Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~39~

Było tak jak kiedyś. Jego malinowe usta idealnie uzupełniały z moimi. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a nasze języki toczyły walkę o dominację. Wplotłam dłonie w jego włosy i delikatnie pociągnęłam za końcówki, przez co Harry jęknął. Jego ręce powędrowały na moje plecy, a jedna z nich zsunęła się z policzka poprzez szyję i bok ciała na biodra. Delikatnie wsunął dłoń za materiał koszulki. Zimne palce spowodowały dreszcze, które przebiegły moje ciało. Delikatnie ścisnął moje biodro przygryzając jednocześnie moją wargę. Jęknęłam mimowolnie w jego usta i poczułam jak uśmiecha się. Chłopak pociągnął mnie w swoją stronę i już po chwili siedziałam na jego kolanach, obejmując jego kark. W pomieszczeniu zrobiło się duszno i gorąco, więc zrzuciłam z siebie kardigan. Dłoń Harry'ego powędrowała na dół moich pleców, aby wsunąć się za pas moich jeansów. Niezwykłą chwilę przerwał nam donośny płacz dochodzący z piętra. Przerwałam pocałunek odsuwając się lekko od Styles'a. Gdy uświadomiłam sobie do czego doszło, albo do czego mogło dojść szybko zeszłam z jego kolan i po chwyceniu kardiganu pobiegłam w stronę źródła płaczu. Przeszłam do pokoju dziecięcego przez swoją sypialnię i stanęłam pomiędzy łóżeczkami. Zarówno Darcy jak i Lou głośno płakali kopiąc nóżkami o materac. Wzięłam w ramiona dziewczynkę i szybko znalazłam źródło problemu. Ułożyłam ją na przewijaku i zmieniłam pieluchę. Następnie wystarczyła chwila przytulania, aby Mała się uspokoiła. Odłożyłam ją do łóżeczka i odwróciłam się aby zająć się Louis'em. Prawie dostałam zawału, gdy zobaczyłam obok kołyski bruneta. Dłonią ocierał policzki chłopca i starał się go uspokoić. Próbując nie patrzeć Harry'emu w oczy zajęłam się synem, którego problem był głód. Nakarmiłam chłopca i po chwili spaceru po pokoju odłożyłam do łóżeczka. On również szybko zasnął. I tak oto pojawiła się cisza przerywana cichym pochrapywaniem Lou. Upewniwszy się, że Maluchy są dobrze okryte wyszłam z pokoju pozostawiając w nim bruneta. Podeszłam do szafy, w której zostawiłam trochę moich ubrań. Wyjęłam służące mi za piżamę krótkie spodenki i koszulkę. Już miałam wychodzić do łazienki, gdy przerwał mi pewien głos.

– Lily porozmawiajmy – zaczął cicho. Szczęk drzwi świadczył o tym, że zamknął pokój dziecięcy. –Proszę.

– Harry...– zaczęłam łamiącym się głosem. – To nie powinno się wydarzyć – zakończyłam szybko.

– Dlaczego tak mówisz Lily? – oburzył się i zbliżył do mnie. Wyciągnęłam rękę w geście zatrzymania, co chłopak uczynił i usiadł na skraju łóżka. – Nie mam już narzeczonej, jestem wolny.

– Harry, to nie takie łatwe jak ci się wydaje – westchnęłam. Dlaczego nagle w mojej głowie pojawił się Tomlinson? Nie jesteśmy już razem, więc nie powinnam się czuć winna przez to, że całowałam się z Harry'm.

– Więc powiesz mi, że to trudne? Z tego co wiem, też nie jesteś już w związku, więc o co chodzi Lily? – jego głos się nagle zmienił. Z wkurzonego w rozczarowany. Westchnęłam głośno i odłożywszy ubrania na stolik usiadłam obok bruneta. – Lily.

– Ciągle mam wyrzuty sumienia za to jak potraktowałam mojego byłego chłopaka. Był dla mnie taki dobry, a ja z nim zerwałam kiedy pojawiłeś się ty. I całe moje uczucie do ciebie odżyło. – przecież ono nigdy nie wygasło. – Louis mówił, że zauważył jak się zachowuje gdy poruszany jest twój temat. Stwierdził, że tak będzie lepiej, kiedy się rozejdziemy – powiedziałam, spoglądając na bruneta. Szybko jednak tego pożałowałam. Te jego cholerne, magnetyczne, szmaragdowe oczy zabijają. – Teraz jesteśmy przyjaciółmi. Ale odnoszę wrażenie, że nadal coś do mnie czuje. Czasem coś mi mówi, że się zabawiłam jego uczuciami. Ale tak nie było. Naprawdę się w nim zakochałam. Ale potem wróciłeś ty. Twoja inna twarz, twoja zmiana na lepsze. A z tobą powróciła moja miłość. – zakryłam twarz.

– Jeśli chodzi o tą sytuację to jestem złym kompanem do rozmowy, bo jednak chodzi tutaj również o mnie. Ale tak ode mnie, nie powinnaś czuć się źle. Poszłaś za głosem serca, zaufałaś mi i dzięki temu pomogłaś mi przed popełnieniem prawdopodobnie największego błędu w moim życiu. Dzięki temu mam Darcy i Lou. Mam ciebie. Zależy mi na was, naprawdę. A jeśli Louis zauważył, że coś zmieniło się w twoich uczuciach to znaczy, że cię kocha i chce twojego szczęścia. Wiesz, jak się kogoś kocha to trzeba pozwolić mu odejść – westchnęłam głęboko czując jak zaczyna boleć mnie głowa. Kochana migreno wróciłaś! Tak bardzo tęskniłam.

– Może masz i rację. Louis mówi podobne rzeczy za każdym razem, gdy poruszamy ten temat. Z resztą, mówił, że ostatnio poznał jakąś dziewczynę. Widać, że jest zakochany. Mam nadzieje, że im się uda – uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie wesołej twarzy Tomlinson'a.

– Będziemy im kibicować. Razem – powiedział łapiąc moją dłoń i splatając nasze palce. Uśmiechnęłam się i oparłam o ramię bruneta. Może powinnam w końcu przestać myśleć o przeszłości? Będę potrafiła? – Jesteś gotowa na powrót? Mój i twój? Nasz? – pytał przyglądając mi się uważnie. Nie ukrywam, że zszokował mnie trochę swoimi pytaniami. – Tylko nie mów, że mnie nadal nie kochasz, bo przed chwilą sama mówiłaś, że odżyło twoje uczucie do mnie – zaśmiał się dźwięcznie, a po moim ciele przeszła dziwna fala ciepła. Może rzeczywiście powinnam spróbować? – W przyszłości jako państwo Styles? – uniósł brew do góry, gdy spojrzałam na niego. Przełknęłam nerwowo ślinę i wzięłam głęboki oddech. – To jak Lily? – ponowił pytanie z szerokim uśmiechem.

– Chcę spróbować – powiedziałam cicho, lecz najwyraźniej chłopak usłyszał gdyż szybko mnie przytulił, a jego usta wielokrotnie całowały moje policzki. Teraz pewnie zarumienione policzki.

– To co, teraz wspólny prysznic? – spytał zacierając ręce.

– Woah, że co? – spytałam szybko zszokowana.

– Żartowałem. Ale tylko ten jeden raz.– zaśmiał się całując mnie w głowę, a ja wraz z nim. 


******
Zmieniłam numerację, bo zaczęłam już gubić się w tych jedynkach 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro