Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~41~

Około godziny piątej nad ranem obudził mnie głośny hałas z salonu, a tuż po nim cichy płacz. Poniosłam się i po przetarciu oczu wyszłam z pokoju. Szybko przeszłam do pokoiku dziecięcego i wzięłam w ramiona płaczącą Darcy. Lou chyba nic sobie nie robił z hałasu, gdyż nadal spał z lekkim uśmieszkiem na ustach. Po kilkunastu minutach kołysania i śpiewania kołysanek odłożyłam do łóżeczka dziewczynkę. W pomieszczeniu było dość duszno, więc uchyliłam okno wpuszczając świeże powietrze. Wzdychając wyszłam na korytarz, aby chwilę potem znaleźć się w salonie. Louis siedział na sofie popijając wodę z butelki.

– Kiedyś cię zabiję – zaczęłam stanowczo. Szatyn usłyszawszy mnie odwrócił się w moją stronę i beknął. Zakryłam twarz i w myślach policzyłam do dziesięciu.

– Sorry. Nie myślałem, że dam rady spaść z łóżka – odezwał się ochrypłym głosem, masując skronie. Ta chrypka. Ale nie przebije tej Harry'ego.

– Dobrze, że nikt nie mieszka niżej. Już przyszedłby na skargę za hałas – westchnęłam, przymykając okno. Już nie śmierdziało tak bardzo alkoholem.

– To tylko spadnięcie z łóżka – zaśmiał się, przykładając ponownie do ust butelkę.

– Niektórzy są bardzo wyczuleni. W tym pewne Maluchy na piętrze.

– Dobra, przepraszam już – westchnął, kładąc się na sofie. – Dzięki za tabletkę i wodę. Trochę pomaga.

– Chyba ostro zabalowałeś – westchnęłam siadając na pufie.

– Mam dziewczynę i byłem to opić z Zayn'em – powiedział wpatrując się w sufit.

– Z Zayn'em? Nie wiedziałam, że się przyjaźnicie.

– Od niedawna – westchnął, ponownie trąc skronie.

– Weź sobie prysznic i prześpij się jeszcze trochę. Za niedługo zacznie się twój dyżur. – z lekkim uśmiechem podniosłam się z siedzenia i klasnęłam w dłonie.

– Jaki dyżur? Co ty wygadujesz? – pytał podnosząc się.

– Wczoraj wyraźnie oznajmiłam, że jeśli obudzisz dzieci to będziesz się dzisiaj nimi zajmował.

– Żartujesz, prawda? – spytał stając obok drzwi do łazienki. Pokręciłam przecząco głową, na co Louis wypuścił gwałtownie powietrze z ust.

– Poszukam jakiś ubrań Landon'a. Idiota czasem coś zostawiał. – szatyn kiwnął głową i zniknął za drzwiami łazienki. 

Udałam się do holu, gdzie w odmętach komody udało mi się znaleźć jakieś dresy i koszulkę. Zabrałam wszystko i położyłam przed drzwiami łazienki. Zapukałam i powiadomiłam chłopaka o ubraniach, po czym wróciłam do siebie. Może uda mi się jeszcze zasnąć.

*****

– Boże, jak mnie głowa boli – jęknął szatyn, kołysząc Darcy.

– Boga tu nie wzywaj. On ci nie pomoże. W takim razie nie przychodź do mnie więcej po ostrej imprezie – zaśmiałam się, układając wyprasowane body na odpowiednią stertę.

– Yhm, yhm. Może byś już poszła spać, co? – zwrócił się do dziewczynki. 

Jej zachowanie jednak nie świadczyło o chęci snu w czasie najbliższej godziny. Darcy pisnęła i ułożyła rączki na policzkach szatyna. Zmęczony całym dniem Louis włożył dziewczynkę do kojca, gdzie siedział również jej brat, a sam rozsiadł się na sofie. Sięgnął po butelkę z wodą i wypił połowę.

– A więc, powiedz mi coś o tej dziewczynie – zaczęłam nieśmiało.

– Ma na imię Cynthia. Ma długie czarne włosy. Cudowne niebieskie oczy i słodkie okulary. Chociaż widziałem ją w nich chyba ze dwa razy. Jakoś tak. Ostatnio ciągle mówi, że zakłada soczewki, bo jej wygodnie. Ma długie nogi i duży biust. Jest cudowna – westchnął przymykając oczy. Oparł głowę o oparcie sofy i oddychał ciężko. – Jedyne co mi się w niej nie podoba to, że dziwnie się ubiera. W sensie, krótkie spódniczki, sukienki. Dużo odsłania i wszyscy faceci ślinią się na jej widok. Ale obiecała, że z tym skończy. Dla mnie – uśmiechnął się szeroko spoglądając na mnie. Czy to mogłaby być była narzeczona Harry'ego? Nie, przecież ona nie miała niebieskich oczu, chyba. Jeju Lily, nie popadaj w paranoję. W Londynie z pewnością mieszka wiele kobiet o takim imieniu.

– Cieszę się, że sobie kogoś znalazłeś. Louis ja cię jeszcze raz przepraszam. Nie powinnam ci tego robić. Czuję się z tym wszystkim tak źle – zaczęłam opierając się o deskę do prasowania.

– Lily, przecież już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Stara miłość nie rdzewieje i widać to było już na początku naszego związku. Odsunąłem się w cień dla ciebie.

– Nie miałam racji w tym, że nie akceptujesz moich wyborów i Harry'ego. Po prostu nie chciałeś mnie tam puścić po tym wszystkim. Nie dziwię ci się. Byłeś zazdrosny o mnie  – westchnęłam, pocierając skronie. – Nie wiem już co powiedzieć.

– Spokojnie Lily. – Louis wstał z sofy i zbliżył się. – Rozumiem wszystko. Opowiadałem cię przecież, że w liceum przydarzyła mi się podobna historia. Wiem jakie to uczucie i ci wybaczam, naprawdę. – szatyn objął mnie i pocałował w czoło.

– Przepraszam – wyszeptałam jeszcze raz i oparłam czoło o jego tors.

*****

– Halo? – odezwałam się tuż po odebraniu połączenia.

– Moja ty najwspanialsza, najpiękniejsza, najniższa i najcudowniejsza Lily na świecie. Liluś ty kochane. Mów co u Harry'ego. – Landon zakończył swoją wypowiedź stanowczym zdaniem. Prychnęłam na jego słowa i usiadłam na łóżku.

– Cześć Landon. Dziękuję, że dzwonisz. Tak, wszystko u mnie dobrze. Dzieci mają się świetnie. A co u ciebie? – spytałam poirytowana.

– Och nie przesadzaj dziewczyno. Mów jak z twoim Romeo – wypuściłam powietrze i opadłam plecami na łóżko. Przetarłam twarz i przymknęłam oczy.

– Jest dobrze. Postanowiliśmy dać sobie szansę.

– Aaaaa! Mój kochany ship powrócił! – krzyknął tak głośno, że zmuszona byłam odsunąć słuchawkę by nie stracić słuchu.

– Nie drzyj się tak. – odezwałam się karcącym głosem. – Lepiej mów co u ciebie? Jak się czuje Charlie i kiedy do nas wracasz? – spytałam z nadzieją na dobre informacje. Chłopak westchnął.

– Jest gorzej jak myśleli lekarze. Charlie ma codziennie rehabilitacje, ale różnie na niej bywa. Raz jest skory do pracy, a innym razem nie chce nikogo widzieć. Nie wiem już co robić. Mama obiecała, że przyjedzie do nas i mnie wymieni, chodź na jakiś czas.

– Tak bardzo chciałabym mieć cię już przy sobie. Tęsknię za tobą przyjacielu – powiedziałam smutno, czując zbierające się pod powiekami łzy.

– Ja też za tobą tęsknię Lily. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro