~30~
– Zabiję go– usłyszałam ostry ton Gemmy tuż gdy opowiedziałam jej wydarzenia z wczorajszego wieczoru.– Louis wie?
– Yhm.
– Rozumiem, że teraz przez jakiś czas z tobą zamieszka.
– Tak. Chce pomóc mi przy dzieciach.
– Jest świetnym facetem. Zazdroszczę ci.
– Daj spokój– mruknęłam i poprawiłam sobie Darcy, która zajadała się mlekiem z mojej piersi. – Z resztą z tego co wiem to nie dzwonisz bo to aby opowiadać mi o nim.
– Rzeczywiście. Ale jak tylko pomyślę o tej całej sprawie to mnie mdli. – zamilkła. – Wczoraj wieczorem wybrałam się do fryzjera i do kosmetyczki. Kiedy wracałam do domu było kilka minut po dziewiątej wieczorem. Szłam na skrzyżowanie dwóch ulic, tych obok galerii i nie uwierzysz co zobaczyłam. Ta suka Cynthia wsiadała do samochodu z jakimś starym gościem. Ubrania była jak dziwka. I nie przesadzam z określeniem. Zrobiłam im zdjęcia. I tak na marginesie to wyszły świetne. W każdym razie po powrocie do domu zostałam wkurzonego Harry'ego. Więc to chyba po wizycie u ciebie. Spytałam gdzie jego kochana narzeczona. Powiedział, że poszła na babski wieczór do koleżanki. Nie chciałam poruszać tego tematu, więc na spokojnie porozmawiałam z mamą– mówiła tak szybko, że czasem nie byłam w stanie jej zrozumieć. Gdy zauważyłam, że Darcy już pojadła przytrzymałam telefon ramieniem i ułożyłam ją sobie aby jej się odbiło. Gdy do tego doszło włożyłam ją do wózka. Natomiast jej miejsce zajął Lou. Bardzo głodny Lou. – Zastanawiałyśmy się z mamą czy to na pewno Cynthia. Zrzuciłam zdjęcia na komputer i przybliżyłam twarz kobiety. Tylko głupi nie rozpoznał by twarzy tej suki. Ona okłamuje go na każdym kroku. Myślałam, że po tych badaniach będzie okey, jednak się przeliczyłam. Mama miała dzisiaj porozmawiać z Harry'm na poważnie. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję że ten dupek przejrzy na oczy i zacznie myśleć mózgiem, a nie kutasem. O ile mózg jeszcze ma. – zakończyła dramatycznie swoją wypowiedź na co się zaśmiałam. Uważając na dłoń ułożyłam sobie Lou na ramieniu, a gdy odbiło mu się odłożyłam go do wózka.
– Też mam taką nadzieję. Ojciec to jednak ojciec. I mimo, że Louis świetnie sprawdza się w roli opiekuna to nigdy nie zastąpi im prawdziwego ojca jakim jest Harry. Skoro już to wie, mógłby czasem się nimi zainteresować. Miło by było.
– Dobrze prawisz Lily.
– Skąd u ciebie takie słownictwo?
– Nie wnikaj, błagam– jęknęła, na co obie się zaśmiałyśmy. – Gdy będzie po rozmowie zadzwonię.
– Jasne– odezwałam się i niedługo potem zakończyłyśmy rozmowę.
*****
– Tak bardzo będzie nam ciebie brakować– wyszeptałam wtulając się w ciało Landon'a.
– Hey, Lily. Wszystko będzie dobrze. Nim się zorientujesz znowu tutaj będę. – pocałował mnie w czoło po czym oboje odsunęliśmy się od siebie. – Opiekuj się nimi Stary. – zwrócił się do Louis'a, po czym objęli się w męskim uścisku. Następnie podszedł do stojącego obok wózka, gdzie smacznie spały bliźniaki. – Nie sprawiajcie kłopotów Maluchy. – pogładził je delikatnie po policzkach i pocałował każde w czoło. -Muszę już iść. Taksówka czeka. – Landon po raz ostatni mnie przytulił, po czym szybko wyszedł z bloku. Nie lubił pożegnań. Z resztą, kto je lubi.
– Wszystko będzie dobrze– usłyszałam szept Tomlinson'a. Odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam w jego rozgrzane ciało. Chłopak zacieśnił uścisk i gładził mnie po plecach, całując co jakiś czas w głowę. – Masz rację. Landon jest odpowiedzialny. Chodźmy do kuchni. Musisz pomóc mi z obiadem– uśmiechnęłam się, a Louis musnął moje usta.
*****
– Lily. Stał się cud nad Tamizą– usłyszałam w słuchawce wesoły głos Gemmy.
– Co się stało? – spytałam zakrywając kocem śpiącego Louis'a. Całe popołudnie zajmował się Darcy i Lou, a teraz cała trójka zasnęła.
– Mama przeprowadziła dzisiaj rozmowę z Harry'm. Mówiłam ci o niej rano. Przesiedzieli w jego gabinecie cztery godziny. Rozumiesz. Cztery godziny– mówiła głośno wyraźnie podekscytowana tym co chciała mi przekazać. – Niestety nie wiem jak wyglądała ich rozmowa, gdyż mama nie pozwoliła mi w nie uczestniczyć. Bo jestem ostatnio agresywna i mogłabym coś zrobić Harry'emu. Poradziłby sobie. Jest większy ode mnie– prychnęła. – W każdym razie, Harry wyszedł z gabinetu jakiś dziwny. Po obiedzie siedzieliśmy w salonie. Ta suka jak zwykle wręcz leżała na kolanach Harry'ego. Nagle on zrzucił ją z siebie i oświadczył, że kiedy zobaczył te wyniki i dodatkowo po rozmowie z mamą, w stu procentach poczuwa się do roli ojca i chce uczestniczyć w życiu Darcy i Lou. Dodatkowo chciał poważnie porozmawiać z Cynthią. Ona siedziała obok Harry'ego i patrzyła na mnie i mamę wzrokiem mordercy– mówiła jak najęta, a ja nie byłam w stanie pojąć tego co mówi. – Od godziny Harry siedzi w sypialni z Cynthią i rozmawiają. O ile krzyki i odgłosy rzucania przedmiotów to rozmowa, ale okey.
– Nie wierzę.
– Ja też.
– Jakim cudem jedna rozmowa sprawiła, że wszystko zrozumiał? Jak?! – uniosłam głos, jednak skarciłam się w myślach. W pokoju obok śpi Louis z dziećmi.
– Nie mam pojęcia jak mama to zrobiła. Sama powiedziała mi, że musiała mu wszystko długo tłumaczyć, a Harry nie raz płakał. – Mój Harry... – Ciekawi mnie tylko jaki los czeka Cynthię. – zaśmiała się złowieszczo, a ja wybuchłam śmiechem. Zbudził on niestety Darcy, która zaczęła pojękiwać.
– Muszę kończyć Gemma. Moja księżniczka wstała. Pa. – zakończyłam połączenie i odłożyłam telefon. – Już mama idzie – powiedziałam cicho i udałam się do salonu.
*****
– Louis zostaw to. Udławisz się jeszcze. – odebrałam Tomlinson'owi miseczkę gdy zabierał z niej kolejną czekoladową kulkę i wkładał do ust. Chłopak wziął kubek z wodą i przyłożył do ust.
– Jak byłem mniejszy robiłem z kuzynami zawody. Kto włoży więcej do ust. – zaśmiał się.
– Głupi byliście. Mogło wam się coś stać – skarciłam chłopaka.
– Rzeczywiście byliśmy wtedy głupi. Ale mnie to chyba coś jeszcze tej głupoty zostało. – podrapał się po karku, a ja zaśmiałam się na jego wypowiedź.
– Zdecydowanie została co ta głupota. – roztrzepałam dłonią jego włosy i cmoknęłam w usta. Niedopieszczony Louis jednak pogłębił pocałunek. Przerwał nam jednak dzwonek mojego telefonu. Odsunęliśmy się od siebie z uśmiecham, a ja odebrałam połączenie
– Lily? – ten głos. Jego głos.
– Harry?
– Tak. Rozmawiałem dzisiaj z mamą i chciałbym cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. – no panie Styles, wiem że u pana ciężko o mózg, ale takie zachowanie nie miało miejsce tylko wczoraj.
– Dobrze. Coś jeszcze chciałeś?
– Czy ja...mógłbym jutro odwiedzić dzieci? – spytał z głosem pełnym nadziei.
– Jutro? – nie najgorszy pomysł. Louis idzie na popołudniową zmianę, więc Harry mógłby przyjść. – Dobrze. Ale o szesnastej.
– Oczywiście. Dziękuję ci bardzo za zgodę.
– Dobrze już. Wybacz ale muszę kończyć. Cześć – zakończyłam połączenie i rzuciłam telefon na stolik.
– Kto to? – spytał zainteresowany szatyn.
– Harry. Chce jutro przyjść.
– Po tym co przez niego przeszłaś? Nie wiem czy to dobry pomysł.
– Dzisiaj odbył rozmowę ze swoją matką. Gemma dzwoniła i mówiła, że oświadczył w domu że chce utrzymywać kontakt z dziećmi. Jest ich ojcem. Nie mogę mu tego zabronić. Chociażby dla dobra Darcy i Lou.
– Przyjdzie o szesnastej? – spytał, a ja potwierdziłam. – Jestem wtedy w kawiarni. Nie dam rady się zwolnić. Nie mógłby przyjść wcześniej?
– Poradzę sobie. Dziękuję. – uśmiechnęłam się i musnęłam usta chłopaka.
*****
Następnego dnia punktualnie o szesnastej w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Moim. Oczom ukazał się Harry. Ubrany w idealnie dopasowane czarne spodnie, czarny sweter i tego samego koloru płaszcz. Oraz nieodłączne, ukochane sztyblety. Zaraz, zaraz. To nie są przypadkiem te, które kupiłam mu na jego urodziny?
– Cześć Lily. – a teraz żeby tylko wytrzymać te kilka godzin z jego seksownym głosem, tymi perfumami, te loki, te zielone oczy. Już przegrałam.
*****************
Jak przebiegnie spotkanie u Lily?
Zapraszam Was również do Sketch Tower Bridge, gdzie aktualnie drama
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro