Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~6~

Zaparkowałam przed budynkiem i wyszłam z samochodu zabierając zamówienie. Stanęłam przed wysokim, oszklonym wieżowcem. Ciekawe ile ma pięter? Weszłam do firmy H.Styles i zaniemówiłam. Duże, nowoczesne pomieszczenie z piękną fontanną. Szybko znalazłam recepcję. Na moje szczęście siedziała tam miła, starsza kobieta, która wszystko mi wytłumaczyła. Weszłam do winy i wcisnęłam numer dziesięć. Ostatnie piętro. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja postawiłam stopę na przestronnym korytarzu. Na końcu stało biurko. Niestety było puste. Podeszłam bliżej i pozwoliłam sobie spoglądnąć na ekran komputera. Był wyłączony. Po prawej stronie znajdowały się drzwi z tabliczką ,,Harry Styles". Podeszłam i zapukałam. Pewna, że powiadomiłam osobę w środku o moim przybyciu otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam złamało mi serce. Na biurku siedziała jakaś wytapetowana blondynka. W czarnej, koronkowej bieliźnie. Jej dłonie były zaplecione na szyi mężczyzny stojącego przed nią. Trzymał jedną dłoń na jej piersi, a drugą w dolnej części bielizny. Te loki, wysoka i umięśniona postawa. Harry...

Odłożyłam szybko zamówienie na ziemię i wybiegłam szybko ignorując krzyki z pomieszczenia. Wbiegłam do windy i oparłam się o jej tylną ścianę. To był Harry, a ta kobieta to pewnie ta cała Cynthia. Zrobiło mi się przykro i źle. Jakby nie patrząc, widziałam mojego niedoszłego męża i ojca moich dzieci w jednoznacznej sytuacji.  

Przetarłam mokre policzki i wybiegłam z windy. Widząc w recepcji dużo ludzi przestałam biec, a ruszyłam szybkim krokiem do drzwi. Jak najszybciej wsiadłam do samochodu i ruszyłam do kawiarni. 

Zapomniałam o zapłacie... 

*****

Zaparkowałam na parkingu za kawiarnią i weszłam do budynku. Rzuciłam klucze samochodu do schowka i poszłam szybko do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i osuszyłam ręcznikiem. Już nigdy nie pojawię się w firmie ,,H.Styles". Nigdy. Wyszłam po jakiś pięciu minutach z łazienki. Z portfela wyciągnęłam odpowiednią kwotę i włożyłam do kasy, aby wszystko się zgadzało. Nikt nie musi wiedzieć o incydencie w firmie. Poprawiłam fryzurę i stanęłam za kasą. Ludzi nie było już tak dużo jak wcześniej. Widząc, że nie ma żadnego nowego klienta zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przy kasie. 

– I jak było?– usłyszałam nagle głos Louis'a, przez co poparzyłam się herbatą w język. 

– Louis! – krzyknęłam zaskoczona. – Przez ciebie się poparzyłam - mruknęłam, a on podał mi łyżeczkę cukru. 

– Weź trochę na język. Na pewno pomoże - zrobiłam jak poradził i zdecydowanie pomogło. 

– Dzięki. - przemyłam łyżeczkę w małym zlewie i odłożyłam na jej miejsce. 

– Więc mów, jak było - powiedział zafascynowany i usiadł naprzeciwko mnie. No wiesz, weszłam do gabinetu i zastałam mojego niedoszłego męża z obecną partnerką, kiedy robił jej palcówkę. 

– No, normalnie. Przyszłam, popytałam gdzie, co i jak. No i poszłam. Zaniosłam, zabrałam pieniądze i wróciłam tutaj - mówiłam starając się brzmieć wiarygodnie. 

– Ale jak to? Nie było żadnego buzi buzi? - powiedział poruszając brwiami.

– Głupi jesteś– skomentowałam, gdy w myślach pojawiły mi się wspomnienia tych malinowym, delikatnych ust, idealnie pasujących do moich. 

– Dobra, dobra - zaśmiał się. - Nie pierwsza mi to mówisz. Nawet moja mama mówi to otwarcie w czasie rodzinnych spotkań. - rodzina Lou musi być duża. Wesoła, pełna. Zazdroszczę mu tego. Pełnej rodziny.  - Idę do sklepu. W kuchni potrzebują czegoś na już - pokręcił głową i ubrał się. -Poradzisz sobie?

– Jasne. Idź– uśmiechnęłam się i upiłam herbaty. Lou zabrał pieniądze i wyszedł z kawiarni, a ja mogłam się rozkoszować napojem i cichą muzyką dobiegającą z radia. Z transu wybudził mnie głos. Męski, ochrypły, a zarazem dźwięczny głos idealny do śpiewu. 

– Dzień dobry. Chciałem zapłacić za moje zamówienie. – Harry....


*********************************************************************************************************

Hej!

Jak część? Liczę na Wasze komentarze, bardzo motywują do pisania. 

Alien xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro