Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~21~

Nie wiedziałam czy lepiej jest się odwrócić czy udać, że nie słyszałam i iść na zaplecze. Ale przecież ostatnim razem mnie nie poznał, więc może i teraz tak się stanie. Odwróciłam się i od razu tego pożałowałam. Stał przede mną w czarnym swetrze, którego duży dekolt odsłaniał tatuaż jaskółek. Dane było mi zobaczyć jeszcze czarne, opinające spodnie oraz ciemno zielony płaszcz na ramionach. Jego zielone oczy, niestety i tym razem bez iskry radości, a włosy widocznie osłabione. Mimo tego wyglądał świetnie. Jak zawsze.

– Tak? – zdobyłam się na odwagę i odezwałam się. Jednak mój głos pozostawiał sobie dużo do życzenia.

– Szukam Lily Coventry – powtórzył głębokim, zachrypniętym głosem. Tym, którym kiedyś codziennie mówił mi ,,kocham cię".

– Niestety żadna Lily tutaj nie pracuje – odpowiedziałam łamiącym się głosem po chwili zastanowienia. Kłamanie zawsze trudno mi przychodziło. Harry przyglądnął mi się unosząc jedną brew, a ja poczułam jak moje ciało opływa fala gorąca.

– Jestem pewien, że ta dziewczyna tutaj pracuje – skomentował i oparł się jedną dłonią o blat. Teraz jego twarz była jeszcze bliżej mnie. Co ja mam powiedzieć? Może wystarczy uciec?

– Lily! Chodź tutaj na chwilę! – nagle z zaplecza rozniósł się krzyk. To po mnie. Nie odpowiedziałam nic, mając nadzieję, że Styles pomyśli, iż chodzi o kogoś innego. –Lily! – krzyk powtórzył się. Mogę już sobie wybierać trumnę.

– Za chwilę przyjdę. – odpowiedziałam i spuściłam głowę, nie chcąc natrafić na zwycięskie spojrzenie bruneta.

– Więc jakaś Lily tu pracuje. – jestem pewna, że na ustach pojawił się jego charakterystyczny uśmieszek zwycięscy. – I z pewnością jest to Lily Coventry – uniosłam niepewnie wzrok.

– No i co z tego?! Przyszedłeś tutaj po to żeby mnie poniżać? – odezwałam się lekko podniesionym głosem. Pamiętajmy, że nadal jesteśmy w kawiarni, miejscu publicznym, miejscu gdzie o tej porze było już dużo klientów.

– Absolutnie nie Lily – westchnął i wyprostował się. – Nie chcę się kłócić, ani nic takiego. Po prostu chciałbym porozmawiać. – prychnęłam.

– O czym? – nie odpowiedział, a sięgnął po coś do kieszeni. 

Wyjął białą karteczkę i położył na blacie. Przysunął ją w moją stronę, a ja wzięłam ją dopiero gdy odsunął dłoń. Nie zniosłabym dotyku jego dużych, ciepłych, przyjemnych dłoni. Spojrzałam na karteczkę, która była jego wizytówką. A dokładniej wizytówką jego firmy.

– Czwarta trzydzieści po południu. Ostatnie piętro, jedyny gabinet na korytarzu – mówiąc to pochylił się nad blatem, a jego twarz była blisko mojej. Zbyt blisko. Widząc moją lekko przerażoną minę odsunął się z lekkim śmiechem i poprawił fryzurę. Omiótł spojrzeniem kawiarnię i po odwróceniu się na pięcie szybkim krokiem wyszedł z kawiarni. Przez okna widać było jak wsiada do swojego czarnego Range Rover'a i szybko odjeżdża. Czułam jak robi mi się ciemno przed oczami. Położyłam dłonie na blacie i przymknęłam oczy. Kilka głębokich wdechów.

– Lily? – usłyszałam za sobą głos Mulata. Chłopak szybko doskoczył do mnie i pomógł mi usiąść. – Słyszysz mnie Lily? Co się dzieje? – pytał przerażony skanując wzrokiem moją twarz.

– Wszystko w porządku. Po prostu trochę mi się zrobiło słabo. Za dużo wrażeń na dzisiaj – zaśmiałam się sztucznie masując skronie. Zdecydowanie za dużo wrażeń. A przede mną jeszcze wizyta w H.Styles.

**************************

Na początku chciałabym Wam bardzo podziękować, ponieważ Our Twins znalazło się na 674 miejscu w Fanfiction! 

A co do opowiadania, macie pomysły co chce zrobić Harry? O czym chce rozmawiać? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro