Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~31~

– Cześć. Wejdź – przełknęłam nerwowo ślinę i uchyliłam drzwi. Hary wszedł do środka, gdzie zdjął buty oraz płaszcz. Przejęłam je i odłożyłam w bezpieczne miejsce. I zaczyna się pierwsza niezręczna chwila. – Chodźmy tutaj. – wskazałam na salon i wprowadziłam do środka bruneta. Usiadł na wskazanej przeze mnie sofie, a jego wzrok automatycznie powędrował na łóżeczko w rogu pokoju. Zbladł lekko na twarzy, a palcami bawił się jednym z trzech sygnetów na jego dłoni. – Napijesz się czegoś? – spytałam nerwowo, przystępując z nogi na nogę.

– Nie, dziękuję. – pokręcił głową jakby wybudzał się z transu i spojrzał na mnie. 

Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do łóżeczka. W końcu po to tutaj przyszedł. Pochyliłam się nad meblem i musnęłam zgiętym palcem policzek Louis'a. Chłopiec uśmiechnął się szeroko i szybko owinął drobną rączkę wokół mojego palca. Zaśmiałam się cicho i powoli wzięłam chłopca w ramiona.

– Mamy dzisiaj gościa Kochanie – zwróciłam się do niemowlęcia. Podeszłam do Styles'a i nachyliłam ku niemu chłopca. – Kochanie poznaj swojego tatę Harry'ego. Harry poznaj swojego syna Louis'a – powiedziałam i podeszłam bliżej, aby podać brunetowi Malucha.

– Może lepiej nie. Jeszcze mu coś zrobię. - bronił się Harry. Bał się dziecka?

– To twój syn – rzekłam stanowczo i podałam mu Louis'a. 

Ułożyłam chłopca na jednym ramieniu jego ojca i poprawiłam niebieską czapeczkę. Harry wpatrywał się w Malca jak w obrazek. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wróciłam do łóżeczka, gdzie spała Darcy. Pogładziłam jej policzki i brzuszek, na co dziewczynka zaczęła się budzić. 

 – Witaj Kochanie. Wyspałaś się? - spytałam, widząc jak Darcy przykłada piąstki do oczu. – Darcy chciałabym żebyś poznała swojego tatę. Harry, poznaj swoją córeczkę Darcy. – uśmiechnęłam się i ułożyłam zaspaną istotkę na wolnym ramieniu bruneta. Na twarzy Styles'a widoczne było przerażenie, jednak gdy przyglądną się twarzyczce dziewczynki i ujrzał jej szeroki uśmiech, on również się rozweselił. Usiadłam obok chłopaka, jednak w znacznej odległości.

– One są takie słodkie – odezwał się brunet, przeskakując wzrokiem z Darcy na Lou. – I tak podobne do mnie.

– To kolejny dowód na to, że wyniki które ci dostarczyłam są prawdziwe. – powiedziałam, upijając łyk wcześniej zrobionej herbaty. – Na pewno nie chcesz niczego do picia?

– Yyy...jeśli to nie problem to prosiłbym jakiś sok – odezwał się po dłuższej chwili odkrywając wzrok od bliźniąt. Pokiwałam głową i wychodząc z salonu jeszcze raz spojrzałam na sofę. Harry szeptał coś do dzieci z szerokim uśmiechem. Chciałabym mieć taki widok codziennie na wyciągnięcie ręki.

*****

– Ktoś tu jest chyba głodny – powiedziałam, widząc jak Louis wije się w ramionach Harry'ego. Delikatnie przejęłam chłopca, pozwalając tym samym brunetowi wygodniej objąć Darcy. Ułożyłam sobie malucha na prawym ramieniu i nakryłam jego główkę oraz moją pierś materiałem. Uniosłam część koszulki i przybliżyłam chłopca do mnie. Dalej Lou poradził już sobie sam. Uniosłam wzrok i spotkałam się z zaciekawioną twarzą Harry'ego.

– Coś nie tak? Mam wyjść? – spytałam, pocierając plecki mojego synka.

– Nie, nie. Po prostu. – zaśmiał się. – Dobra, już nieważne – dodał po chwili i wrócił wzrokiem do twarzy Darcy. Dziewczynce bardzo spodobały się loki Harry'ego, gdyż od dłuższej chwili ciągnęła za nie, prawdopodobnie nieświadomie. Styles nie wydawał się jednak tym zdenerwowany, wręcz przeciwnie. Patrzył na to z szerokim uśmiechem.

– Nie jest ci trudno? – ciszę przerwał ochrypły głos. – Wiesz w opiece nad nimi?

– Jest. Ale mam wokół siebie osoby, które mi pomagają. Przykładowo twoja mama i Gemma. Są cudowne. – zakończyłam z uśmiechem na myśl o tych cudownych kobietach.

– Tak – westchnął. – Są cudowne. Jak te Maluchy. – zaśmiał się i pogładził policzek Darcy. – Nie wierzę, że odziedziczyły tak wiele z mojego wyglądu.

– Moje dwa małe Loczki. – zaśmiałam się i odsunęłam Louis'a, który przestał jeść. – Mógłbyś mi pomóc? - spytałam zabierając z oparcia sofy biały materiał. Chłopak przytaknął ochoczo i przeniósł wzrok na moją twarz. – Ułóż to na ramieniu, a na nim Lou. Pospaceruj trochę po pokoju żeby Małemu się odbiło – wytłumaczyłam wyraźnie przestraszonemu zadaniem Harry'emu co i jak, po czym odebrałam Darcy i podałam chłopca. To zadanie to nic w porównaniu z usypianiem Styles. 

Przyłożyłam córeczkę do piersi. Była chyba bardzo głodna, gdyż szybko objęła ustami sutek i zaczęła jeść. Ponownie spojrzałam na bruneta upewniając się, że dobrze wykonuje swoje zadanie. Główka Louis'a wtulona była w szyję bruneta, a rączki Malca zaciśnięte na materiale swetra na ramionach. Uśmiech sam wkradał się na twarz. Widząc jak dobrze radzi sobie Harry, skupiłam się na dziewczynce. Gdy zjadła, ułożyłam ją na ramieniu i powtarzałam zadanie Styles'a. Po chwili poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się i ujrzałam zielone, magiczne tęczówki.

– On chyba zasnął – wyszeptał wskazując dziecko na swoim ramieniu. Podeszłam i rzeczywiście, Malec smacznie spał.

– Odbiło mu się? – brunet potwierdził. – Musisz położyć go do łóżeczka. – Harry zadrżał na moje słowa, lecz dzielnie podszedł ze mną do mebla. Odsunęłam kołderkę i poprawiłam poduszkę chłopca. Harry stanął tuż obok mnie i drżącymi rękoma włożył Lou do łóżeczka. Okrył go szczelnie kołdrą i wyprostował się. – Chyba nie było tak źle. – zaśmiałam się cicho.

– Nie było – odpowiedział z uśmiechem, gładząc piąstkę Darcy na moim ramieniu. Gdyby nas nie zostawił każdy dzień wyglądałby jak ten. Magicznie i lżej.

*****

– Nie wolno tak Kochanie – powiedziałam, odsuwając rączkę Darcy od włosów Harry'ego. Wiem, że teraz nic mu to nie robi jednak na dłuższą metę zaczyna to denerwować.

– Daj spokój Koch..., yyy to znaczy Lily. – Harry wyraźnie się zawstydził. Czy chciałabym usłyszeć taki zwrot w moją stronę? Nie dziś. On ma narzeczoną, a ja chłopaka. Postanowiłam nie odpowiedzieć na jego wypowiedź, nie chcąc wprowadzać go w większe zakłopotanie.

– Mam nadzieję, że polubiłeś dzieci. – zmieniłam temat spoglądając na wesołą twarz Darcy.

– Oj tak. Są tacy uroczy. Teraz już wierzę, że jestem ich ojcem. I chciałbym uczestniczyć w ich życiu. Nie chcę ci ich zabierać, jesteś ich matką. Po prostu chcę je widywać.

– Oczywiście. Ale musisz mnie wcześniej powiadomić – zaznaczyłam, co brunet potwierdził.

– Rozmawiałem wczoraj z mamą. Poniekąd dzięki temu tutaj jestem – wyszeptał.

– Żałujesz?

– Czego?

– Przyjścia tu? – spytałam zaciekawiona rozmową, którą zaczął.

– Nie. Poznałem te dwie cudowne istotki i mogę z tobą porozmawiać. – posłał mi uśmiech, co odwzajemniłam. – Wiesz, ostatnio mam trochę problemów. Dużo pracy w firmie, spotkania. Chcemy zbudować nową sieć hoteli w Dubaju. – jakby mnie to interesowało. – Jeszcze Cynthia – westchnął dotykając palcem dłoni Darcy. Dziewczynka szybko owinęła wokół niego swoje paluszki. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, gdy napotkała sygnet na palcu Harry'ego. – Czuję, że się oddalamy od siebie. Nie wiem. Coraz rzadkiej spędzamy ze sobą czas, ona często wychodzi. Jeszcze Gemma pokazała mi pewne zdjęcia. Spytałem Cynthii czy mnie zdradza. Krzyczała coś, powiedziała, że interesuję się ostatnio tylko dziećmi. Nie pasuje jej to. Mama uświadomiła mi, że Cynthia wykorzystuje mnie materialnie. Sam już nie wiem co robić. Ona kiedyś taka nie była – wyszeptał ostatnie zdanie patrząc mi w oczy. Bicie mojego serca mimowolnie przyspieszyło, a ciało oblała fala gorąca.

– Nie chcę mieszać się w wasze sprawy, ale powiem ci to co myślę o Cynthii. Ona nie jest tym na kogo wygląda. To ona mi to zrobiła. – powiedziałam u nosząc do góry zabandażowane dłonie. – Groziła mi. Jest nieobliczalna. – Harry westchnął i skierował dłoń w stronę moich.

– Mogę zobaczyć? – spytał niepewnie, a ja drżącą dłonią zdjęłam bandaże z drugiej. Harry chwycił w swoją duża dłoń moją drobną, pokrytą drobnymi pęcherzykami i plamami. Jego dłoń, jego dotyk, jego delikatna skora. To niby tylko dotyk dłoni, a niesie ze sobą tak wiele uczuć. – Gdybym mógł, przejąłbym cały twój ból. – przepraszam, ale czy ja się przesłyszałam? Jest na sali laryngolog? – Cynthii coraz częściej nie ma popołudniu i wieczorem w domu. Mama i Gemma za niedługo wyjeżdżają. Nie chcę być sam w tak wielkim domu. Odwiedzisz mnie kiedyś z Darcy i Louis'em? – spojrzał na mnie tymi magicznymi oczyma. Biła z nich wielka nadzieja.

– Z pewnością – odpowiedziałam z uśmiechem i po tylu latach znajomości Harry'ego mogę się założyć, że chciałby mnie teraz mocno przytulić.

*****

– Dziękuję za dzisiejszy dzień. Było świetnie – zaczął brunet ubierając płaszcz. – Zapisz sobie mój numer, ten z którego do ciebie dzwoniłem. No i liczę, że za niedługo mnie odwiedzicie. – zakończył z uśmiechem

– Z pewnością wpadniemy.

– Lily, jest jeszcze sprawa – zaczął zdenerwowany. – Czy byłaby możliwość żebyśmy wyszli kiedyś do restauracji czy do kawiarni tylko we dwoje? – Styles, ty wiesz jak przyprawić dziewczynę o zawał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro