakami, wysoką trawą, a wokół wysypane były przeróżne kamienie.
Esmeray szła ulicą w swojej bordowej pelerynie oraz w chuście, którą miała na głowie.

- Po co takie zamieszanie Paşo?

- Sułtanka Hasibe chciała, abym osobiście przekazał ci fiolkę i wiadomość. - odparł Iskender, wyciągając szklany flakonik. - Trzymaj to przy sobie. Wyglądają jak krople na ból żołądka, więc obejdzie się bez podejrzliwości.

- Dobrze. - Mruknęła w odpowiedzi.

- Nikt cię nie widział? - Podjął po chwili, wyglądając przez okno.

- Nie. Byłam ostrożna.

Jednak Esmeray nie wiedziała, że nie tylko ona udała się na spacer po Konstantynopolu. Nie wiedziała też, że była śledzona. Do drzwi ktoś zapukał, Esmeray wystraszona, schowała flakonik, po czym postanawiając później kontynuować rozmowę, a po chwili speszona uciekła w stronę wskazanego tylnego wyjścia, ówcześnie gubiąc swoją chustę.

Pół godziny wcześniej.

Mehmed tej nocy nie spał w swej komnacie, o wiele bardziej wolał pobyć na zewnątrz w towarzystwie swojego młodszego brata Ahmeda. Spacerowali po korytarzach pałacu Topkapy, dopóki starszy z książąt nie dostrzegł w oddali ciemnobrązowych włosów Esmeray, podczas gdy ona poprawiała chustę na swojej głowie. Zdzwiony chciał podbiec w jej stronę, gdyż nie rozumiał dlaczego probowała wymknąć się z pałacu, o takiej porze.

- Stój, jeśli jest szpiegiem, musimy ją śledzić. - stwierdził szeptem Ahmed.

- Jeśli jest szpiegiem, sam nałoże jej sznur na szyje, Ahmed. - odparł zimnym tonem Mehmed i ruszył za idącą dziewczyną.

Wściekłość i złość pulsowała mu w żyłach, pragnął aby okazało się, że to nie ona, jednak wiedział jak żmudne są jego nadzieję. Co prawda nie mógł ujrzeć jej twarzy, lecz ta chusta, widział już Esmeray w niej, widział jak miała ją na sobie.
Uliczkami stolicy szedł krok w krok za dziewczyną, a Ahmed dotrzymywał towarzystwa swemu bratu.

Na chwilę zgubił ją, jednak po chwili zobaczył kawałek materiału sukni, zanim zamknęły się drzwi jednego z domków.

- Co robisz? Nie możesz tam wejść. A jeśli to nie dziewczyna której szukasz tylko ktoś inny? Jak to wytłumaczysz włascicielą? - zatrzymał go Ahmed.

Wtedy starszy z braci zapukał do drzwi, zirytowany wywarzył je i wszedł do środka.

- Iskender? - zapytał zdzwiony widokiem młodego Paşy.

- Książe. - skinął.

- Co tutaj robisz? - dopytywał Ahmed.

Mehmed jednak był zajęty czymś innym, na ziemii tuż przy tylnym wyjściu, ujrzał chustę, bordową i wyszywaną złotą nicią po bokach.

Wtedy już wiedział, że się nie pomylił. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro