Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~36~

– Nie, nie możemy się spotkać Louis – oznajmiłam stanowczo. – Nasze ostatnie spotkanie mówi samo za siebie i nie widzę potrzeby spotkania się ponownie. Szczególnie biorąc pod uwagę twoje słowa – powiedziałam ostro kołysząc wózek.

– Lily błagam cię.

– Skończ Louis. Myślałam, że będziesz inny. Że będziesz mnie wspierał, lecz ty uniosłeś się kiedy chciałam spotkania ojca z dziećmi. Kim ty do cholery jesteś żeby decydować o mnie i życiu moich dzieci. Moich i Harry'ego. Nie twoich! – uniosłam głos i usłyszałam cichy płacz z wózka. Pieprzony Louis!

– Jestem twoim chłopakiem – odparł wściekły

– W tej sytuacji już byłym – skomentowałam i zakończyłam połączenie. Wrzuciłam telefon do torby i wzięłam głęboki wdech. Było tak pięknie. Ale nie, przecież Lily Coventry musi mieć popieprzone życie.

– Nie płaczcie Maluchy. – próbowałam uspokoić płaczące bliźnięta. One jednak nie chciały współpracować, wręcz przeciwnie, zaczęły głośniej płakać. Pojechałam do taksówki, a z niej wysiadł starszy mężczyzna.

– Włożyć wózek do bagażnika? – spytał podchodząc do nas.

– Jeśli to nie problem – uśmiechnęłam się lekko i wrzuciłam na tylne fotele torby, a następnie usiadłam z Maluchami w ramionach. Przytuliłam je do piersi i zaczęłam nucić jedną z ich ulubionych kołysanek. Po chwili oboje spokojnie i co najważniejsze w ciszy, wpatrywały się w moją twarz. Kierowca usiadł za kierownicą i po podaniu adresu ruszyliśmy.

*****

– Jak Charlie? – spytałam przyjaciela, siadając na łóżku. Lou jak to miał w swoim zwyczaju wesoło wierzgał nóżkami i machał rączkami.

– Jest zdecydowanie lepiej – odetchnął. – Jego stan jest stabilny i powinien się wybudzić w ciągu najbliższych godzin.

– Jakie szczęście – wypuściłam z ulgą powietrze i zaczęłam masować brzuch synka. – Proszę informuj mnie na bieżąco. Nie jestem już w ciąży i stres mi bardzo nie zaszkodzi.

– Ale jesteś matką dwóch słodkich istot. – wyczuwam szeroki uśmiech na jego twarzy. – Przez to wszystko zapomniałem. Co u was? Jak się czujecie? Jak mają się sprawy z Louis'em? A jak Harry reaguje na tytuł ojca? – pytania opuszczały jego usta jak naboje karabin maszynowy. Zaśmiałam się i wzięłam w ramiona zaczynającego nudzić się synka.

– Jeśli chodzi o Louis'a to hmmm – westchnęłam. – Jest inny niż mi się wydawało.

– To znaczy? – spytał zainteresowany.

– Harry bardzo poczuł się do ojcostwa i był u mnie w mieszkaniu poznać Maluchy. Rozmawiałam z nim, spędziliśmy miło czas. On się zmienił. Bardzo – uśmiechnęłam się do siebie. – Louis zareagował na to bardzo negatywnie i agresywnie. Nie mam siły na wspominanie tego. Po prostu – urwałam. Nie spodziewałam się czegoś takiego po nim. Nie pozwolił mi się kontaktować z Harry'm.

– Kutas – stwierdził Landon pewnym głosem, na co się zaśmiałam. – Już ja mu pokażę jak wrócę do Londynu.

– Na ciebie zawsze można liczyć – uśmiechnęłam się, gdy Louis próbował złapać pasmo moich włosów, lecz ewidentnie mu to nie wychodziło.

– A jaki jest teraz Harry? – spytał nagle.

– Jest...opiekuńczy, miły, troskliwy...i...wrażliwy. Tak, to ostatnie w szczególności – powiedziałam przywołując w głowie obraz, gdy siedzieliśmy wtuleni na jego sofie, a on łkał z bezsilności. Nawet teraz pojawiło się we mnie uczucie smutku. – Widać, że pokochał Darcy i Lou. No, a oni jego – zaśmiałam się z uśmiechu na twarzy syna, gdy udało mu się złapać moje włosy.

– A ty go kochasz?

– Landon...co ty? – urwałam. 

Czy kocham Harry'ego? Po tym co zrobił? I tym negatywnym, ale i pozytywnym. Gdy tylko go widzę bicie mojego serca przyspiesza, a w brzuchu pojawiają się motylki jak u zakochanej nastolatki. Widok Harry'ego z naszymi dziećmi w ramionach sprawia, że chcę płakać. Ze szczęścia. Czy chciałabym mieć taki widok codziennie? Czy chciałabym być ponownie tą jedyną? Tą, która usłyszy te magiczne słowa o poranku i na dobranoc? Tą, która będzie kimś więcej niż kobietą, którą zna? Tą, z którą dzielić będzie łóżko, szafę, dom? Tą, która będzie nosiła obrączkę taką jak on?

– Czyli go kochasz – stwierdził wyrywając mnie z moich rozmyślań. Już chciałam coś powiedzieć lecz chłopak mi przerwał. – Nie kłam Lily. Wiesz, że mam w głowie wykrywacz kłamstw, który wyjątkowo dobrze działa w twoim przypadku. To jak? – spytał i jestem pewna, że na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech.

– Kocham go – oznajmiłam spoglądając na śpiącego chłopca w moich ramionach.

*****

Zbliżała się godzina dwudzieesta, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odstawiłam kubek herbaty na stolik i udałam się w stronę holu. Po skontrolowaniu mojego wyglądu w lustrze otworzyłam drzwi.

– Daj mi pięć minut. Błagam. – przede mną stał Louis, ma widok którego do niedawna czułam motyle w brzuchu. Teraz czułam jedynie pogardę i chęć mordu.

– Odliczam – powiedziałam stanowczo, wskazując ozdobny zegar wiszący na ścianie.

– Chciałem cię przeprosić Lily. Przemyślałem moje zachowanie, wiem że było ono naganne i zachowałem się jak dureń. Przepraszam Lily – jęknął, zamykając moje drobne dłonie w swoich. Szybko wyszarpałam je z uścisku i spojrzałam niewzruszona na chłopaka.

– Louis nie mogę ci wybaczyć tego, że nie akceptujesz ojca moich dzieci. Moich decyzji.

– Kochanie ale – przerwał mi.

– Nie mów tak do mnie.

– Czyli to naprawdę nasz koniec? – spytał spoglądając na mnie uważnie.

– Tak będzie lepiej. Dla nas obojgu Louis. Jesteś przystojny, młody, utalentowany i zabawny. Z pewnością znajdziesz jakąś fajną dziewczynę. – uśmiechnęłam się lekko.

– Mam nadzieję i życzę ci szczęścia. Wydaje mi się, że nadal czujesz coś do Styles'a dlatego życzę ci szczęścia właśnie z nim. – obdarował mnie uśmiechem i splótł swoje palce. Nagle z oddali dobiegł płacz. Znowu.

– Wybacz Louis, ale Maluchy wzywają – uśmiechnęłam się przepraszająco, a on kiwnął głową na znak zrozumienia.

– No to cześć – powiedział skrępowany.

– Hej – odpowiedziałam i zamknęłam drzwi szybko oddychając. To spotkanie trafia na moją krótką listę niezręcznych konwersacji.

*********

Hej!

Oglądałyście już Dunkirk? Ja byłam w niedzielę w kinie i jestem zachwycona. Świetna robota i niezwykły film, który urzekł mnie miłośniczkę tematów II wojny światowej. I jeszcze Harry w mundurze ♡ Czuję, że umieram 


*****

Odsyłam wszystkich po tym rozdziale do rozdziału pt. ,,Ważna odpowiedź" !!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro